I zeszlo do 67 i stoi w miejscu, przekleta wagadawno nie pisalam bo i czasu mniej... i zajec wiecej.... zaczely sie u mnie te potworne napady glodu, sa nie mozliwe do zniesienia i wtedy najchetniej rzucilabym sie na lodowke i zezarla wszystko co w niej jest
mam nadzieje ze to przejdzie, bo nie wiem ile uda mi sie opierac, narazie zalewam sie litrami wody byle tylko nie miec tych napadow... czasem mam ochote rzucic w diably ta diete
ale wytrzymam!! musze!!
Zakładki