-
Do czerwca ->>> 50 kg :)
Jestem przerażona.
Zważyłam i zmierzyłam się.
Nie wiem jak to się stało. Naprawdę.
Wiem jedno: przede mną 6 tygodni "siedzenia" w domu, jeśli nic nie zrobię, za 1,5 miesiaca znajomi mnie nie poznają, a moje zycie osobiste i zawodowe legnie w gruzach. Poważnie.
Wzrost: 159 cm
Waga: 59,100 kg
brzuch: 81 cm
talia: 76 cm
pupa: 100 cm
udo: 60 cm
łydka: 36 cm
Mój plan:
1) dieta 1200 kcal
2) zero cukru, mąki, pieczywa, zeimniaków
3) codziennie joga 30 min
4) codziennie rowerek 30 min
5) 3 razy w tygodniu basen
Jeśli to nie pomoże, idę do lekarza.
-
Podsumowanie dnia
1) zjedzone: 1 571,00 Kcal
2) grzechy: kakao
3) joga - 0 min
4) rowerek - 0 min
5) basen 1/3 (byłam dwa dni temu, ale niech liczy się do tygodniowych statystyk)
Tak słabo, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, co się stało i teraz postanowiłam zacząć jeszcze raz
Ale jutro będzie lepiej
-
Najtrudniej jest zacząć, ty już zaczełaś, wieć teraz będzie już z dnia na dzień co raz lepiej. I co najważniejsze nie zalamuj się gorszymi dniami, a napewno uda ci się osiągnąć cel.
Trzymam kciuki
-
Witaj
Wierze i trzymam kciuki Uda Ci się.
Powodzenia
-
Podsumowanie dnia
1) zjedzone: 1 022,50
2) grzechy: ziemniaki w zupie, ale było za późno, żeby je wyławiać przy wszystkich, jutro zapobiegnę podobnej katastrofie
3) joga - 0 min (to jednak opcja na rano, nie ma co odkładać tego na wieczór)
4) rowerek - 60 min
5) basen 1/3 (nadal)
missurwis
Dziękuję Ci za wsparcie! Oglądałam Twoje zdjecia - moje dolne partie ciała wyglądają zupełnie tak samo obejrzałam też propozycje ćwiczeń, fajne są. Postaram się je wykorzystać.
Violettesimon
Tobie także dziekuje za wsparcie i trzymam kciuki za Twoje sukcesy. A przede wszytskim gratuluje już świetnych rezultatów - 11 kilo to naprawdę coś!
-
Niezabudka i Ciebie z czasem będą brać za przykład, zobaczysz
powodzenia w dietowaniu
-
Podsumowanie dnia
1) zjedzone: 992,20 Kcal (wiem, za mało, ale jakoś tak wyszło dzisiaj)
2) grzechy: ziemniaki w zupie (znowu) i eklerka (ale zważywszy na ilość kalorii, które dziś spożyłam, to chyba do wybczenia, szczerze mówiąc, przydałoby się nawet więcej)
3) joga - 0 min (jakoś nie mogę)
4) rowerek - 60 min
5) basen 1/3 (bez zmian)
N`
Mam nadzieję choć nie na tym najbardziej mi zależy. Ale z drugiejs strony, jak patrzę na sukcesy dziewczyn, to nie tylko podziw mnie ogarnia, ale też ogromna nadzieja, bo widzę, że można, że się udaje, że to nie bajki. Tobie także życzę powodzenia!
-
Dziś się nie popisałam. Zjadłam dwa razy więcej niż powinnam. Może to wina tego, że w poprzednie dni mało jadłam i organizm tak mocno dopominał się pożywiania? To było tak silne, że nie mogłam się powstrzymać. Mam wyrzuty sumienia, to nie może się powtórzyć, jeśli chcę osiągnąć cel.
Teraz wstydliwa statystyka Strasznie mi wstyd.
Podsumowanie dnia
1) zjedzone: 2 160,10
2) grzechy: 2 pączki i 3 "michałki"
3) joga - 0 min (nadal nie mogę)
4) rowerek - 60 min (chociaż to mi się udało)
5) basen 1/3 (bez zmian)
A może to pierwszy kryzys dietowy. Wiem, że zazwyczaj wypada na 3.-4. dzień. Od nastepnego dnia zależy, co dalej z dietą. Jutro muszę się wziąć w garść. I nie poddawać się. W końcu mogłam zjeść 4 000. Ale i tak jestem na siebie zła
-
Znowu nie jestem zbyt zadowolona, ale dzisiaj poszło lepiej niż wczoraj. Pociesza mnie to, że te kalorie "zrobiły" mi głównie owoce, bo jem ich sporo. W każdym razie od przyszłego tygodnia wyłączam słodycze. Na razie spróbuję na tydzień.
Podsumowanie dnia
1) zjedzone: 1 623,60
2) grzechy: 4 "michałki"
3) joga - 0 min (nadal mi nie wychodzi, chyba ją wykreślę)
4) rowerek - 60 min (tu jestem szczególnie dumna, bo nie miałam ani dnia przerwy)
5) basen 1/3 (niestety tydzień zamykam z takim wynikiem)
-
Podsumowanie tygodnia:
dieta 1200 kcal: 2/5
słabo, ten wynik należy poprawić
grzechy: kakao, ziemniaki w zupie x 2, eklerka, 2 pączki i 7 "michałków"
i to ma byc "zero cukru"? Myślałam, że jem mniej słodyczy. Na piśmie sytuacja przedstawia się inaczej niż w pamięci. Przyszły tydzień będzie pozbawiony słodyczy
(wyjątek: urodziny Taty, zjem kawałeczek tortu )
na plus mogę zaliczyć to, że bardzo obniżyłam spożycie ziemniaków, mąki, klusek a to już coś. Pamiętam jak ciężko na początku przychodziło mi niejedzenie chleba (właśnie chleba nie zjadłam ani kromeczki )
codziennie joga 30 min: 0/5
totalna porażka
codziennie rowerek 30 min: 4/5
sukces - odkąd zaczęłam jeździć nie miałam ani dnia przerwy
3 razy w tygodniu basen: 1/3
tu się nie udało do końca, ale nie jest to winą braku chęci, bo bardzo lubię pływać, ale złej organizacji czasu
NAJWIĘKSZE SUKCESY:
0 CHLEBA
CODZIENNE 60 MIN ROWERKOWANIA
Myślę, że ogólnie nie jest źle, zwłaszcza jak na moje dietowanie.
Powiedzmy, że to był tydzień (5 dni w sumie) przygotowawczy. A od jutra podnoszę poprzeczkę. I na pewno sobie poradzę.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki