trudna droga łasucha do 55 kg...zdjecia strona 1 i 16
http://images22.fotosik.pl/9/33c4ab098bb7588am.jpg
http://images22.fotosik.pl/9/c61dfbfdd5a885b3m.jpg
:P witam,zaczynam swoj pamietnik; mam 65kg i tylko 167cm,w sierpniu koncze 27 latek,mam nowego, grubiutkiego chlopaka, ale sama chce szczuplutka, bo coraz wiecej i wiecej wagi przybywa z wiekiem i czuje, ze czas to powstrzymac...
Moj problem:jedzenie wieczorem,po prostu nie umiem sie powstrzymac,godzna 21-22,marze o cieplej kolacji,lub choc o małej kanapeczce. Co robić??Pomóżcie dziewczyny,doradżcie!
wielkie dzieki,dziewczyny!!!
:D Po pierwsze wielkie dzieki za tak duzo odpowiedzi, to moje pierwsze kroki na tej stronie i ...czuje się mile widziana i to jest super!!!
Wczoraj mały sukces: po powrocie z basenu tylko grejpfrut i małe jabłko!!!! :D
Chyba pomoglo pisanie na tym forum! Będę dziś znów walczyć, ale silna wola u mnie to rzecz ulotna...mam silne postanowienia, a jak tylko wejde do kuchni one znikają i zaczyna się pochlanianie kalorii!!! Od jakiś 3 tygodni dużo chodzę i spędzam około 20-30 minut na pływaniu, poza tym mam za darmo saune, więć chodzę z koleżanką ( nie wiem,czy sauna odchudza,ale męczy ,więc chyba jakiś kalorii tam się pozbywamy, a z pewnością nagromadzonej wody, która się wypaca). Gdyby nie te ćwiczenia ( w tym tygodniu dodałam też siłownie) , to już bym pewnie była turlającą się kulką, bo za nic nie umiem zapanować nad apetytem. Postaram się dziś jeść zdrowo i niezbyt dużo, a wieczorem czejnik herbaty owocowej i zagryzanie zębów!!! Trzymajcie kciuki!
imprezy i ich anty-dietowe skutki
teraz czas na spowiedż z wczorajszej dyskoteki.
No więc powiem od razu- dałam trochę ciala...:/
Niestety cały dzień trochę żle się ułożył, bo oszczędzając kalorię ,zjadłam za malo przed 17, przed pracą ( zupe z samych warzyw 2 miski ,pomarańzę i owsiankę na śniadanie, 2 jajka ,papryke i 2 malusie bekoniki). W pracy mi bylo słabo i nie miałam siły! Wypilam kawę z mlekiem i pół łyżeczki cukru,ale nic to nie dało. W końcu skusiłam się na jednego biszkopta z czekoladą. Potem zobaczyłam,że to diabelstwo ma 92kcal na sztukę!!!! To jak zjesz 10 masz 920kcal!!Matko a ja takich potrafiłam po całej paczce zajadać swego czasu, na szczęście to już przeszłość. No wieć zjedzenie ciastko pomogło na zawroty głowy, bo to była dawka węglowodanów. Ale potem tak mi się nudziło, że zjadłam jeszcze jedno , czyli 92kcal razy dwa i zaczęłam podjadać chicken bties, to są takie kawałki kurczaka w przyprawach, nie wiem dokładnie ile to ma kalorii,ale pewnie ze 200 wszamałam.
Wróciłam do domku nadal głodna, zjadłam talerz zupy jarzynowej, nietety ze śmietaną i mąką, bo moja koleżanka zawsze taką gotuje , bo jest chuda i ma dietę gdzieś!
Wypiłam z tej flustracji 3 drinki zubrówki z sokiem jabłkowym, ubrałam się i poszłyśmy na dicho. Na szczęście piechotką, jakieś 15 min, więć ze 100kcal ubyło.
Potem jeszcze 3 wódki z colą i zaraz będzie najgorsze!
W drodze do domu frytki z kurczakiem i majonezem+ketchup!
Muszę przyznać,że bardzo mi smakowały :twisted:
Ojojo,dzis z lękiem stanęłam na wadze,ale nadal pokazuje 64,5, więc nie popełniłam samobójstwa, tylko biegnę na basen ,jak tylko przestanie padać!