wczoraj było normalnie
znaczy nienormalnie jak zwykle. dużo roboty, mało czasu i jedzenie w biegu. po południu pojechałem na myjnię, bo już zapomniałem jaki kolor mam moje cudo techniki. i co z tego że wieczorem padało... w oczekiwaniu na umycie bryki potuptałem do mediamarktu. dobry spacerek. jak powiadali rzymianie przyzwyczajenie drugą naturą więc zaraz po wyjści zamiast w kierunku myjni poszedłem na parking.... po wieczornej robocie pojechaliśmy na kolację do manekina. taka ostatkowa. ostatkowa bo następna to będzie dopiero wigilia.
dziś popielec więc post ścisły.
rozpoczynam 13 na początek.
a potem zobaczymy.
pewnie najlepsza będzie wersja mniejsze koryto i mniej żreć.