Hej Dziewuszki. Przede wszystkim życze Wam Wesołych Świąt. Moje juz nie sa wesołe... Moj ojciec przyjechał z działki (burak pierdo***y) i juz zdazyłam sie z nim pokłócic... Tak bardzo go nienawidze...

Co do dietki to hmmmm mozna powiedziec ze wczoraj zjadłam mało. N wiczór jedynie ciutke wiecej poniewaz musiałam spróbowac pasztetu który mama zrobiła bo pytała czy dobry, i bigosu tez próbowałam bo pytała co jeszcze dodać , i sałatki tez A w ciagu dnia jadłam tylko dwa razy. Bo 10 godzin byłam w pracy i nawet nie miałam przerwy.

ZJadłam rano śniadanie z razowcem, potem w dzień wypiłam cały sok pomidorowy. 15 kcal w 100 ml. Wiec wypiłam 150 kcal. Zjadłam kromke chleba razowego z jogurtem no i dopiero kolacje w domu, ale koło 19. Moze 19,30. W kazdym razie nie zjadłam dużo.

Dzisiaj też juz jestem po śniadaniu, zjadłam kromke chleba ,białego bo zapomniałam kupic wczoraj razowca :/ I do tego zjadłam plaster pasztetu, talerz zupy z jajkiem, kawałek kiełbaski i jajka ze święconki i łyzke sałatki jarzynowej i ogórka konserwowego.
Wiec nie duzo Dzisiaj na obiadek zjem rybke sobie.. Tylko kurcze nie mam ani chleba chrupkiego do tego, ani kapusty kiszonej. Moze sobie torebke ryzu ugotuje, zjem pół torebki... Nie wiem jeszcze. Coś wymyśle...

Ciasto kupiłam wczoraj do domu ale jesc go nie bede.

Wiecie... wczoraj do pracy chciałam załozyc takie czarne spodnie które nosiłam zanim zaczełam diete. I załozyłam je i stwierdziłam ze sa duzo za duze. Troszke mnie to ucieszyło ale i zmobilizowało. Stwierdziłam ze nie moge zaprzepaścic diety.
Powoli powoli i znowu bede dietkowac celująco


Jeszcze raz Wesołych Świąt :*
Kurczaczki