Oj co brawo? Co brawo?
Wczoraj znowu "dałam ciała" i zjadłam za dużo na kolację!
* Na obiad nie jadłam pomidorowej, tylko szczawiową z pół jajeczka na twardo, tak miałam smaczek. Do tego pół szklanki ryżu.
* Potem była kawka i jedna kosteczka czekolady mlecznej. Obliczyłam że taka kostka to 29,5 kcal. Jedną tylko zjadłam. Nawet mi nie za bardzo smakowała.
Potem poszłam na wodne aero i wyskakałam tą czekoladkę.
* No ale bez kolacyjki się nie obeszło. Nie wiem ile, ale zjadłam chyba ze trzy kromeczki ciemnego chlebka z orkiszem i ziarnami, serek biały, camembert, pomidor, papryka, szyneczka z indyka... uffff no i winko czerwone. To do niego tak mi wszystko pasuje, gdyby nie ono, to jeszcze jakoś by było.
Ale dziś postanowiłam nie jeść kolacji! Jutro napiszę prawdę - ale postanawiam nie jeść kolacji i poćwiczyć weiderka. Już bez planu ćwiczeń, tylko tak na mięśnie brzuszka. Kto nie wie, to mu powiem, że skończyłam weiderka tydzień temu i teraz ćwiczę sporadycznie, narazie opuściłam dwa dni. Sobotę i wczoraj.
Al dzisiaj zjem może tylko jabłko. I nic więcej.
Aha, i jeszcze co: moja waga jest bardzo wyrozumiała, nie przekracza 61 kilosków - kochana!