Dobry wieczór:)
Pamiętasz mnie jeszcze? Cieszę się, że jest do kogo wracać. Pomału się do powrotu przymierzam...
Pozdrawiam serdecznie
Wersja do druku
Dobry wieczór:)
Pamiętasz mnie jeszcze? Cieszę się, że jest do kogo wracać. Pomału się do powrotu przymierzam...
Pozdrawiam serdecznie
No oczywiscie Anczoks, nawet nie pytaj. Musze zajrzec do Ciebie zobaczyc co to znaczy ze sie pomalu przymierzasz. Przeciez chyba uwazalas na siebie.
Milas, bo z tym MM to mozna sie tak cackac na poczatku znajomosci, ale pozniej to jak sie go chce wdrozyc na dobre w zycie to trzeba isc na kompromisy (jak we wszystkim).
Jejku, zauwazam, ze jak jesien sie zaczela i przestalam jezdzic na rowerze i pracowac w ogrodku to sie taka jakas rozlazla zrobilam... ze az wstyd! Ale miesnie ud daly mi w koncu spokoj i przestaly bolec, wiec powiedzenie 'co cie nie zabije to cie wzmocni' akurat zadzialalo szybko w moim przypadku. Dlatego spokojnie moge teraz juz cwiczyc, bez jekow i cierpien. Niestety rower stacjonarny nie za dobrze na mnie dziala. Po nawet polgodzinnej jezdzie boli mnie kregoslup w okolicach krzyza, czy jak to sie zwie. Zwykly rower uwielbiam. Moze dlatego ze przy jezdzie na nim cale moje cialo czynnie uczestniczy i caly moj wysilek rozklada sie na nim wszedzie rowmomiernie. Nie wiem... Moze faktycznie orbitrek bylby dla mnie lepszy? Takiej maszyny do chodzenia to raczej nie chce. Do czego to doszlo, zeby jak jakis chomik w klatce biegac w miejscu?
Dokumenty na wyjzad juz mamy i cos mi sie przypomina nasz jeden z wylotow na Santorini. Przed wakacjami stres i zamieszanie i zaraz po nich to samo, a w srodku tylko raj na Ziemi z oslem za oknem.
Ale Twoje futrzaki ładnie się prezentują na swoich siedziskach. Ja podobne nabyłam do domu na wsi, ale muszę zmienić lokalizację tego stojaka, bo jakoś nie polubiły go używać.
W bojach ćwiczeniowych już widzę się zaprawiłaś. Oj, pilnujmy się tylko, żeby nie wypaść z tego reżimu.
A rower stacjonarny może masz źle dobrany - ja się na tym nie znam, ale kojarzę coś, że jak pomagałam organizować go mamie, to jakoś tam ją mierzyli, żeby kierownica i siodełko były na odpowiedniej wysokości i w odpowiedniej odległości od siebie w poziomie. Sama nie wiem.
Ja wiem tyle, że po prostu nie lubię stacjonarnego, i jak musiałam na takowym trochę pedałować w trakcie rehabilitacji, to wszystko mnie bolało (głownie ze złości i niechęci) na samą myśl o tym. A normalny też lubię. Więc może po prostu to nie to.
Bardzo mi się podoba określenie 'raj z osłem za oknem' :lol: . Jej, Ty już krok od wakacji. Super.
Swietnie ze sie odezwalas Selva, wlasnie czekalam na cos od Ciebie. Wiesz, osiol byl naprawde i to w tym samym miejscu przez caly tydzien. Nie zastanawialam sie wtedy, czy to moze ktos sie zneca nad zwierzetami, czy z oslami to juz tak jest, stoja w miejcu i im to nie przeszkadza. Tym razem bedziemy miec iguane, wyczytalam ze ten hotel ma taka jedna zaprzyjazniona co to przy plazy mieszka.
Wspominalam o zamieszaniu i stresie, poniewaz jutro mimo zimy przyjda rozbierac nam mur (chociaz tego nie chcialam). Czyli roboty maja byc kontynuowane, mam nadzieje ze przez pare dni wszystko skoncza. Potem Moj ma wyjazd sluzbowy, w sobote jeszcze impreza swiateczna z pewna 'spolecznoscia klubowa' jezeli to tak mozna nazwac, a w niedziele frrruuuu.
Jeszcze pogoda Wam pozwala na roboty przy domu? Oby minęly bez nadzwyczajnych problemów i oczekiwany rezultat przyniosły.
Ja pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam Santorini: z jachtu, płynąc od Folegandros, wyłonił się taki wielki kawał tortu, z każdą warstwą bardzo wyraźnie oddzieloną. Super. I parę fajnych dni też tam spędziłam.
Iguanę mówisz.. Na pewno będzie cichsza. Ja z innej mariny w Grecji pamiętam osła, który podłaził do samego nabrzeża, i ryczał potwornie od samego rana, dopóki ktoś mu czegoś do żarcia nie dał. Tam długo nie stałam :wink: .
Nasz osiol byl cichy.
Wieczor mialam bardzo udany. Koncert dostarczyl mi naprawde bardzo duzo przyjemnosci.
http://www.millan.net/minimations/smileys/cool1.gif
- Jajecznica na margarynie z plastrem bekonu i zoltym serem
- Garsc migdalow
- Jablko
- Zupa brokulowa, pomidorki koktajlowe
- Ogorki konserwowe
- Kefir
- Salata + dressing, mala pietka bialego chleba (nie oparlam sie takiemu podgrzanemu chlebkowi), piers kurczaka w sosie z zasmazka tak mysle i ze swiezymi pomidorami
Do jutra.
Piekny jadlopsis. Widze ze Anisek powoli sie zebral i ladnie dietkuje. Mam zamiar wziasc z Ciebie przyklad....poki co popijam sobie czerwone wytrawne wino i jest mi przyjemnie.
Tussiaku, ale naprawde najwazniejsze jest jednak zjesc trzy glowne posilki i male przekaski miedzy nimi. Wieczorem juz lepiej sobie dac spokoj z podjadaniem.
Czerwone wino powiadasz. U mnie dzisiaj nie bedzie chyba callaneticsu. Po prostu zbieram sie na ten mroz i szybkim krokiem przemaszeruje sie do sklepu po trunek (kiedys bylo na rowerze). Potrzebuje kupic kartki swiateczne rowniez i jakies owoce morza na kolacje. Tak ze czapeczka na glowe i w droge.
A to moj dzisiejszy slodziak:
http://i160.photobucket.com/albums/t...ofIMG_1801.jpg
Selva, mur juz rozwalili. Wyglada na to ze zima im nie przeszkadza. Sniegu troche dzisiaj spadlo, ale jest slonecznie i bezwietrznie.
Mam pytanie. Czy w sklepach polskich latwo jest dostpny sok z granatow stuprocentowy?
Anise, ja soku z granatów 100% nie spotkałam. Inna sprawa, że nigdy go specjalnie nie poszukiwałam. Widuję tylko jakieś mieszanki z granatami w składzie.
A słodziak słodki :) .
Soku z granatów nie znam.
Wracając do peelingu kawowego - moja metoda jest taka:
dwie łyżki kawy mielonej
tyle samo na oko ulubionego żelu pod prysznic
olejek zapachowy kilka kropli (np waniliowy, lub mandarynkowy...) lub szczypta cynamonu
mieszasz to wszystko na miseczce i wskakujesz pod prysznic. Masuję tym całe ciało ze szczególnym uwzględnieniem pośladków i ud. Acha i robię to na mokre ciało :)
potem, już opłukana, smaruję się oliwką dla dzieci :):) Najlepiej wchłania się na mokre i rozgrzane ciałko.
potem masz skórę jak aksamit :)
Buziaczki dla Ciebie i drapanie za uchem dla słodziaków :)