-
Jak się łatwo domyślić, wczoraj zawaliłam dietkę.
Było w sumie ok 2500 kcal, z czego połowa to alkohol + dodatki (wszem i wobec oznajmiam,że wolę pić z facetami. Słodki wermut ze sprite'm to bomba kaloryczna :P )
Dzisiaj ładnie, 1400, same zdrowe rzeczy. Żołądek dalej ostro szwankuje, o 15 musiałam się na godzinę położyć, bo już szału dostawałam. Ale co tam, twardym trza być :P leki biorę, niedługo powinny pomóc :)
Trzymajcie się :)
-
Ech, raz na jakiś czas nie zaszkodzi, świat się od tego nie skończy :D A wódka, którą panowie tak lubią, to też bomba kaloryczna :P
Powodzenia w dochodzeniu do siebie!
-
Uchh, polski za mną :D
Tematy były...zaskakujące :) wszyscy pierwsze co zrobili to kuknęli z tyłu na tematy...i pojawił się ZONK, pełna konsternacja innymi słowy. No,ale w gruncie rzeczy poszło nieźle, dało się całkiem sporo wykminić :)
Dietka idzie sympatycznie, wczoraj niecałe 1500 kcal (w tym piwo dla relaksu wieczorem, co by się dało zasnąć ).
Dziś ok 1400 kcal, przy czym śniadanie miało postać czekolady z orzechami. Owa czekolada jest dla mnie gwarancją pomyślnego przebiegu każdego egzaminu i nie chcę sprawdzać,czy działa rzeczywiście, czy jedynie na zasadzie efektu placebo ;)
Powinnam się dziś wziąć za wos, jestem z niego zieloniusieńka, ale mnie tak zmęczenie kopie, że chyba nic z tego :P
Trzymajcie się :)
-
Czy to prawda, że matury zaczęły się w... piątek? Poroniony pomysł, zaraz przed weekendem :D Jak długo się teraz czeka na wyniki? Nie, żebym się o ciebie martwiła, bo wiem, że będzie dobrze ;)
-
Ufff,witam.
Przepraszam za tak długą przerwę, ale to, co się działo w okresie od piątku do wczoraj można nazwać istnym Armaggedonem. Nie to,żebym jakoś strasznie zakuwała...ale stres,zmęczenie, ogólna niezdolność do ruszenia z łóżka. Tragedia. Oczywiście, dietę w ciągu
tych kilku dni udało mi się tylko dwa razy utrzymać.
Ale dzisiaj wracam do normy. Następny egzamin dopiero 17ego, czyli mam 9 pełnych dni na regenerację, spokojne powtórki i takie tam :P
Maggie taak, nasze wspaniałe ministerstwo oświaty zdecydowało,że piszemy matury od piątku. A wyniki, cóż, ekhm... 29 czerwiec. Nienajgorzej, zeszły rocznik miał w połowie lipca.
Martwić się zbytnio też nie martwię, bo nie spodziewam się wyników niższych niż 70%...tylko zahaczyłam ostatnio wielkiego doła słuchając rozmów znajomych "TYLKO 90% z angielskiego...tragedia!" :P
Mierzyłam się w poniedziałek rano, teoretycznie zleciał mi jeden cm w talii, więc mogłabym przesunąć tickerek :P aale boję się,że już zdążył wrócić, więc jutro się zmierzę i zadecyduję, co z nim zrobić :P nie chcę wszak 10 razy przesuwać w tą i spowrotem (zwłaszcza,że tycie na tickerku nie jest fajne :P ).
Ufff, poodwiedzam was wszystkie zaraz i ponadrabiam zaległości :)
Trzymajcie się :D
-
No, to właściwie najgorsze za tobą, Baszku - teraz już będzie z górki. Jedyne, czego nie rozumiem w tych nowych (już nie tak nowych, ale jednak) maturach, jest czas czekania na wyniki. Czemu tak długo? Komisja sprawdzająca prace rezyduje na Fidżi, czy co? :P
-
Maggie sama nie wiem, jak to jest...Ci egzaminatorzy mają chyba po prostu za dużo pracy. Moi nauczyciele w szkole narzekali zawsze,że siedzą po nocach. Prawda jest taka,że każda praca musi być ileśtam razy sprawdzona, często są wątpliwości, zaczynają się telefony do Komisji Egzaminacyjnych i takie tam. Burdel na kółkach, klasycznie :P
Dziś zjadłam:
-małe jabłuszko 50 kcal
-bułkę 125 kcal
-jogurt pitny 175 kcal
-kaszę z warzywami 400 kcal
-serdelkę ( nie wiem, czemu mam ostatnio TAKIEGO smaka na parówki :P ) 250 kcal
-twarożek z jabłkiem i cynamonem 200 kcal
Razem idealnie 1200 :)
Co prawda nie ćwiczyłam dziś w sensie stricte (jutro zaczynam koniecznie brzuszki i takie tam), ale było 2 h spacerku i ze 2 h tańczenia w domu (w przerwach w nauce :P ).
Jeszcze MUSZĘ się zebrać i przed padnięciem na wyrko wklepać te balsamy :P
Amen :P
-
No i jak ja mam się odchudzać ?:P
Wczoraj wszystko pięknie ładnie, godzina 19 - Baszek ma na koncie 1200 kcal, nie zamierza nic już jeść - a tu sesemes "szykuj się, zaraz wpadam " :P Dalej można się było domyślić - butelka ląduje na stole ( na całe szczęście wytrawny wermut :P ). W sumie skończyło się na 1500-1600 kcal.
A dziś czeka mnie powtórka z rozrywki, znaczy wieczór filmowy... chyba przygotuję sobie zawczasu butelkę mineralnej, co by mnie ręce potem nie kusiły :P
Ale cm, o dziwo, lecą.
Tyłek - meter :D
talia - 72 cm (troszkę naciągane, przyznaję :P ale jest :P )
biust - też meter :P
udo - 59-60 cm :P
Nie powiem, żeby mnie te wymiary jakoś strasznie zmartwiły - planowo miało być mniej, ale dieta była daleka od planowej :P Mam wrażenie, że po tym jojo, które obecnie zrzucam mi się zdecydowanie metabolizm poprawił ( co byłoby dość dziwne, ale...:P ).
No i te cyferki pokrywają się z pierwszym celem wytyczonym na pierwszej stronie tego wątku <fanfary> :lol: :lol: :lol:
Teraz mam zamiar dojechać do tych 70 cm w talii i rozpocząć wychodzenie z diety :P Póki co, jem sobie 1200 i doliczam do tego osobno alkohol (przynajmniej do niedzieli :P ).
No i solennie obiecuję w końcu ćwiczyć, a nie tylko łazić na spacery i tańczyć :P
Trzymajcie się :)
-
Brrr, no oczywiście łatwo się domyślić, jak się skończył wczorajszy wieczór :P W ciągu dnia zjadłam mało i byłoby wszystko ok, gdyby dziewczyny nie zgłodniały...a ja do towarzystwa (ojjj, burczało w brzuchu :P ). Potem był już atak na sklep nocny :P bilans dnia ok 2300 kcal :/ w życiu nie chudnę, jak będę tyle jeść :P
Na szczęście dziś odpadła mi kolejna impreza, więc zmieszczę się w limicie bez bólu. Choć kupiłam sobie pasztet (nie sprawdziwszy wcześniej ile toto ma kcal). No i, ekhem, okazało się, że ma 300 w 100g. Albo zjem mniej do końca dnia, albo będzie 1500 zamiast 1200.
Swoją drogą, czy konserwanty mogą jakoś fizycznie uzależniać? Ostatnio nic, tylko jadłabym najpodlejsze parówki i pasztety. Takie co to w nich grama mięsa nie ma :P
Kupiłam sobie nową herbatkę odchudzającą :P tej samej firmy co ostatnio, ale jakieś nowe cudo (składniki standardowe, bez senesu). Tak mi się zdaje, że może dzięki tym herbatkom ciągle mi lecą cm? Sama już nie wiem :P
Trzymajcie się :P
-
Witaj Baszku :D Widzę, że i Ty nie zaglądasz na forum już tak często jak i ja... Zaglądnełam tu jednak na chwilkę i pragnę dodać ci troszkę wsparcia. Trzymaj się mocno swoich postanowień, a waga bedzie dążyć do ideału!! Pozdrawiam serdecznie!!!