-
w szponach jojo - powracam :) fotki str 19 :P
Zaczynając od początku - mam 19 lat i teoretykiem odchudzania jestem niezłym. W zeszłym roku, po 2 latach odchudzania (nie była to dieta, na 1000 kcal wytrzymywałam przez tydzień, potem miesiąc-dwa utrzymywałam wagę) zrzuciłam 17 kg i ważyłam 63 kg (wzrost 170). Niestety, od tego czasu przybyło mi już mniej więcej 9 kg ( nie mam wagi, więc mówię orientacyjnie). Oczywiście, już kilka razy próbowałam pozbyć się tego joja (największy kop przed studniówką był, ale wyszły święta itd więc skończyło się na 2 kg, które niedawno odrobiłam). Bezskutecznie, jak widać .
Teraz znowu próbuję. Szukam wszędzie motywacji - a to garnitur, w który muszę wbić się na maturę jest mały, a to wakacje się zbliżają,a to chłopak raz czy dwa coś przebąknął. Rzecz w tym,że ja się w sumie nieźle czuję w swoim ciele (jasne, utyskuję, żem gruba, ale tak naprawdę nie mam problemów z akceptacją). Dlatego trudniej jest mi wziąć się w garść. Niemniej mam świadomość,że gdzieś niedaleko jest ta granica, za którą już i chłopakowi się przestanę podobać, i sobie.
Mój cel - ok 10 kg, choć ze względu na brak wagi będę posługiwać się cm.
Obecnie jest :
łydka - 41 cm
udo - nie umiem nigdy dobrze zmierzyć, ale ok 65 cm
tyłek - 108 cm
poniżej pępka - 90 cm
talia - 80 cm
biust - 107 cm
CEL - ok 71-72 cm w talii i ok 100 w biodrach i biuście.
Mam nadzieję,że uda mi się tu pisać codziennie, co by się motywować.
Największy problem - złe nawyki żywieniowe- jedzenie na mieście w pośpiechu- batoniki, ciastka. Wiem,że wielu rzeczy nie zmienię, bo np nie zamierzam jeść śniadania w domu. Zaczynam być głodna ok 10 niezależnie od tego,czy zjem coś rano, czy nie.Podobnie z alkoholem, na diecie praktycznie nie wolno go pić, a nie wyobrażam sobie przez 2 miechy bez spotkań ze znajomymi...tudzież spotkania przy wodzie:P. Poza tym przeszkadzają mi "studenckie" fundusze finansowe- ale to już nieraz omijałam, więc może i teraz się uda.
Plan - dieta 1000-1300 kcal + cukier (czasem sok) do herbaty. Nie wliczam tego do dziennych kalorii, bo nie mam pojęcia ile np taki sok ma, ani ile wypijam dziennie herbat. Myślę,że więcej niż 200 kcal tym nie nabiję. A co do wysiłku fizycznego...to na pewno długie spacery (3-4h) i spróbuję coś w domu poćwiczyć (niestety, ze względu na zdrowie większość form sportu odpada u mnie).
Zaczęłam już wczoraj - 1300 kcal. Planuję skończyć 1 maja.
Uffff, alem się dziś rozpisała ciekawa jestem, kto to doczyta do końca. Choć prawdę mówiąc, piszę dla autoterapii.
Aha, i dzień dzisiejszy (nie piszę co było śniadaniem itd, bo właściwie nie jem standardowych posiłków-raczej podgryzam co jakiś czas-ale za to napiszę w kolejności chronologicznej )
- 20 ml sosu czekoladowego do lodów - 70 kcal
- ciastko parzone - ok 250 kcal
- batonik fitness - 90 kcal
- ciepły lód (nie mam pojęcia, ale nie daję mu więcej niż 100, bo jest leciutki ) - 100 kcal
- sałatka z pudełeczka twarożku, dwóch pomidorów i pół główki sałaty - 250 kcal
w planie mam jeszcze
- duża grahamka z sałatą i dwoma pomidorami - ok 250 kcal
- jogurt jogobella light - 100 kcal
wyjdzie nieco ponad 1100 + oczywiście herbatki.
Trzymajta się ciepło
-
Trzymam za Ciebie kciuki!
Mam dwa razy więcej do zrzucenia od Ciebie, ale wierzę, że nam obu się uda Pozdrawiam i trzymam kciuki!
-
Niestety, źle sobie zaplanowałam posiłki i zgłodniałam pod wieczór - ok 19 zjadłam jeszcze 40 ml sosu.
Poza tym policzyłam ile wypijam średnio herbat...i koniecznie muszę kupić słodzik. Wypijam 6 półlitrowych kubków, do każdego 2 łyzeczki cukru...olaboga, wychodzi równowartość czekolady ale przynajmniej żołądek nie czuje jej i się powoli kurczy (ojjj, jak się kurczy )
Nitunia17 ja też w siebie teraz wierzę...kiedyś napewno schudnę, jak nie do maja, to do czerwca ale do jasnej cholery MUSZĘ
-
Dziś świetny dzień, choć chodziłam non stop głodna. Podjęłam decyzję o odstawieniu słodyczy zobaczymy, jak pójdzie w praktyce-dotąd zawsze upychałam w 1000 kcal nawet, jakiegoś batonika fitness, czy coś. Teraz spróbuję więcej rygoru
Dzisiejsze menu:
- kawka z cukrem - 20 kcal
-3 grahamki - 400 kcal
-snack serowy ok 80 kcal
-rogalik ( byłam głodna...a on okazał się leciutki i waciany :/ ) - 125 kcal
-banan ok 120 kcal
-bułeczka mała 30 g - 75 kcal
-ogórek kiszony 10 kcal
-jabłko 100 kcal
A przede mną jeszcze dużo zupki za ok 100 kcal w sumie
Razem dzień dzisiejszy na 1025 kcal...sympatycznie bardzo, jeśli wytrzymam o zupce i nie wszamam twarożka
-
Szlag mnie dziś jasny na miejscu trafił.
Byłam zanieść podanie o zwolnienie całkowite z WFu do dyrektorki ( do tej pory miałam częściowe ). Ta po pierwsze primo nas (byłam z koleżanką- co ważne- SZCZUPŁĄ) zjechała, że termin minął miesiąc temu, potem nawrzucała,żeśmy nieodpowiedzialne itd a na koniec stwierdziła, że PRZYDAŁOBY SIĘ NAM POĆWICZYĆ, ŻEBYŚMY TROCHĘ TŁUSZCZU ZRZUCIŁY ! :/ Jakim prawem ona, mając żeby było śmiesznej ze 120 kg, nam wjeżdża personalnie ? Aż mam ochotę napisać skargę do jakiegoś kuratorium, czy coś. ( mam w wywiadzie psychologicznym sprzed kilku lat stwierdzone zaburzenia żywienia, a teraz jak schudnę kilka kg to mogę stwierdzić,że mi anoreksja wróciła przez nią i miałaby babka prze**bane ).
Ech...z tego wszystkiego mam dziś za sobą 2 grahamki i totalnie mi się jeść odechciało :/
-
Samotność na wątku...zaczyna to być rzeczywiście pamiętnik :P
Dzisiaj było :
-kawka z cukrem ok 20 kcal
-3 grahamki ok 400 kcal
-jabłko ok 100 kcal
-snack serowy ok 90 kcal
Przede mną jeszcze:
-potrawka z mrożonych warzyw i parówek :P ok 300 kcal
i jeśli będę głodna to Bakoma Duo czy coś w tym stylu...taki z owockami
Razem 910, lub jeśli z tym serkiem, to 1100...chyba go zjem, bo 900 to mało :P
Zastanawiałam się, czy takie deserki jak np. Belriso, czy toffiowe przysmaki na półce z jogurtami zaliczać do słodyczy i też je odstawić? Ale chyba będę je jeść...nie zawsze mają kosmiczną liczbę kalorii a smaki trza przecież urozmaicać.
-
Kolejny dzień za mną. Ta pogoda mnie dobija - albo mam okres,w każdym razie przez pół dnia nie mogłam się zmotywować do kiwnięcia palcem, tylko smęciłam i nic mi nie sprawiało przyjemności. Aż w końcu stwierdziłam, że skoro nic mnie nie cieszy to zrobię coś pożytecznego - i zrobiłam 1 dzień A6W, potem troszkę potańczyłam, a na końcu wzięłam się za naukę i od razu lepiej
Dzisiejsze menu :
-2 grahamki 250 kcal
-banan 120 kcal
-jabłko 100 kcal
-Kubuś 150 kcal
-sałatka z tuńczyka, kukurydzy i ananasa z łyżką majonezu - ok 500 kcal
Jest co prawda 22...ale mam w lodówce 2 ogórki kiszone i chyba je wszamam głodna jestem, spać pójdę później dziś, więc to chyba nie będzie straszne przestępstwo
Poza tym wypiłam też sok z ananasa, który został po ich odsączeniu :P ktoś wie, ile to cudo ma kalorii ?
Pozdrawiam i słoneczka życzę
-
hejka
Mam nadzieję, że skończy się tylko na tych 2 ogórkach
Widzę, żeładnie Tobie idzie. Ja dziś przystopowałam ze wszystkim (praca mgr) i czuję że straciłam kupe czas
Co do ananasa dużo go jadłam i soczek też piłam aż jednak z koleżanek z forum napisała mi że nie sprzyja chudnięciu (taki z puszki to nie- bo świeży tak). I jakoś mi skutecznie to cudo zniechęciła (ale nic nie mówiła o brzoskwinach które też lubię- nawet ją nie zapytam )
Pozdrówka i walcz dzielnie
Notta
-
Witaj widzę, że bardzo dobrze Ci idzie, tak trzymać.
Co do deserków mlecznych to ja też za nimi przepadam, ale chyba nie za bardzo sprzyjają odchudzaniu. No ale od czasu do czasu chyba możemy sobie pozwolić na taką małą przyjemność.
-
Witaj
Życzę udanego kolejnego dnia walki z wagą!
Trzymam mocno kciuki :*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki