-
Szkoda Basiuniu, ze z nami nie forumujesz ale gratuluję spadku wagi
-
Jestem już po weselu brata. Wszyscy mówili mi, że wyglądałam olśniewająco... Jak to spadek wagi może dodać optymizmu! Część przyjezdnej rodziny pamieta mnie jeszcze z czasów gdy to ważyłam 68 kg (2 lata temu) - co tym bardziej zrobiło na nich OGROMNE WRAŻENIE!!
Jeden z kolegów brata dopytywał się mnie nawet czy ja juz 18-kę mam skończoną hi hi.
Wesele udane, choć myślami byłam gdzie indziej. Tak się złożyło, ze tego samego dnia narzeczony pochował swoją babcię. Oczywiście i ja uczestniczyłam w jej pożegnaniu. Było nam cieżko na sercu i zabawa weselna w ten dzień nie była taka jak byc powinna. Unikalismy szalenstwa, choc z drugiej strony zachowywalismy sie tak by nie robic przykrosci bratu i najbliższym. Babcia bardzo chciała bysmy na tym weselu dobrze sie bawili. Ale to łatwo powiedziec, gorzej uczynic, gdy w sercu taka pustka...
Zapewne z wesela bysmy zrezygnowali, gdyby był to tylko ktoś znajomy. Jednak bratu odmówic nie mogłam. Wytrwalismy do 3-ciej w nocy. Uważam, ze nie przesadziłam z jedzeniem, choc było pyszne. Również alkoholu unikałam. Wypiłam zaledwie kieliszek szampana na powitanie, kieliszek wódki jako toast za parę młodą i lampkę białego wina do obiadu. A po skonczonej zabawie podjechalismy jeszcze na grób babci...
-
Hej! Fajnie, ze wpadłas
Ciesze sie, ze wesel udane i ze usłyszałas tyle komplementów, na pewno było to baaaardzo miłe szkoda tylko, zę splotło sie to z pogrzebem, naprawdę nieciekawa sytuacja, ale zachowaliscie zasadę złotego środka, niestety śmierci nikt nie przewidzi, a wesel szykuje sie na długo przed...
Życze dalszych sukceów i wpadaj do nas na forum częściej
-
Basiuniu witaj
Dzielnie wybrnęłaś z takiej trudnej sytuacji...niestety,życia się nie da przewidzieć.
Gratuluję spadku wagi trzymaj się
-
Dziękuję Wam ślicznie za odwiedzinki
Udało mi się ne okupować wczoraj zanadto lodówki. Na obiad wybrałam kawałek łososia, małe udko i kawałek pieczeni. Popiłam to tylko szklanką barszczyku i to by było na tyle z podjadania weselnych smakowitości. Wszystko to bez problemu zmieściło się na deserowym talerzyku. Skusiłam sie tez na cos słodkiego, ale z umiarem i myślę, że bilans dnia nie był zbytnio przesadzony.
Wieczorem poszłam pobiegać. Tak spontanicznie. Spacerkiem dotarłam na stadion zrobiłam 2 kółeczka i powrót do domciu. W żółtym pokoiku powalczyłam jeszcze robiąc brzuszki, wtedy kąpiel i padnięta poszłam spać.
Wiem że 2 kółeczka to nie dużo.. ale jak na pierwszy raz i z tego jestem zadowolona. Nie chciałam się forsować na dzień dobry. Zniechęciłabym się tylko do następnego razu :] Taka już jestem. Nawet nie wiem jaki to dystans - 1-no okrążenie... Hmmm.. Może wy wiecie??
-
Basiuniu, najważniejsze, ze zaczęłas biegać, sama zobaczysz, zę dysntans będzie Ci sie zwiększał i zwiekszał, tak było ze mną wiesz, kołka moga miec rózna długość nie wiem, ile mogłas przebiec, najwazniejsze, ze biegłas
-
Meeeg - postanowiłam sprawdzić dystans jednego okrążenia
Okazuje sie, że to zaledwie 400 m... Ze sprawdzeniem nie było większych problemów - wystarczyło odpowiednią stronę internetową odnaleźć
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
A oto moje miejsce do biegania. Zamierzałam i wczoraj biegać, ale spotkaliśmy się ze znajomymi :/ No i nawaliłam na całej linii... Drineczki, oliwki, koreczki, chipsy...
EEEEEEEEh
A do tego jeszcze trawy sie pylą, a mnie męczy alergia... O jak strasznie męczy!!
-
Witaj 800 metrów to bardzo dobry początek Na pewno wyglądałaś super na weselu Wspólczuję z powodu śmierci Babci .A dziś zjesz mniej i wyrównasz nawalenie z wczoraj
pozdrawiam i przypominam o głosowaniu na zdjęcie Rejazz [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Basiunia, właśnie, wazne, biegasz, naprawde, szybciutko będziesz zwiększać dystans, zobaczysz!!
Mnie też bardzo męczy alergia, mam na pleśń, a mieszkam w starej kamienicy i niedawno mi leśń wylazła na ściane , masakra
-
qqłko dziś już też nawaliłam... :/ W pracy pokusiłam się na Dumle i zjadłam aż 3! Do tego 2 kruche ciasteczka... no i standardowe śniadanie - jogurt z płatkami + owoc - Banan... I już mi w brzuszku sssie Po przcy ide do tesciowej na obiad. Nawet nie wiem na co. Obiecuję jednak, że nałożę sobie jak najwięcej surówek i sałatek, by nie zjeść kilku kawałków mięcha, które tak uwielbiam!!
Meeeg Nie chwal mnie tak lepiej. Dzis pewnie też nie pobiegam :/ Wieczorem spotykam sie z kolezanką, która jutro do Szwajcarii wyjeżdża... Czasu nie będzie kiedy ćiwiczyć.
Ale wierzę, ze od jutra zacznę nowy dzień - aktywny dzień. I do tego piateczek mam wolny od pracy! Cała firma ma wolne - tak oto prezesa na sentyment wzieło i dał długi weekend.. Szkoda, że dopiero dzis sie dowiedziałam.. Można było coś wiekszego zaplanować..
Na wadze dziś miałam 56... a zaledwie 4 dni temu 54,5.. Co się ze mną dzieje??? Nie wiem naewt czy zmieniać ten suwaczek czy nie... <uszę coś ze soba zrobić.. Czuję sie taka napuchnieta... :/
Doła mam chyba...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki