Dziękuję wam kochane za odwiedzinki i za wsparcie, które działa na mnie naprawdę motywująco.
Dziś przesunęłam suwaczek, bo rano na wadze miałam 56,8. Patrzę na to oczywiście z przymróżeniem oka, bo wiem, ze czekają mnie wahania wagi. Najważniejze, że zmierzam we właściwym kierunku.

Dzień wczorajszy zakończony sukcesem:
Pomimo zakwasów i niechęci zdobyłam się na wykorzystaniu przybytku "żółtego pokoika".
Nie forsowałam się zbytnio, bo to dopiero drugi dzień ćwiczeń. Myślę, że nie ma sensu iść od razu na całość, a stopniowo wzmacniać mięśnie.
Daniel pomimo obietnic że ze mna poćwiczy do pokoju zajrzał jedynie po to by trochę mnie pooglądać i podopingować. Muszę przyzwyczaić sie do jego wzroku w czasie tego zajęcia.
Urządziłam sobie też prawdziwy i intensywny masaż w wannie - od kończyn w kierunku serca, oraz na przemian ciepły i zimny prysznic we wiadomych miejscach.

Dalsza część relacji za chwilę - praca mnie wzywa!