-
Hello :D
Widoki z okna cudne, śliczne zdjęcia i przygoda kuchenna niczego sobie :shock: :lol: dobrze, że wszystko się dobrze skończyło :) :)
Fajnie, że już mam dentystę za sobą i śliczne ząbki 8)
Moni, pytałaś u mnie, czy ja mam coś z tarczycą.
TAK! niestety :(
W grudniu 2004 zachorowałam: miałam nadczynność tarczycy (chudłam chorobowo, trzęsły mi się ręce, kołatało serce, pociłam się itd.), poszłam do szpitala, gdzie podano mi jod radioaktywny, którego celem było zniszczenie mojej chorej tarczycy i od tamtego czasu mam niedoczynność tarczycy.
Muszę badać co jakiś czas poziom TSH i już do końca życia łykać Letrox - syntetyczny hormon tarczycy, bo moja już nie pracuje.....
Co rano na czczo, pół godziny przed śniadaniem muszę połknąć tabletkę.
Właśnie teraz mam zły wynik, czuję to po sobie :( :( :( Przy niedoczynności spowalnia się metabolizm, zatrzymuje się woda w organizmie, człowiek nie ma siły ...
Dużo trudniej schudnąć przy niedoczynności :(
Ech, przepraszam, że tak się rozpisałam :lol: :lol:
-
hej Xana! Ladne widoki masz z okna:) Moge zapytac ajkigo programu uzywasz w necie by wrzucic zdjecia by sie potem ladnei ukazaly na forum? ja mam yahoo photos i sie nic nie pokazuje, a chcialabym czasami cos wkleic itd...
Mielgo weekendu zycze, u mnie ladna pogoda na wschodzie Kanady. Przedwczoraj nosialm czapke a dzisiaj zakiet...hmm :roll: haha...
A ja robie wszystko tylko nie nauka, paznokcie, gotuje, opalam sie, tylko omijam ksiazki, a zostalo mi 4 czy 5 dni!?
No nic, zmykam i pozniej jeszcze zobacze co u CIebie sie dzieje!
-
ZAZDROSZCZĘ CI CIUT TYCH NOWYCH ZĄBKÓW :)
POZDRAWIAM SOBOTNIO WIECZORNIE :wink:
-
Hej, dziewczyny :lol: Pewnie większość z was już wstała do pracy, albo właśnie przekręca się z boku na bok, gdy ja właśnie dopiero szykuję się do łóżeczka... ;) To rozminięcie czasowe jest zadziwiające... :lol: I jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że wy tak daleko jesteście, jeśli internetowo tak blisko? :roll: :lol: :lol: :lol:
Pochwalę się: Miałam dzisiaj małe polowanko na kotkę... ;) Przyszła sobie z rana, dostała resztkę kocich chrupek (jutro musze znów coś dla niej kupić, obym nie zapomniała!) i takjej było miło, ze wieczorem znów przyszła, siadła pod zamkniętymi drzwiami balkonowymi i miauczenien dała o sobie znać! Jak bezczelna! :lol: Dodatkowo muszę wam powiedzieć, że już podejrzewałam kotka-niemowę, a tu jednak pokazała, że jest w stanie miauknąc, hehe... :lol: Otworzyłam więc okno, mała weszła do środka i zaczęła harcować. :shock: Powyginała się na wszystkie strony, wylizała futerko, pobawiła się kocimi zabawkami (które jej kupiłam kilka dni temu), wyżłopała wodę z mojego pojemnika na wode do kwiatów, dała się pogłaskać i - uwaga! - włączyla przy tym mruczydełko... :lol: Pomyślałam, że trzeba kuć żelazo póki gorące wykorzystując jej dobry nastrój, aby w końcu założyć jej obrożkę przeciw pchłom i kleszczom. W momencie gdy po kilku próbach udało mi się ja złapać, zadzwonił telefon, więc kotka się wyrwała i uciekła... Trochę mnie przy tym zadrapała, ale muszę przyznać, że dość delikatnie... :wink: Później dzwonił jeszcze mój mąż, ona w międzyczasie wróciła do mojego mieszkania, a ja szybciutko zamknęłam za nią drzwi balkonowe. :wink: I teraz to dopiero zaczęło się polowanie! :lol: Biedna kotka myślała zapewne, że chcę jej zrobić coś złego, więc nie spoufalała się już ze mną, za to ja pomyślałam, że albo teraz albo nigdy... I w końcu ją złapałam, obrożkę założyłam trzęsącymi się rękoma (kurcze, tremę jakąś dostałam... ;)), trochę udobruchałam i póściłam wolno... A ta w dalszym ciągu nie chciała sobie pójść, tylko tak jakby czegoś wyczekiwała. No i olśniło mnie! Jedzonko! Dałam jej więc trochę drobiowego boczku (niestety nie miałam nieczego lepszego dla niej), mała się najadła i poszła na wieczorny spacerek... ;) Ciekawa jestem, czy jutro też do mnie zawita no i czy obrożka ciągle jeszcze będzie na swoim miejscu? ;)
A teraz szybciutko wrzucę jescze moje sprawozdania i uciekam w poziom... ;)
Relacja z piątku, 20. kwietnia:
Ruch:
Intensywny spacer z rana do dentystki - około 40 minut. I tak się spóźniłam... :oops:
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem i cukrem = 60
> mleko, 1 szklanka = 110
> cereals All bran = 135
>2 kromki chleb z ziarnami = 240
> ser brie light = 140
> ser żółty light = 80
> batonik owocowy = 130
> 4 małe rurki czekoladowe = 65
> 2 lampki czerwoengo wina = 160
> kromka chleba = 100
> łosoś wędzony, 50g = 88
> serek z koperkiem = 40
Łącznie 1348 kcal
Relacja z soboty, 21. kwietnia:
Ruch:
Spacer: około pół godziny
Bieganko: 35 minut + rozciąganko
Brzuszki: 3x20 normalne, 2x20 skośne
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem i cukrem x2 = 140
> jajecznica z 2 jaj z pieczarkami = 160
> fasola po meksykańsku z serem = 160
> kilka orzechów włoskich = 120
> zielone curry z kurczakiem i groszkiem = 258
> makaron durum, 150g = 180
> lampka czerwonego wina = 80
> 4 małe rurki czekoladowe = 65
> 2 lampki czerwonego wina = 160 (tutaj już na kolacji w restauracji)
> 4 szparagi z włoską szynką = 200 (szparagi były małe i tej szynki było też odrobinę, ale kto wie, może to bardziej kaloryczne? :roll: )
> odrobina gnocchis = 60
Łącznie 1583 kcal To mój najbardziej kaloryczny dzień z tego weekendu, a i tak nie jest tragicznie, co mnie bardzo cieszy... :lol:
Relacja z niedzieli, 22. kwietnia:
Ruch:
Pilates: 1h (to w klubie sportowym mojego męża i jego współlokatora, dostałam jednodniową wejściówkę :lol: )
Wieczorny spacer po parku w towarzystwie męża: 1h20
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem i cukrem x2 = 140
> 2 pancakes = 195
> twaróg (polski! :lol: ) z dżemem niskokalorycznym = 130
> lasagne = 300
> sałatka (szpinak, ser feta, orzechy włoskie, sos, pomarańcz) = 180
> kostka czarnej czekolady = 50
> pomidorki, 100g = 17
> twaróg z dżemem = 160
> kromka czarnego chleba z ziarnami = 120
Łącznie 1292 kcal
I jeszcze dzisiejszy dzień... :wink:
Relacja z poniedziałku, 23. kwietnia:
Ruch:
Spacer: około 20 minut
Body Conditioning (nowy kurs :lol: ) = 1 godzinka :lol: Wymęczyłam się... ;)
Bieganie za kotkiem... Ehm, odpuszczę sobie... :P
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem sojowym i cukrem x2 = 120
> mleko sojowe, 1 szklanka = 70
> cereals All bran = 120
> mrożone owoce = 40
> batonik = 110
> pomidory, 370g = 63
> polędwica w zielonym curry = 305
> kostka czekolady = 47
> 3 migdały = 30
> batonik = 110
> jogurt naturalny = 110
> 1 tortilla mexa = 45
> mandarynka, 90g = 36
> odżywka białkowa = 130
Łącznie 1336 kcal
A teraz idęjuż lulu, bo oczka same mi opadają... ;)
Buziaki,
Moni
-
Masz calkiem ladny weekend za soba :D
A i fajnie, ze kot wraca, przygarniesz go wreszcie, prawda? :)
-
Otóż przed chwilą syn mi oznajmił, że udzielił dzisiaj wywiadu po egzaminie i ten wywiad jest tu :lol:
http://serwisy.gazeta.pl/edukacja/1,52308,4085113.html
Trzeba wejść na tej stronie w ZOBACZ WIDEO (po lewej stronie) i w "Egzamin? Był łatwy!" - ten chłopiec w czarnym garniaku, błękitnej koszuli i granatowym krawacie paski to MÓJ SYN!!! :D :D :D :D
Przyznał się, że był trochę stremowany kamerą :lol:
-
Hehe z tej kotki to niezła spryciulka 8) , mam nadzieje,ze jak jutro do Ciebie przyjdzie to obroża będzie na miejscu :D
a z Twojego raporciku to jak nic widac,ze bardzo ładnie sobie radziłas przez ostatnie dni, ćwiczneia regularnie jedznie tez ok , nic tylko cie chwalić:)))
skoro my sie pomnału kładziemy Ty pewnie dopiero otwierasz oczka, wobec tego życze Ci pieknego dnia:))))))
-
Linuniu - kotka w rzeczy samej jest sprytulką, hehe... ;) W dalszym ciągu przychodzi do mnie, ale już się tak nie spoufala.. ;) Chociaż ciekawska jest, hehe, mieszkanko sprawdzi, a potem sobie idzie w siną dal... ;) Śliczne są te jej zielone oczęta, czasami siądzie przede mną, wlepi te oczęta we mnie, a ja gubię się w domysłach, czego ona ode mnie chce? :lol:
Kasiu - fajnego masz syna, nie powiem, i jak przystojnego! :lol: Przykro mi ogromnie, że masz takie problemy zdrowotne. :cry: Czy wyszło to na jawa wtedy, gdy się odchudzałaś, czy już wcześniej? Mam na myśli, czy już wcześniej coś podejrzewałaś? Wiesz, jednak dobra strona tego medalu to to, że sama dobrze wiesz, jak sobie pomóc i jesteś pod stałą kontrolą lekarską. ;) Moja Mama również bierze coś tam na tą tarczycę, z tym da się żyć... ;)
Ziutko - z tym przygarnięciem to jeszcze nie wiem jak pójdzie, na razie oswajam kotkę no i męża, który tak bardzo boi się nawrotu problemów zdrowotnych, że nawet zabronił mi wspominać przy nim o tej jego astmie i alergi! :cry: Ja to rozumiem jak najbardziej, bo wiem, że czasami musiał lądować w szpitalu z tego powodu, a jego siostra, która ma to samo, jesienią leżała chyba z tydzień w szpitalu, tak źle z nią było. Więc nic na siłę, w razie czego znajdę kogoś zaufanego do opieki nad ta małą... ;) Dzisiaj zauważyłam, że zaczęła jej odrastać sierść na pupie (spórzcie na poprzednie zdjęcie, bardzo mnie to martwiło), pewnie obrożka zaczęła działać i wyrzucać szkodniki z ciałka... ;)
Flex - strasznie się cieszę z tych ząbków, chociaż jeszcze trudno mi je zaakceptować, bo mam szeroki uśmiech, przy którym zawsze widać było przede wszystkim martwą dwójeczkę oraz nadszarpnięte pozostałe... Teraz jest cacy, tylko ząbki jeszcze takie nadwrażliwe.... ;) Ale już się bardzo szeroko uśmiecham... :lol:
Chanelgirl - ja korzystam z http://photobucket.com/ :) Życzę ci złamania pióra na egzaminach! :)
A oto mój wczorajszy jadłospis:
Relacja z wtorku, 24. kwietnia:
Ruch:
Spacer: około 40 minut
Yogaflex Pilates: miało być, tak się na to nastawiłam, ale okazało się, że kurs odwołano... Za mało chętnych... :cry: Więc miałam tylko dłuższy spacer na koncie ruchowym... :?
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem sojowym i cukrem x2 = 100
> jajecznica z boczkiem drobiowym (1 jajko, 1 białko) = 145
> papryka, 110g = 33
> batonik = 110
> pałki kurczaka, 150g = 218
> sałatka (szpinak, oliwki, sos) = 100
> czerwone buraczki = 15
> kostka czarnej czekolady = 47
> batonik = 110
> 2 mandarynki = 78
> 4 kukurydziane tortille mexa = 190
> cereals All bran, 1/3 szklanki = 45
> mleko sojowe, 1/2 szklanki = 35
Łącznie 1226 kcal
:lol:
[/list]
-
A teraz...
Relacja z dzisiejszego ważenia i mierzenia!!! :lol: :D :lol: Jak możecie się domyślić, jestem bardzo zadowolona... :lol:
Ostatnie moje pomiary pochodzą z 4. maja, więc porównania odnoszą się do nich. ;)
Waga: 64,3 kg (-1,2 kg! :lol: )
biust: 90,5 cm (-1 cm :roll: )
pod biustem: 73,5 cm (-0,5 cm)
talia: 72 cm (-1,5 cm :lol: )
biodra: 89,5 cm (aż 3 cm! :shock: :lol: )
pupa: 102 cm (-2 cm :lol: )
udo: 60,5 cm (-1,5 cm :lol: )
łydka: 36 cm (bez zmian i tu chyba w ogóle zmian nie będzie, bo łydki mam dość szczupłe ;))
ramię: 26,5 cm (-0,5 cm :lol: )
Baaardzo się cieszę z faktu, że najwięcej mnie spadło właśnie "ze środka": talia, biodra, pupa! Oby tak dalej! :lol:
Buziaki :lol: , a ja już lecę do książki... ;) Musze się zrelaksować... ;) O dzisiejszym dniu napiszę więc jutro... ;)
Moni
-
Nic,tylko pogratulowac.
Bardzo ladnie spadly Ci centymetry.