-
cześć - bardzo spokojnie na tym forum w święta - przez to jakoś tak trafiłam na twój wątek
jak spędzacie święta w Kanadzie? Bo ja jestem w Anglii i muszę powiedziec, że nie czuje się tu atmosfery świąt! Nie pomaga też to ,że pracuje całe święta i że jestem tu bez rodziny, tylko z grupą znajomych ( współlokatorów) będę spędzać ta wielkanoc...
a teraz przedstawię się dietkowo:
w lutym, dzięki diecie i ćwiczeniom udało mi się schudnąć 7 kg
niestety w marcu nic nie schudłam, bo jakoś tak zabrakło dalszej motywacji
niestety kilogramy zaczynają wracać, bo zaczęłam zajadać smutki i nudę - 2 kg wróciło
więc nie chcąc stracić tego co osiągnęłam, próbuję się pchnąć spowrotem na ścieżki dietki :P
przeszkadzają mi w tym napady kompulsywnego jedzenia, zwłaszcza słodyczy
ale próbuję :!:
podoba mi się twój wątek, więc będę częstszym gościem
:P
-
Dziękuję pięknie za życzenia :P :P
Jeśli chodzi o tę odżywkę białkową, o której u mnie napisałaś, to jest OK, możesz spokojnie pić, skład bardzo dobry i kaloryczność przy tej ilości białka, też jest w porządku :P
Bardzo dobrze, że pijesz ją po bieganiu.
ZDROWYCH, WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY :P :P
http://www.ap.siedlce.pl/akademia_pl...lleluja_10.jpg
-
Cześć ponownie :) Mój Canon też się od biedy mieści do kieszeni.. i ma jedną dużą zaletę - obrotowy ekranik, bardzo pomaga przy robieniu autoportretów :lol:
A co do wycinania kolorów albo przemalowywania i wszystkich innych możliwości - używam Photoshopa, na początku może nie jest łatwo ale z czasem da się nauczyć podstawowych czynności i daje to dużo możliwości potem. Z prostszych programów to bardzo wygodny jest AcdSee albo Picasa (za darmo). Mogę Ci napisać jak to zrobić, tylko to zależy od tego, który program Ci się spodoba... a i w każdym z nich można takie efekty uzyskać na różne sposoby, w zależności od wymarzonego efektu :D
-
Witam.
Jak minal dzien wypiekow??. Obylo sie bez podjadania??. Mam nadzieje ze utrzymasz limit kaloryczny. Tak przegladalam sobie Twoje jadlospisy. Bardzo roznorodne i smaczne...zwlaszcza cukinia. Mniam,mniam.
Zycze milego dzionka.
Pozdrawiam.
Tusiaczek.
-
W SPÓZNONYCH ZYCZENIACH KRZYCZĘ "DOBREGO PRACODAWCY, JESZCZE LEPSZEGO NIZ MÓJ"
POZDRAWIAM
-
Cos Cie Xana wywialo z forum, gdzie sie podziewasz? :)
-
No jak to gdzie? Z mezulem szaleje 8) .
-
Witajcie w Lany Poniedziałek :lol: Mnie wprawdzie nikt nie miał możliwości oblać, ani ja nikogo, ale u was może być jednak inaczej... :wink:
Ziutko - już mnie przywiało z powrotem... ;)
Anise ma rację - poszalałam z mężulem i nie tylko... :wink: Wczoraj byliśmy u przyjaciół na świątecznym śniadanioobiedzie, który przeciagnął się aż do szóstej wieczór, tak nam było miło... ;) W międzyczasie poszliśmy wszyscy razem (czyli z jeszce jedną parką i ich dziećmi) na piękny spacer do pobliskiego, przez który przepływa kanał, a na nim są zamontowane śluzy... Musimy wrócić tam latem, aby poobserwować łososie dążące na tarło. :lol:
Flex - teraz ponoć cię nie dziękuje, aby nie zapeszyć, więc sama rozumiesz... ;) Fajnie, że znów zaglądasz na forum... ;)
Tussiaczku - w dzien wypieków trzymałam się dzielnie - aż do mmentu, kiedy złamał mi się jeden za spodów na mazurek, więc trochę go podjadłam... :oops: Łącznie w sobotę miałam jakieś 1450-1500 kcal, za to niedzieli już wolałam nie podsumowywać, ech za dużo żarełka, i to jak pysznego! :lol: Dobrze, że dzisiaj już poniedziałek i jestem sama w Vancouverze, więc w ramach zadośćuczynienia samej sobie za straty na wadze przez ten wczorajszy dzień, stwierdziłam, że spróbuję przejść na dwa dnie na pierwszą fazę SBD... Jak na razie dobrze mi idzie, oby tak dalej... ;) Mam nadzieję, że w środę moja waga nie będzie już na mne zła i troszkę mi ujmie... ;)
A, i muszę ci powiedzieć, że twoja "Wiewiórka" zrobiła furorę na wielkanocnym stole... ;) Tylko mój mazurek z nią wygrywał... ;) Dostałam propozycję otworzenia własnej cukierni, hehe... ;) A tak oto prezentowały się moje wypieki, jeszcze w domu, przed degustacją... ;)
http://i24.photobucket.com/albums/c4...cture002-1.jpg
Rejazz - wiesz co, ja spróbuję może w ten weekend albo w następny z tym Photoshopem. Już kiedyś mnie zainteresował ten program, ale jako że ja taka trochę mało techniczna, więc zapał szybko opadł... :roll: Ale teraz motywuje mnie to, że w razie czego mogę ciebie o coś zapytać (mogę?), jesli sama sobie z tym nie poradzę... ;)
Kasiu Cz. - dziękuję za życzenia. :lol: No to teraz mogę pić spokojnie ten mój białkowy shake. ;) Dzisiaj wiczorem mam zamiar wybrać się na zajęcia Body Coditioning (nie ma zbyt wielkiego pojęcia, z czym się to je, ale chyba to jakieś aerobikowe), więc po nim zaserwuję sobie dawkę shakeu, jako kolację... ;)
Witaj Jola27! :lol: Miło mi, że do mnie zaglądnęłaś.. ;) Gratuluję ci tych straconych kilosków! :lol: Wiesz, my też tutaj jesteśmy sami (czyli ja i mąż, w Seattle), nie mamy nikogo z rodziny, ale mamy już trochę przyjaciół, którzy nota bene również są w podobnej sytuacji, więc razem jakoś tak milej... ;) Wczoraj właśnie świętowaliśmy w gronie przyjaciół i powiem ci szczerze, że bardzo mi się to podobało... ;) Odniosłam wrażenie, że było nam wszystkim baaardzo rodzinnie, właśnie przez to, że każdy za nas próbował coś tam upichcić, konwersacja kleiła się aż nadto, nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, jak nagle wybiła szósta wieczorem, a ja jeszcze miałam przed sobą powrotną drogę do V., więc szybkciutko musieliśmy się zmywać.. Ale było po prostu cudownie... ;) Ale poza tym to w Seattle atmosfery Świąt niet, ani ociupinkę :? , w piątek i poniedziałek się pracuje jak gdyby nigdy nic... W Vancouverze przynajmniej w piątek wszyscy mieli wolne, poniedziałek już nie...
Co do motywacji - nie wyjeżdżasz gdzie latem? Do Polski? Albo na jakiś odlotowy weekend nad morzem? Czy jakoś tak, gdzie będziesz musiała ubrać bikini? :lol: Bo to właśnie mnie motywuje - chcę ślicznie wyglądać w bikini tego lata, bo w Vancouverze można nabawić się kompleksów, takie modele chodzą po ulicach, że hoho! :)
Buziaki i do później... ;)
Moni
-
Slodko mi sie zrobilo na sam widok Twoich ciast 8) .
-
Mogę cię pocieszyć - już ich nie ma... :lol: Zostawiłam wszystkie resztki w Seattle, chociaż mój mąż taaak mnie namawiał, abym coś ze sobą wzięła, ale mogłam się wymigać ewentualna kontrolą na granicy, hehe... ;) Napewno współlokatorzy mojego lubego już się rozprawili z tym ciachem... ;) Ale przyznaję, że miałam ogromną frajdę piekąc te ciacha, bo dawno już tego nie robiłam, a piec lubię... Niestety, przy okazji zdałam sobie sprawę z tego, że mi brak niektórych blach do pieczenia, najwidoczniej gdzieś się zawieruszyły przy tych naszych przeprowadzkach... Czy przy przeprowadzkach zawsze trzeba coś stracić? :twisted: :roll: :roll:
A oto mój raporcik na dzień dzisiejszy, z którego jestem strasznie dumna! :lol: Naprawde, dziewczyny, strasznie mnie motywuje to, że tutaj zaglądacie i że nie będę mogła niczego zataić... :wink: A więc dzisiaj byłam nad podziw grzeczna, bo wczoraj to... :twisted: :twisted: :twisted: Węgle, węgle i węgle, a do tego jakaś chandra mnie wzięła i trudno mi było samej zasnąć, więc... surfowałam w necie do 5-tej rano! :shock: A dzisiaj jestem ledwo żywa. ;) I mimo to trzymam dietę, cieszę się z tego, gdyż normalnie w takich momentach sporo sobie folguję...
Relacja z poniedziałku, 9. kwietnia:
Ruch:
Spacer po mieście (jakieś półtorej godziny) oraz drugi do Community Centre z zamiarem udania się na Body Conditioning... ale okazało się, że dzisiaj jednak świętują i zajęć niet! :evil: Szkoda... :(
Brzuszki: normalne 3x20, boczki 2x20 (to zrobię dzisiaj wieczorkeim, obiecuję)
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem sojowym i cukrem x2 = 120
> jajecznica z 1 jaja, białka i pieczarek = 107
> pomidor, 100g = 17
> jogurt naturalny, 175g = 110
> pieczeń rzymska z fetą = 420
> ogórki, 350g = 35
> kostka czekolady 70% = 50
> plaster sera havarti light = 110
> plaster włoskiej szynki = 30
> 2 pomidory, 300g = 51
Łącznie 1050 kcal :lol:
No, to mi się podoba, niestety, nie zawsze się tak uda... :?
Buziaki,
Moni