Witam.
Postanowiłam załozyć tu swój mini pamiętnik, bo uważam że byc może pomoże mit o wytrwać w moim postanowieniu... schudnąć!!
Miałam juz różne przejścia w swoim życiu, raz bywało dobrze raz trochę gorzej. Zazwyczaj kiedy źle się działo, to chudłam. Mam tu na myśłi jakieś rozterki miłone czy chorobe. Parę lat temu wszystko mi się tak skumulowało, i choroba i zawód miłosny po bardzo długim związku, że ważyłam chbya z 50 kilogramów.
Aktualnie mam się dobrze, mam cudownego narzeczonego i plany na przyszłość... mam też niestety nadmiar kilogramów z tego dobrobytu.
Postanowiłam więc coś z tym zrobić, bo jeszcze nigdy nie było ze mną aż tak źle jak w tej chwili, tzn, nigdy wcześniej nie ważyłam powyżej 75 kilogramów.

Odchudzam się już od pewnego czasui na razie zgubiłam tylko 1 kilogram, ale mam nadzieję żę te zwierzenia jakoś mi w tym pomogą. Przede wszystkim licze na to żę będę mogła oprzeć się słodyczom, bo to jest moja pięta Achillesowa, no i kolacje.. Ech, bardzo lubie jeść kolację przy świecach z moim narzeczonym, przyznaję że czasem po 21 i czasem bardzo kalorycznie... MUSZE Z TYM WALCZYĆ!!

Od jakiegoś miesiąca staramsię pochłaniac 5 posiłków dziennie w równych odstępach czasu,co nie jest łatwe przy moim trybie pracy,ale jakoś daję radę.

wczorajsze menupiszę za wczoraj, bo zazwyczaj jestem na internecie rano lub przed południem)
śniadanie - 2 kromki pieczywka chrupkiego liźnięte almette z chrzanem
II śniadanie - sałątka z ryżu z brokułami i jogurtemnaturalnym
III śniadanie - pół marchewki i pół jogurtu pitnego
obiad - budyń - !!całe opakowanie z 0,5l mleka!!
kolacja - zupka chińska - jedzona pałeczkami hehe