dziękuję antestor mam nadzieję, że będzie jak najlepiej szkoda tylko, że tak długo na wyniki muszę czekać, to jest chyba najgorsze - eh, ta niepewność...
za mną chodziło co prawda, ale nie dałam się zjadłam trochę pysznej sałatki owocowej i pragnienie słodkości jak ręką odjął ale niestety, przez cały dzień czułam się taka jakaś nienasycona, chyba nadchodzą "moje dni"... brrrr... nie cierpię tego, coś wręcz potwornego... można to jakoś odpracować? hm?
a wiesz moja instruktorka, chociaż wspaniała, tez nie grzeszy nieskazitelną figurą, ale na pewno nie ma nadwagi, tak jak ja... nie zamierzam pozostawić tego faktu w stanie obecnym
czyli jesteś białą owieczką w rodzinie ja póki co jestem łaciata, ale już niedługo się dostosuje do ogólnie panujących norm, co prawda zawsze stawiałam na oryginalność ale w tej kwestii lepiej nie odstawać, "nikt nie jest samoistną wyspą"...niestety, a czasami bym chciała, np. dzisiaj kiedy wydaje mi się, że jedyne co potrafię w stosunkach damsko-męskich to ranić prawdziwych królewiczów i na dodatek zadowalać się podłymi imitacjami, w oczach których ja najwyraźniej jestem marną księżniczką, o ile jakąkolwiek... eh, jak tak dalej będzie pod względem emocjonalnym to w ramach terapii, która de facto nic nie daje, nawpierniczam się samych bomb kalorycznych... zaczynam podejrzewać, że moim problemem wcale nie jest dieta... a minęło już tyle lat...