Justyś - co tam się u Ciebie dzieje?Przykro mi, że humorek taki sobie, no i jeszcze te kłopoty sercowe... Ale na pewno dasz sobie ze wszystkim radę. :* Trzymam kciuki za Ciebie i pozdrawiam serdecznie!! Odezwę się pewnie dopiero po weekendzie, bo wyjeżdżam, ale będe o Tobie myśleć.
Buziaki!!!
Zakładki