No dobra, ale czy aby napewno da się wyrwać z tego koła?? Pół swojego życia spędzimy na odchudzaniu i myśleniu o tym jakie to jesteśmy tłuste.
Czytałyście może ten tekst -> [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

Pamiętacie jeszcze co to jest normalne jedzenie? Ja nie bardzo, a wiecie dlaczego? Bo jesli kiedykolwiek jadłam normalnie to po prostu nie myślałam wtedy o żarciu.

Wogóle przypomniała mi się taka sytuacja z dzieciństwa, miałam wtedy napewno nie więcej niż 6-7 lat. Kiedy to mama powiedziała że powinnam troche schudnąc (w sumie to nie pamietam do końca co powiedziała ale chodziło generalnie o moją tuszę), ja na to zareagowałam tak że odsunęłam świeżo nalany talerz zupy i powiedziałam że "To ja nie będę jadła tej zupy" A mama na to że, nie ze tak nie moge robić i że musze jeść. Pamieam że poczułam się troche skołowana.
Ale to tak, mi sie przypomnialo i nie wiem czy ma związek z czymkolwiek.

2 dzień diety/niediety raczej powinen byc zaliczony, mało dziś zjadłam bo pól dnia spędziłam na uczelni. W sumie to był: serek wiejski, 2 kawy, kisiel do kubka, jakis serek homogenizowany i ryż preparowany

Zaraz lece na aerobik, nie wiem czy jeszcze coś zjem. Jak na chwilę obecną głodna nie jestem. Zobacze jak potem będzie.