No to zaczynam... W życiu nie byłam tak gruba, jak teraz. No może pod koniec trzeciego trymestru waga wskazywała ponad 75kg. Zaniedbałam się i postaram się to odkręcić.
Zobaczymy, czy się uda...
Wersja do druku
No to zaczynam... W życiu nie byłam tak gruba, jak teraz. No może pod koniec trzeciego trymestru waga wskazywała ponad 75kg. Zaniedbałam się i postaram się to odkręcić.
Zobaczymy, czy się uda...
Powodzenia! Trzymamy kciuki!
A jaki masz plan? dieta, ćwiczenia?
Witaj :)
Mamy podobną wagę i podobną masę do zgubienia :P
Z tym, że ja chcę zgubić troszkę więcej, bo jakieś 14-16 kg, ale to założenie idealne, w sumie nawet 10 kg już byłoby dużym sukcesem :]
Napisz coś o sobie, jak masz na imię, ile lat, co lubissz robić, jakie grzeszki najczęściej popełniasz no i jaką dietę wybrałaś (o ile wybrałaś) i czy masz jakiś plan dotyczący ćwiczeń?
Pozdrawiam ;)
Witajcie:)
na pierwsze 4 tygodnie założenie jest takie, że nie będę żryć po 18tej, ograniczę pieczywo do zera, słodycze do minimum i codziennie porcja ruchu - pół godziny. Co dalej zobaczymy:)
Moje główne przestępstwa to objadanie się na wieczór, niejedzenie w ciągu dnia (do południa mam marny apetyt, za to wieczorem - hohoho!!!) i nieruszanie się - dużo czasu spędzam przed komputerem, wszędzie jeżdżę autkiem. No i nie przepadam za gotowaniem...
Pozdrawiam
Asia
A coś więcej o sobie :?: Wiek, wzrost i takie tam :?: A co do tego, że rano masz marny apetyt, a wieczorem pochłaniasz masę jedzenia to znam to z autopsji. Wystarczy, że 3-4dni nie zjesz kolacji, a przestawisz się na nowy tryb :) Rano będziesz wstawała głodna i nie ma siły, żebyś czegoś nie zjadła. Nigdy nie wierzyłam, że jeśli zjem śniadanie prościej będzie mi nie jeść pod wieczór, ale to jest najszczersza i najświętsza prawda :) sama na sobie sprawdziłam :) Zatem do dzieła kochane koleżanki :) Trzymam mocno kciuki :)
Mam lat 26, jedno dziecko, mieszkam w Niemczech. Skończyłam jedne studia, zaczęłam tu drugie. I tak sobie siedzę w domu, troszku się uczę, szukam też pracy.
Wzrostu mam 1,72m. Zawsze byłam przy kości, ale bywały czasy, w których ważyłam 65-67 kilo i z tym czułam się dobrze i wystarczająco - poniżej 65 wyglądałam już gorzej, znajomi marudzili i ówczesny mój chłop marudził, że za dużo kości:)
Tak naprawdę ustasfakcjonuje mnie już 68kg, ale napisałam 65, żeby mieć rezerwę do przytycia;)
Jak na razie sukcesem jest, że od 18 nic nie jem:) zwykle o tej porze zaczynałam obżarstwo!!!
Zaparzyłam sobie litr herbaty ziołowej w termosie, piję sobie i tyle... Od jutra zacznę dietę z portalu, o tę: http://www.dieta.pl/DietOfWeek.asp?id=478
bo słodycze to mój główny problem, nawet dziś się nie powstrzymałam i zamiast drugiego śniadania zjadłam 2 ciastka, kawał sernika i trochę czekolady!!! ale nic to, katować wyrzutami sumienia też się nie zamierzam, bo to człowieka osłabia:) wiem już, że u mnie wdrażanie w zdrowy tryb odżywiania będzie trwało długo, szło opornie... Zastanawiam się nawet nad odwiedzinami u dietetyka w tym tygodniu...
Na dziś to już tyle...
Pozdrawiam odwiedzających mnie :lol: :lol: :lol: :lol:
eh... może ja też spróbuję tej diety :?: Piszesz, że pojadłaś troszeczkę słodyczy... ja wczoraj i dziś nadrobiłam chyba wszystkie dni odchudzania. Ta impreza dobiła mnie nie tylko fizycznie, ale i psychicznie niestety :( No, ale dzisiaj już nic do jedzenia, a jutro znów jest dzień :)
AnikA, nie ma co się na siebie boczyć, tylko trwać w postanowieniu - mimo wpadek:!::!: (i kto to mówi hehe :lol:).
Ja zrobiłam właśnie wielkie zdrowe zakupy: ciemny ryż, warzywa, owoce, kasze, musli, sok grejpfrutowy, chude jogurty, mało słodkie dżemy. No i zobaczymy, jak mi pójdzie ta dietka... Dziś od rana mam megastres, bo dowiedziałam się, że mogą mi cofnąć pieniądze od lutego, tzn. póki studiuję niby, to większość opłat pokrywa mi miasto. Ale trochę naknociłam, spóźniłam się z wnioskiem i rano pani urzędniczka oznajmiła mi, że jeśli nie załatwię zaświadczenia, to od lutego nic nie dostanę!!! Mam jedenaście dni na dostarczenie jakiegoś świstka z Polski, wraz z tłumaczeniem :x :x :x :x normalnie płakać się mi chce, ale się trzymam.
Uwielbiam zajadać stresy, ale obiecałam sobie, że to przetrwam.
Bywało w końcu już gorzej... ech... :roll: :roll: :roll:
Kochana... Koniecznie załatwiaj co trzeba :!: Dieta sama jakoś przejdzie :) No i daj znać czy wszystko ok. Bo za jakiś czas będziemy umierać z niepokoju. Chociaż... może by się schudło od tego ;)
Dzień drugi bez kolacji. Faktycznie, jak wieczorem nie zjem, to rano jestem głodna i śniadanie wciągam z większą ochotą. Trzymałam się planu diety, chociaż na śniadanie zjadłam parówę z pieczywem Wasa (tylko to miałam w lodówce, bo dopiero w weekend wróciłam z dłuższego pobytu w Polsce), a wieczorem zamiast omleta wszamałam kilka pieczarek w sosie, bo byłam akurat u znajomych i dzielnie oparłam się kanapkowej kolacji, zresztą ja w ogóle omletów nie lubię...
No i jutro ciągnę tą dietkę, kupiłam w zasadzie większość produktów do niej potrzebnych, za wyjątkiem pestek dyni i słonecznika, które były cholernie drogie w tym sklepie, do którego zawitałam oraz kaszy gryczanej, bo w Niemczech kasze chyba mało popularne...
Wydałam mnóstwo kasy na takie bajery jak ocet winny, prawdziwa oliwa z oliwek, ekologiczne warzywkaoraz owoce i makaron, tudzież ryż pełnoziarnisty - ale no cóż... To dla mojego zdrowia. Jakiś czas trapiły mnie wyrzuty sumienia, bo muszę oszczędzać, ale w końcu potrafiłam wydawać też dużo kasy na masy niezdrowego jedzenia, więc na to samo by chyba wyszło...
Mam naprawdę strasznego stresa, jeśli chodzi o tą sprawę z przegapionym terminem, po prostu w panikę wpadam... Boję się, że nie uda mi się tego odkręcić i zostanę na lodzie... Mieszkam sama z córką, tylko ja ją właściwie utrzymuję i kurcze wszystkie te sprawy życiowe są na mojej głowie...
Nic to, mam nadzieję, że jakoś to będzie...
Korzystając z wolnej chwili napiszę cosik o moich zmaganiach z tuszą... Generalnie od 10ciu lat moja waga waha się od 65 do75 kg. Potrafię mieć bardzo duże skoki wagi w ciągu roku - na wiosnę albo jesień chudłam bardzo szybko, bezproblemowo - po prostu traciłam apetyt i zainteresowanie jedzeniem, po to, by po kilku miesiącach nadrobić kilogramy z nawiązką...
Raz udało mi się wprowadzić świadomie zdrowy tryb odżywiania - kilka lat temu schudłam w ten sposób 10kg. Potem miałam dużo stresów, bo odeszłam od ojca mojej córeczki i kolejne parę kilogramów poleciało na łeb na szyję... Czułam się wtedy wręcz za chuda...
Zaczęłam pracować i wtedy znów zaczęło się tycie - poranki bez śniadań, brak czasu na obiady, ciągły pośpiech... Miałam za dużo obowiązków na głowie - córkę, sprawy sądowe, studia, kurs prawa jazdy, przeprowadzkę - i tak w ciągu kilku miesięcy znów dobiłam do 75kg. Ja problemy zwykle zajadam, więc kiedy wpadłam w kolejnego dołka, to zamiast obiecanej sobie samej zmiany trybu życia, doszły mi kolejne dwa kilosy... Mimo że lekarz zwracał mi uwagę, że to idzie w złym kierunku, mimo mojego złego samopoczucia i zbyt ciasnych ciuchów...
Teraz postaram się jeść naprawdę zdrowo... Żadne 1000kcal, żadne głodówki czy kilkugodzinne treningi. Mój organizm musi powoli przyzwyczajać się do nowego trybu życia, dość go wyniszczałam głodzeniem się, obżeraniem...
Teraz czas na delikatne zmiany, mam zamiar:
1. przez dwa następne tygodnie stosować dietę antysłodyczową - jak na razie jest jak dla mnie i sycąca, i smaczna
2. nie jeść po godzinie 18 - jeśli już to przy wyjątkowych okazjach
3. więcej ruchu - co najmniej trzy razy w tygodniu półgodzinny spacer/jazda rowerem/basen
Szału nie ma, ale myślę, że nie ma sensu planować zbyt wiele i na zbyt długo...
Nie mam zamiaru:
1. głodzić się, nawet w celach oczyszczających, bo mi to nie służy
2. brać jakichkolwiek środków przeczyszczających
3. ćwiczyć na siłę
Ha, łagodna dla siebie jestem, no nie:?: :P :P :P :P :P :P
Witaj Asiouku. Wagowo to stoimy podobnie... Również podobnie u mnie było z tymi wahaniami wagi. Ale tak jak Ty staram się teraz rozsądnie odżywiać, nie jakieś tam głodówki itp. Na pewno Ci się uda osiągnąć cel, trzymam też kciuki za załatwianie tego papierka, w końcu do lutego jeszcze sporo czasu! A może można napisać jakieś podanko o przedłużenie terminu? Pozdrawiam serdecznie i proszę nie martw się tak bardzo. :)
Dzięki Nelu za pocieszki :) :) :) :)
Nie jest tak źle, dam radę, zawsze dawałam :!: :!: :!:
Dziś trzymam się ściśle jadłospisu diety, dodałam sobie tylko pomidorka do sałatki, bo jakąś taką chęć miałam. W zasadzie zjadłam już I i II śniadanie oraz obiad i nie mam ochoty na więcej... mam jeszcze wg diety zjeść banana i kanapki z serkiem, ale banana sobie odpuszczę, bo... nie mam ochoty na słodkie... Nie wiem, jak to działa, bo dieta jest niby do 1500 kcal, ale ja już popołudniu jestem najedzona na resztę dnia i nie mam ochoty na słodkie...
Zjem więc sobie kanapkę jedną koło 18tej i starczy... Może to przez to, że dość późno zaczynam jeść - koło 9.30, ale ja wcześniej nie mam apetytu, a budzimy się koło 8mej...
Ruchowo to średnio - posprzątałam mieszkanko i poszłam z młodą na rower na pół godzinki. Jutro ruszam na spacerek za to 8) 8) 8)
Pozdrawiam czytających :!: :!: :!:
Asiouku - jak Ty się ładnie trzymasz tej dietki. :) To pewnie kilogramy polecą szybciutko. Domyślam się, że masz córeczkę - jak ma na imię i ile ma latek? :)
Mam niesfornego urwisa o imieniu Nadia :P :P :P :P niedługo skończy szósty rok swego szalonego życia :shock: sama nie wierzę, że taka już duża jest, w tym roku idzie do szkoły :!: :!:
Zjadłam trochę na siłę tego banana, kanapek nie dam rady, zapiłam sobie sokiem grejpfrutowym i starczy. Obiadkowa sałatka z ciemnym makaronem i nasionami była taka sycąca, że chyba sobie trochę porcje zmniejszę jutro... Żeby jeść jednak te pięć posiłków, no i żeby zróżnicowane było.
Mogłabym skorzystać z małego apetytu i nie jeść, ale tego nie zrobię, bo wiem, czym to się kończy :x Ogromny apetyt dopada nawet kilka tygodni po niedojadaniu, już nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki :!: :!:
Mam problem z napojami, bo ja w ogóle na codzień mało piję. Teraz żłopię głównie herbatki ziołowe i kolorowe, które uwielbiam - koło litra. ale gorzej już z wodą, bo chce mi się po niej latać pięć razy do wuce, co jest cholernie irytujące...
Na dziś starczy pisania, czas kłaść dziecko spać, do jutra :P :P :P
Witaj Asiouku (oj! nicka sobie wybralas przedniego) http://sirmi.ic.cz/mini/105.gif
Moim zdaniem zalozenia masz swietne i napewno pozbedziesz sie swoich niechcianych kilogramow bez problemow. 12 kilogramow? Ech! To zaden problem dla Ciebie! Pierwszy krok do zgrabnej sylwetki juz zrobilas. Ja tutaj w Forumowie 'kisze' sie ze swoja nadwaga prawie rok niestety. Dzieje sie to oczywiscie na moje wlasne zyczenie, poniewaz dobrze wiem co robie i czego nie robie tak jak trzeba zeby w koncu dojsc do tych zalozonych 62 kilogramow.
Moim pierwszym posunieciem bylo odstawienie slodyczy. Stalo sie to z dnia na dzien i wcale mi z tego powodu nic nie ubylo oprocz sadelka oczywiscie. Wiadomo ze cukier nikomu do szczescia nie jest potrzebny. Po roku abstynencji (z roznymi malymi wyjatkami) moge szczerze przyznac, ze nie zaluje, ze juz tych 'slodkich dobroci' nie jadam.
Nastepnie wyeliminowalam produkty o wysokim Indeksie Glikemicznym czyli do IG 50 i zaczelam jadac produkty z pelnego przemialu itd. itd. czyli powrocilam do mojego sprawdzonego juz wczesniej Montignaca.
Teraz po swietach znowu przybylo mnie pare kilogramow (a juz mialam szostke z przodu) i wcale nie jestem zaskoczona ze tak sie stalo. Dlatego trzymam za Ciebie mocno kciuki, za siebie rowniez, ze uda nam sie wygrac z tymi niechcianymi przez nas kiloskami skutecznie i bezpowrotnie.
Napewno znajdziesz tutaj wiele przyjanzych Ci osob i prosze Cie, mimo stresu nie podjadaj. Jak Ci cos takiego do glowy przyjdzie to pomysl jednoczesnie, ze nam bedziesz musiala o tym powiedziec, nic nie ukrywaj. Decyzje podjelas i musisz byc z siebie dumna ze nie czekalas na to do momentu jeszcze wiekszej nadwagi.
Pozdrawiam Cie serdecznie http://sirmi.ic.cz/mini/158.gif
Puk puk ;) Jak tam ;) :?: Śniadanko już było, czy jeszcze leniu****emy w łóżeczku :?: Ja już nie śpię od godzinki i serfuję po forum :) Czekamy na sprawozdanie z dzisiejszego dnia :)
Pozdrawiam :)
Witam
Widzę że masz podobny dzienny tryb życia do mojego.
Dużo siedzenia przy kompie, jazda samochodem, brak śnidań i apetyt wieczorem.
Ale podziwiam twój rozsądek - a mianowice cel jaki sobie wyznaczyłaś czyli 65kg.
Niejedna dziewczyna przy wzroście 1,72 chciałaby ważyć 50kg. Naprawde podziwiam i trzymam kciuki :)
No zgadzam się, że zdrowy cel, ale to też zależy od sylwetki - jeden przy 65 wygląda super jak Asiouek a inny może wyglądać grubo - jak ja a mam tylko 4cm mniej. ;) Asoiuku jak tam Ci dzisiaj idzie? Cudowna musi być ta Twoja Nadia. :)
Hejho!!
Dzień trzeci zakończony, czyli planowo miało być tak:
DZIEŃ 3.
ŚNIADANIE 370 kcal - Kanapka z szynką i jogurt
II ŚNIADANIE 150 kcal - Sałatka owocowa (kiwi, 3 mandarynki)
OBIAD 490 kcal - Ekspresowa sałatka z fasolki, groszku i tuńczyka
PODWIECZOREK 150 kcal - Małe opakowanie serka homo (150g), posypanego cynamonem
KOLACJA 340 kcal
Dietetyczna ryba w stylu greckim
Obyło się bez wpadek, zastąpiłam sobie jeno mandarynki jabłkiem, nie zjadłam jogurtu na śniadanie i ryżu do kolacji, bo byłam już za pełna, no i zamiast serka waniliowego z cynamonem zjadłam małą porcję jogurtu straciatella - bo akurat byłam poza domem...
Nie jest więc źle. Czuję się syta, nawet bardzo... Z dzisiejszego menu nie smakowała mi ta ryba grecka na kolację, bo ją przepieprzyłam, a po sałatce obiadowej cosik mię wzdęło!!!
Jutro ważenie, zobaczymy, czy coś drgnęło, czy jeszcze nie :shock: :shock: I tak jestem zadowolona, że daję swojemu ciału to, co faktycznie mu potrzebne, a nie jakieś tam śimeciuchy :!: :!: :!: A jeśli przy tym i zrzucę co nieco, to już w ogóle będę happy :!: :!:
Teraz muszę szybko przeczytać córci bajkę na dobranoc, ale jak zaśnie, to poodwiedzam Drogie Forumowiczki :!: :!:
:) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)
Uff, dziecko poszło spać, więc mam chwilkę, ale tylko chwilkę, bo obiecałam sobie, że z internetem też nie będę przesadzać, ot takie kompleksowe leczenie nałogów sobie funduję.
Mam więc momencik, żeby Wam odpisać...
Moments>>> o 55kg to ja marzyłam w LO... no i tak się przygładzałam, że chyba do dziś mam efekty w postaci jojo... Teraz już nie ten wiek, nie marzę o sylwetce modelki. Chcę się zmieścić w rozmiar 38/40, jak kiedyś i tyle :D :D :D Nie marzę, żeby się za mymi szczupłymi w przyszłości nogami oglądali wszyscy panowie hehe, przekonałam się, że można mnie kochać i pożądać nawet z tymi moimi nadprogramowymi kiloskami :P :P :P to mi wystarczy...
Anise>>> myślę, że na tym forum warto zagościć nawet dłużej niż na rok :P Myślę, że ze skłonnością do tycia trzeba się zmagać cały czas, nie tylko na czas diety. Dlatego ja na forum rozkładam swoje manele z zamiarem porezydowania tu tak długo, jak to będzie konieczne...
nela22>>> Ja przy 65 nie wyglądam jak Cindy Crawford, ale też nie muszę tak wyglądać. Chciałabym się poczuć lżej... po prostu :!:
Dziękuje Wam wszystkim za odwiedzinki i wsparcie, do jutra, pa!
PS. Co do ruchu - to leżę i kwczę. Miałam dziś nieprzewidzianych gości i pracę głównie siedzącą... A boję się wykonywać ćwiczeń w domu, bo mam problemy z kręgosłupem. Muszę się skonsultować z lekarzem. Wiem, że mogę spacerować, jeździć na rowerze, pływać, ale nie mogę np. biegać, skakać, ćwiczyć na steperze... Ale jutro obiecuję jakiś porządny spacer albo jazdę na roweryku!!!
Spacerów w taką pluchę to ja nie lubię, a może taniec? Tak troszkę popodrygiwać do muzyki to uwielbiam. :) Też chciałabym się poczuć lżej, stąd mój cel 60kg, chociaż najlepiej i tak wyglądałam przy 55, za to wiem, że przy 62-63 będę się już czuć dobrze. :) Trzymam kciuki za jutrzejsze ważenie i pewnie porezyduję tutaj z Tobą przynajmniej rok, bo nawyków żywieniowych się tak łatwo zmienić nie da, ale z Wami jakoś łatwiej jednak... :) Dobranoc!
Witaj 8) . Jak wspomnialas o Cindy Crawford to od razu przypomniala mi sie jej fotka, ktora zauwazylam w jednym z brukowych magazynow stojac w kolejce do kasy w spozywczaku. Dlatego poszukalam dla Ciebie do zobaczenia rowniez. Ona ma 41 i wcale nie jest przez caly czas w formie. Kazdy ma lepsze i gorsze okresy. My walczymy, tak jak pewno i ona. Bez cwiczen, ruchu, nic nie zdzialamy. Ja uwazam, ze cwiczenia typu callanetics czy pilates to jest to. Ja praktykuje callanetics i musze przyznac, ze caly moj wysilek zawsze sie oplaca. Pozdrawiam.
http://www.dailymail.co.uk/pages/liv...n_page_id=1773
Oj, dziś to namieszałam sobie w jadłospisie... MIało wyglądać tak:
DZIEŃ 4.
ŚNIADANIE 430 kcal - Tosty z mozzarellą, pomidorami i bazylią
II ŚNIADANIE 180 kcal - Małe opakowanie deseru sojowego o smaku waniliowym (125g), 5 śliwek
OBIAD 530 kcal - Sałatka z ryżem, kurczakiem i brukselką
PODWIECZOREK 140 kcal - mała kiść winogron (200g)
KOLACJA 220 kcal - Gęsta zupa grzybowa z chlebem
A wyszło zupełnie inaczej, bo niespodziewanie spędziłam calusieńki dzień poza domem. No i na śniadanie to jeszcze przepisowo wcinałam mozarellę i pomidory, ale potem:
II śniadanie: serek waniliowy + pomarańcza
Obiad: bułka + 3 plastry chudej polędwicy wędzonej + pomidor
podwieczorek: naktarynka + 2/3 szklanki soku grejpfrutowego
kolacja: gorący kubek borowikowy + otręby + pestki dyni i słonecznika + chleb razowy
Myślę, że kalorycznie wyszło tak samo, tyle że mniej zdrowo - ze względu na bułkę na obiad i ten gorący kubek. No ale jutro jestem w domciu dłużej, to zdążę przygotować żarełko...
Pochwalić się muszę, że dziś spędziłam na świeżym powietrzu aż trzy godzinki - jeżdżąc na rowerze i spacerując. Jestem bardzo zmachana, ledwo wróciłam...
Zważyłam się dziś i drgnęło - o 100g :) :) :) :) Dla mnie jak na trzy dni diety - wystarczy :!: Myślę, że będzie i więcej, wczoraj te warzywa strączkowe mnie nieźle nagazowały i zapchały nieco :? :? :? Nieprzyjemne uczucie...
No, zerknę jeszcze, co słychać u innych. Potem zmykam do lekturki, wypożyczyłam sobie śmieszne książki na poprawę nastroju. Pa :!: :!:
Aha jeszcze:
nela >>> u mnie pluchy nie ma. Słoneczko pięknie świeci, ptaszki śpiewają, na polach zielono i dość ciepło. Na tyle, że dziś małą zawiozłam do przedszkola rowerem (6km w jedną stronę). Tańczyć też tańczę, ale rzadko - w ramach wygłupów z córką... dom się wtedy trzęsie :D :D :D
Anise>>> na pierwszych zdjęciach ona ma brzuszek fatalny, a potem pikny, czy to retusz?? Ja się zastanawiam, czy mój brzusio może jeszcze dobrze wyglądać :?: Fundowałam mu tyle razy tycie, że obawiam się, że mam zbyt porozciąganą skórę :( Chociaż dwa lata temu ćwiczyłam ostro właśnie brzuch - i ramiona - i nawet dobrze wyglądał. Tylko potem przestałam, mięśnie mi sflaczały i było jeszcze gorz :( ej, ech...
z każdego brzusia można zrobić SUPER brzusio trzeba tylko cierpliwości i wytrzymałości :roll:
w Lublinie plucha i brak słoneczka :(
U nas w Krakowie nie pada, ale jakoś tak dziwnie jest... Roweru nie mam, a łazić godzinami samej mi się nie chce :( Może by jednak się zmobilizować... :?:
Trzymam kciuki za dietke i za spadek wagi ! Oby tak dalej :)
Będę do Ciebie zaglądac, ale Ty odwdzięcz się tym samym :D
Asiouku - no i pięknie z tym rowerem. :) Oby częściej to na pewno zobaczysz efekty. Ładniejsza pogoda się robi, to i od razu chce się ruszyć kuperek... :D
No to dziś jadłospis przewidywał:
DZIEŃ 5.
ŚNIADANIE 460 kcal Płatki z owocami suszonymi i bananem
II ŚNIADANIE 160 kcal Kanapki z serkiem wiejskim i papryką
OBIAD 460 kcal Sałatka makaronowa z fasolą i szynką
PODWIECZOREK 130 kcal 2 pomarańcze (300g - masa bez skórki)
KOLACJA 290 kcal Ryba pieczona w folii z grecką sałatką
Została mi do zjedzenia jeszcze kolacja, a niestety zapomnieli podać przepisu na tą rybkę, więc myślę, że po prostu podpiekę mintaja na łyżeczce oliwy, dodam do niego parę liści sałaty, pomidora, bazylię i przyprawy.
Od poniedziałku zaczyna się problem, bo będę poza domem w godzinach 12-18 i nie dam rady ciągnąć tej diety w przewidziany sposób. Dlatego poszperałam po różnych dietach i skonstruowałam sobie na ich przykładzie własny jadłospis na ten następny tydzień. Dużo warzyw, kaloryczność 1200-1500, 4-5 posiłków. Oczywiście nadal produkty niskotłuszczowe, małosłodkie, jeśli chleb, ryż czy makaron to pełnoziarnisty, żadnego masła czy innych tłuszczy.
No i zero słodyczy :)
Muszę się Wam pochwalić, że mnie w ogóle nie ciągnie do słodkiego. Normalnie przez cały styczeń wymiatałam wszystkie gwiazdkowe słodkości - a dostajemy ich z córą zwykle całe fury :x :x :x Mała zresztą o dziwo zbytnim fanem słodkości nie jest, więc głównie to ja pochłaniałam czekoladowe mikołaje, ciasteczka, pierniczki, cukierki znalezione pod choinką. A w tym roku większość rozdałam, a to, co zostało w szafce, wcale mnie nie kusi :P :P :P
Mała machała mi wczoraj przed nosem miśkami Haribo (moja miłość słodyczowa), potem cuksami - i nic. Nie ciągnie mnie. Pewnie dzięki tym wszystkim owocom i ziarnom w diecie - tak to sobie tłumaczę...
Mam tylko jedną zachciankę - PIWO. Przywiozłam sobie z Polski moje ukochane Tyskie i Freeqa i stoi w szafce... Strasznie mnie kusi, żeby raz zamiast kolacji wypić sobie choć pół. Tyle że po piwsku rośnie mi apetyt, a to nie jest mi teraz potrzebne. Ech, wypiję sobie w nagrodę po drugim tygodniu diety, a co :!: :!: :!: :wink: :wink:
A to moja wymyślona dietka od 14 do 21 stycznia:
[color=brown]
[b]1 Dzień
ŚNIADANIE – 8.00 Jogurt owocowy z musli (4 łyżki) i pestkami słonecznika
OBIAD – 12.00 Rosół z gotowanym kurczakiem, marchewką i makaronem pełnoz.
PODWIECZOREK – 15.00 Kromka pełnoziarnistego chleba, 1/2 łyżeczki masła, 2 plastry chudej (najlepiej gotowanej) szynki, pomidor.
KOLACJA – 18.30 Zupa warzywna na kostce rosołowej, 2 ziemniaki, 100 g fileta z ryby (jaką lubisz), 1/2 szklanki fasolki szparagowej (z obiadu).
2 Dzień
Płatki owsiane +
No dobra: grzech pierwszy. Byłam przed chwilką u znajomej na herbatce i zjadłam 4cm obwarzanka. Sama piekła i głupio było odmówić!!! Ale i tak się kusić nie dałam, a obwarzanek bez cukru był :)
Hej hej :)
Nie martw sie tym grzeszkiem, świat się nei zawali, za to jutro ma być dyscyplina konkretna.... Boże, gdzie te czasy kiedy ja potrafiłam się tak zdyscyplinować? :D Może jeszcze wrócą.... Oby :D
Phi 4cm obwarzanka - a cóż to jest? :) Myślę, że nie ma nawet o czym mówić. :)
Obwarzanek u kolezanki sie nie liczy, zwlaszcza o takiej dlugosci 8) . Nie czytalam jadlospisu, ale pewno na biezaco tez bedziesz nam opowiadac co zjadlas, bo wedlug mnie trzymac sie dokladnie rozpiski nie da rady.
Czy masz wyznaczony czas kiedy sie bedziesz wazyc?
Witam się u Ciebie Kochana:))))
Masz bardzo fajnyjadlospis an ten tydzien, zdrowy i widac, że po nim chyba głodna nie będziesz:)))
Niesamowite,że ta dieta antysłodyczowa działa, ja zawsze podchodziłam do tych spraw sceptycznie,a tu prosze, jestes żywym dowodem na efektywnosć:)
w ogóle podziwiam Cie,że zrobiłaś sobie taki ładny jadłospis, ja jestem na to za leniwa i zawsze szykuje menu tylko na nastepny dzień;))))
Miłego dnia Ci życzę, no i trzymam kciuki za dzisiejszą diete:)))
http://img299.imageshack.us/img299/7327/smilegp9.jpg
taki grzech to nie grzech :) przestań :)
a menu jest apetyczne :)
Dobrze, że to był obwarzanek a nie to nasze piwko :wink:
Gdyby mi ktoś machał przed nosem misiami haribo kwaśnymi coca-colowymi lub tropikalnymi z tukanem ... wolę nie myśleć co by było , zjadłabym całą paczkę :roll:
Gratuluję samozaparcia !
Kupiłam dzisiaj lizaki chupa chups o smaku coli 1 szt to 50 kcal . Tak w razie napadu na słodycze , ale na razie też nie mam ochoty na nic słodkiego :lol:
secretive>>> u mnie dyscyplina BYWA, nie jest, i to zwykle tak wychodzi, że dopóki mam zapał, to sobie radzę, ale codzienność często dobija...
Anise>>> ważę się w czwartki :) ostatnie ważenie po trzech dniach diety wskazało 100g mniej hehe - szału nie ma... ale mi to starczy... Ileż to już mam diet za sobą, kiedy to po tygodniu ubywały 2kg (pół głodówki), a które kończyły się powrotem kilosków po kilku miesiącach, jak nie już tygodniach...
linunia>>> dieta bogata w nasiona, słodkie owoce, to i syta jestem 8)
siyanda>>> nie będę pisać, co ja uwielbiam jeśli chodzi o słodkości, bo... nie wypada w pamiętniku odchudzania :!: :!: :!:
caroline111>>> chyba pierwszy raz mam takie menu, co mi tak bardzo pasi :wink: :wink: :wink:
nela22>>> niby nie ma o czym mówić, ale jednak... lepiej grzeszki pamiętać hehe, żeby się skumulowały :twisted: :twisted: