Witam Was, NieMoi Drodzy,
Jestem tu, ponieważ chcę znów spróbować. Nie ukrywam, że mam nadzieję, iż tym razem będzie lepiej niż ostatnio :-(
Przestałam również udawać silną i chyba dojrzałam do tego, żeby przyznać, iż niezmiernie potrzebuję wsparcia, czyjejś obecności przy moich celach... Samej we wszystkim jest trudniej...
Mam swoje skromne 163 cm wzrostu i nieskromne 77 kg - dużo za dużo... Wszyscy tutaj raczej wiecie, jak się żyje z tłuszykiem... Podobno łatwiej jest dążyć do celu, jeżeli jest on jasno określony: w moim przypadku cel = 57kg.

Wszystko kręci się wokół JEDNEGO, na JEDNYM wciąż się skupiam, winą wszystkiego jest WŁAŚNIE TO - zwyczajnie jest mi trudno... Wybaczcie, już przestaję narzekać.

Pozdrawiam serdecznie,
z wiarą w Wasze i moje sukcesy
(NASZE sukcesy?)

:-)