Felicja ja BARDZO polecam niskowęglową. Szczególnie początek, pierwsze dni są super - waga tak spada, że nie wiesz sama kiedy. No i brzuch płaski - u mnie to największy był problem.

Jako "słodyczoholik" dopiero odstawienie węglowodanów na 2 tyg. pozwoliło mi się faktycznie uwolnić od słodyczy. Oczywiście: na chwilę obecną, bo jak spróbuję, to pewnie smaki wrócą. Ale że nie mam ochoty próbować, upał ostry, także prędko problem czekolady nie wróci.
Obecnie rzadki, pitny jogurt owocowy jest dla mnie za słodki. Tak jak barszcz czerwony, surówki z marchwi, wszystko jest dla mnie jak dosładzane. Ale jem, bo nie można na dłużej niż te 14-20 dni rezygnować z cukrów, to jest jednak niezdrowe.

Zamiast chleba wcinam jajka, chude twarożki, warzywa z najróżniejszych mixach. Zimny nabiał (MLEKO ZSIADŁE!) jest w lato świetny. Owoców mi nie żal (tzn żal, ale co z tego...bo - jestem uczulona na niemal wszystko. Truskawki czy pestkowce próbuję żeby nie zapomnieć smaku, a potem mnie dziąsła swędzą i przełyk lekko puchnie Za to warzywa są pyszne.

Bardzo Ci polecam. Co prawda nie sądzę żebyś przytyła tak, żeby zaraz radykalizować swoje jedzenie jak ja, boś chudzinka, ale ograniczenie węgli dobrze wpływa tak czy inaczej. Poziom cukru we krwi jest stabilny i nie ma wilczego apetytu.

Co do zdjęć: nie wrzucę, bo nie mam - unikałam jak ognia aparatu jak ważyłam te 10kg więcej... Ostatnio na uczelni spotkałam koleżankę, której nie widziałam od wczesnej wiosny. Zatkało ją, potem się zaczęła wydzierać, że jak ja to zrobiłam, tyle schudłam i jak świetnie wyglądam Podziękowałam, ale strasznie wybuchowo okazywała aprobatę dla mojej nowej sylwetki

Także chwalę sobie bardzo. Smaki mam radykalnie inne, porcje - sporo mniejsze. Bez żalu, cierpienia, ot mimochodem jem inaczej