Ja w trakcie robienia dwóch ciast, mąż jednego.
A z królikiem coś się dzieje, najlepsze co go określa to "ledwo żyje".
Do tego nad miastem wichura i aż pomarańczowe chmury.

Całe szczęście mamy w Lublinie klinikę małych zwierząt otwartą 24 h na dobę.
Ja zostałam i ciasta w piekarniku pilnuję.

Teraz to już głowa mnie nie boli tylko po prostu z bólu puchnie i pulsuje.