Burzowo dziś, na zmianę z piekącym słońcem.
Raz ciemno raz widno. Ciężki to będzie dzień,głowa dalej pęka.

Zdrowi nad jeziorem (mąż), chorzy w domu (ja i król). Zostaliśmy zasmarkani i charczący. W kozie Królik ma zakaz chodzenia po domu, a ja jazdy na rowerze
Ale zaraz wychodzę buty przetestować, kupić parę rzeczy przy okazji.
Wrócę, wyprodukuję ciasto i poćwiczę.

Aha i jeszcze jedno, waga dalej 65,5. Przez tydzień ani drgnęła.
Nie działo to mobilizująco.
Ale wiem, że słodkości nie dla mnie. Nawet jeśli są w limicie i "tylko troszeczkę".
No bo czym jest babeczka, wafelek i kilka m&m'sów w skali tygodnia.