-
Powoli zmieniam podejście do jedzenia
Przeraziłam się nie na żarty, kiedy przekroczyłam setkę. Nie to, że pierwszy raz w życiu, bo w ciąży z czwartym dzieckiem ważyłam 106, ale - to było w ciąży. Teraz w ciąży NA PEWNO nie jestem, a tu taki numer!
Odchudzałam się już różnymi sposobami tysiące razy (kilka razy nawet skutecznie), ale na krótko. Potem wracałam do dawnej wagi... i dalej rosło. Pomyślałam, że właśnie kończę 53 lata, pora na jakieś zmiany w podejściu do jedzenia. Przemiana materii u mnie zawsze pozostawiała wiele do życzenia, ale - poza nadciśnieniem i drobnymi przypadłościami sercowymi - jestem zupełnie zdrowa. Naczytałam się, że w tym wieku trzeba już mniej jeść, bo przemiana jest coraz wolniejsza. Wydawało mi się, że jem mało, a i tak tyję.
Wzięłam się za siebie tydzień temu. Najpierw zastosowałam drakońską dietę pięciodniową (żeby poruszyć organizmem). Dieta prosta jak cep: 1 dzień - 1 kg gotowanych ziemniaków, 2 dzień - 1 kg gotowanej marchwii, 3 dzień - 1 kg twarogu chudego, 4 dzień - 1 kg gotowanych piersi kurzych, 5 dzień - 1 kg owoców (bez bananów i bardzo słodkich). Do tego bez ograniczeń herbata bez cukru i woda - oczywiście. Zjechałam 3 kg i doszłam do wniosku, że rzecz polega na ważeniu tego, co się je i liczeniu kalorii. No i jako następna poszła oczywiście w ruch dieta 1000 kalorii, którą sama komponuję sobie z produktów z lodówki. Wszystko skrupulatnie ważę, wpisuję i podliczam. No i staram się pić więcej, jak najwięcej wody. Mam nadzieję, że mi to wejdzie w krew (i tak już do końca życia!).
Prowadzę bardzo mało ruchliwy tryb życia - praktycznie cały dzień do wieczora praca i to siedząca. Później komputer i maszyna do szycia. Mobilizacji do ćwiczeń żadnej nie przewiduję. chociaż wiem, że to byłoby super.
Pozostanę więc chociaż na "mądrym" jedzeniu. I zobaczymy, co wyjdzie.
-
witaj
bardzo dobrze ze do Nas dołaczyłas bo naparwde na forum idzie łatwiej...
aleeee
aleee
jakos nie podoba mi sie Twoja 5 dniowa dietka...a nie jestem jeasc co sie chce tylko stosowac 1400 kcal na poczatek??
-
walczę dalej
Jest dobrze i czuję się świetnie. Dieta nie sprawia mi problemów. Liczę kalorie, ważę produkty. Dużo gotuję na parze, nie podjadam. Jestem uparta. Mieszczę się w zakresie 1050 - 1200 kcal. No i chudnę. Codziennie zjeżdżam 20 - 30 dkg - i niech tak będzie. Myślę, że to chudnięcie w jakimś momencie się zatrzyma, ale to będę się wtedy martwić. Teraz jest dobrze.
Było (16.06.200
: 101,8
Jest: 94,00
Bedzie: 74,00
Dieta: 1000 - 1200 kcal
-
Ja bym nie radzila jesc tysiaka, to za malo zwlaszcza przy twojej wyjsciowej wadze. Ja rok temu na tysiaku zjechalam z 73kg do 53 i sie zaglodzilam a na dodatek spalilam miesnie a nie tluszcz. Efekt- masywne jojo, z ktorym walcze do dzis. Lepiej jesc 1200- 1400 i cwiczyc troszku.
Zrobisz co zechcesz, nie mniej jednak zycze powodznia :*
-
wyraźne drgnięcie wagi
O ćwiczeniach (jak już pisałam) nie ma mowy. A tysiąca kalorii nie trzymam się zbyt rygorystycznie (często jest to 1200), no i nie głoduję. Po prostu starannie dobieram potrawy (planuję jadłospis na cały dzień z ołówkiem w ręku), a gdy chwyci mnie "mały głód" dopycham sałatą, jabłkiem, wodą. Najważniejsze jest jednak to, że nie podjadam niekontrolowanie.
Kiedyś zjechałam 14 kg w dwa tygodnie (na diecie kapuścianej) i przez dwa następne było fajnie, ale potem brak kontroli i wszystko wróciło. Teraz nie mówię, że jestem na diecie - staram się po prostu inaczej jeść, kontrolować to, co jem i ile jem. I nie mam zamiaru przestać. A po dojściu do przyzwoitej wagi po prostu podniosę sobie dzienną ilość spożywanych kalorii i tego się będę trzymać.
Dzięki odwiedzającym za życzenia!
Było (16.06.200
: 101,8
Jest: 94,00
Bedzie: 74,00
Dieta: 1000 - 1200 kcal
-
Trzymam kciuki i życzę powodzenia! I mimo wszystko zachęcam do ćwiczeń! Najtrudniej się przełamać, potem już jest łatwiej
-
no ale czemu lekkie cwiczenia nie?
nie bo nie czy nie bo sie nie chce?:P:P
no kochana 14 kilo w 2 tygodnie..hmmm niezbyt madrze...dietka powinna byc zdrowa i wolna..a skuteczna ;*
dobrej nocki
-
czemu nie ćwiczenia?
Nie lubię robić z gęby cholewy i obiecywać sobie rzeczy nierealnych. Wiem, że ćwiczyć nie będę, bo cały dzień jestem na chodzie i na takie bzdety nie mam czasu. Tutaj piszę między jedną pracą a drugą i to pisanie mnie tylko dopinguje, żeby liczyć kalorie i nie żreć nic ponadto. Jestem realistką.
Skąd to oburzenie na drakońskie diety? Nie wierzę, że żadna z was nie próbowała. Próbowałam i ja. I teraz wiem, że niepotrzebnie. Ale człowiek uczy się na błędach.
Było (16.06.200
: 101,8
Jest: 94,00
Bedzie: 74,00
Dieta: 1000 - 1200 kcal
-
ale bez cwiczen Twoja skora bedzie w brzydkim stanie jak schudniesz.... dla mnie ćwiczenia ,ruch przy diecie sa obowiazkowe ...
milego dnia
-
ciało po schudnięciu
Gdybym miała 25 lat, to martwiłabym się stanem skóry po schudnięciu. Dzisiaj skończyłam 53, mam ukochanego męża 16 lat starszego ode mnie i jestem otyła. Schudnąć chcę nie po to, żeby pięknie wyglądać, ale dla zdrowia, więc tak naprawdę wisi mi stan skóry. Najwyżej się nie będę rozbierać, a skórę będę rolować w majty. Priorytetem jest w ogóle schudnięcie.
Było (16.06.200
: 101,8
Jest: 94,00
Bedzie: 74,00
Dieta: 1000 - 1200 kcal
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki