podsumowanie dzisiaj, tak na szybko
oprocz sniadania, opisanego wyzej, zjadlam:
jeszcze jeden serek i polowke grejfruta,

garsc czerwonych, strasznie kwasnych porzeczek,

w restauracji na obiadek ol talerza za slonego kremu szpinakowego z midalami i fetą i salatke na pol z kolezanka: salata lodowa, kurczak grillowany, avocado, pomidory, troszke fety i papryka wszystko nie stety pod pysznym czosnkowym vinegretem... ale bylo przepyszne!!!!porcja taka w sam raz na maly obiad nie spojrzalam nawet w strone najpyszniejszych cieplych buleczek...
do tego prawie butelka wody, dwie kawki z odrobina mleka i 3 czerwone herbatki

zakupilam dzisiaj rowniez L-carnityne 1000 z Activlabu, twistera do cwiczenia talii za 25zl i masujaca myjke do mojego paskudnego cellulitu...

pocwiczylam duzo dzisiaj, odgrzebalam gdzies plyte z pilatesem z shape... niezly wycisk, po porannej 6weidera, bunsach i strechingu nie dalam rady zrobic calego 45minutowego treningu, ale i tak spocilam sie jak mysz...godzinny spacer szybkim krokiem,
do tego po niedawnych 15minutach krecenia tylkiem na twisterze czuje cale prawie cialo...tylek uda, boki i brzuch, CUDOWNE uczucie!!!

jestem bardzo zadowolona z siebie, nawet ten obiad mi nie zaszkodzi

milej nocy dziewczyny, musze konczyc, bo moj ksiaze kreci mi tyleczkiem przed nosem na twisterze, musze sie temu lepiej przyjrzec;P