-
Witam!
Celebranko, nie zły weekend pracowity miałaś!!!!Nie zazdroszczę!
Ale ta waga!!!!!Jest czego Ci pozazdrościć!Ja się nie ważę bo wagi już nie mam bo rozwaqliłam , a sobota i niedziela OK, dzis dalej dietka.
Celebranko-napisz jak dalej bedzie wyglądała Twoja dieta racjonalnego jedzenia!Chodzi mi o to,że masz swoją wagę po wielkim wysiłku i super wyglądasz i co będziesz teraz jadła aby tego nie zepsuć?
To będą dobre wskazówki dla dziewczyn które schudły a chcą wage utrzymać, a Ty jesteś rozsądną osóbką i wiesz co dobre!
Pozdrawiam
-
Moje nowy styl życia bedzie wyglądać tak:
- po pierwsze 1100 kcal
- po drugie rower, basen, callanetics
- po trzecie 1,5 l wody w pracy
jedzenie:
- 6.30 - w domu - śniadanie 250kcal (obfite i smakowite - chleb razowy z chudą wędlinką, serkiem, serami białymi i warzywami)
- 10.00 - w pracy - 150 kcal -kawa z ciasteczkami
- 13.00 - w pracy - 150 kcal - jogurt z płatkami różnymi
- 15.00 - w pracy - 350 kcal obiad - sałatki różne z węglowodanami
- 17.30 - w domu - 200 kcal - najczęściej zupa + owoce!
ok. 18.30 -19.00 - sporcik (rower, callanetics)
Jedzenie planuje dzień wcześniej, więc nie powinnam miec wpadek. :roll:
W weekendy będzie trochę inaczej, ale na podobnej zasadzie!
Tyle w skrócie. Jak wam sie podoba?
-
Celebrianno, jestem za...właśnie tego boję się najbardziej i pewnie nie tylko ja, ale większość z nas - jak nie przytyć po "zakończeniu" diety???
Ja chcę zrzucić jeszcze 1-2 kg, a potem już tylko trzymać wagę...
Ze strony ruchu mam już wszystko "obstawione" - ma nadal zamiar w każdą niedzielę grać 1h w squasha, raz w tygodniu trening w bowling, raz w tygodniu 1 h rowerka i oprócz tego codziennie 200 brzuszków...
Ale znając swoje łakomstwo z jedzeniem będzie gorzej...ograniczyłam spożycie kaloryczne w pracy, czyli do 17-tej do 600 kcal i tego też mam zamiar się trzymać...
Jak sie dowiedzieć ile kalorii można wchłonąć aby nie przytyć???
Szukałam informacji w różnych źródłach i każde mówi co innego...rozbieżność nawet do 600-700 kcal dziennie...i bądź tu mądry
A, pochwalę się, że moja połówka stwierdziła wczoraj, że nie muszę już chudnąć!
Co prawda mowił to samo 4 lata temu, jak ważyłam prawie 10 kg więcej, ale jak twierdzi wtedy nie mógł mówić inaczej, gdyż to był początek naszej znajomości...
Mam nadzieję, że teraz mówi prawdę :lol:
-
Graziu - odsyłam do strony http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=53000
Tam jest podane jak sie oblicza spalanie dobowe.
Mi wyszło, żebym utrzymała 50 kg powinnam wcinać ok 1500 kcal dziennie. Jeśli bedę ćwiczyć do odpowiednio dodam. I tak do 1500 dobiję w styczniu, bo bedę zwiększać dawke kalorii o 100 miesięcznie. To też wyczytałam gdzieś, żeby nie mieć jo-jo. Dodawać do posiłków porannych, a nie wieczornych.
Graziu, powinnaś raczej zmniejszyć jedzenie po pracy. Ja tak właśnie zrobiłam, bo zawsze wieczorem zostawało mi ok 200 kcal i wcinałam słodkie, a to szlo tylko w oponki.
Buziaki!
-
Celebrianno,
wiesz wydaje mi sei, ze jedzac 1500 będziesz dalej chudła. Ja tez waze 50 kg i mam 163 cm wzrostu i zauwazylam, ze jdzeac 1500 dalej spada mi waga, natomiast kiedy dochodze do 2000 waga stoi w miejscu. Oczywiscie duzo tez zalezy od tego, jak aktywny sie prowadzi tryb zycia. W moim przypadku jest dosc umiarkowany.
-
Celebrianno, założyłam sobie, że jedzenie w pracy (łącznie ze śniadaniem) ograniczę do 600 kcal...to zostaje drugie 600 na wieczór, moim zdaniem aż za dużo. Chyba ju nie moge bardziej ograniczyć kaloryczności do 17-tej...
-
ok, cofam źle przeczytałam - po pracy, a nie w pracy...
wiem, ze powinnam ograniczyc jedznie po pracy, ale nie mam raczej takiej mozliwosci...szczególnie, że chodzę spać raczej późno, bo ok 23-24...
bym się przekręciła z głodu
nie jem słodyczy wieczorem, a obiad przed 18-tą, więc wydaje mi się, że w miarę ok...
-
Zobaczę jak dobiję do 1500 jak bedę wyglądać... :lol: Może mnie juz nie bedzie :lol:
Ale nie zamierzam schuść poniżej 50 kg! Poza tym na pewno bedę miała przypadki obżarstwa... założę się! Nie bedę w stanie wytrzymać nie jeść smakołyków przez całe życie.
-
I jeszcze jedno Celebrianno...dzięki za tego linka...
Wyszło mi, że bez dodatkowej aktywności fizycznej - ćwiczenia, spacery, marsze, rowerki mogę spożyć 1860 kcal :lol:
Ale fajnie... :D :D :D
A, jeszcze gdzieś ostatnio czytałam, że nie ma znaczenia kiedy się je, ważne tylko aby nie przekroczyć wyznaczonej sobie wartości kalorycznej...
ale w to nie chce mi się za bardzo wierzyć...niestety, tak to kolorowo nie jest :evil:
-
Ale Graziu, mi chodziło o to, żeby część kalorii z wieczora przełozyć na rano. Mi ok 18 zostaje 200 kcal!To właśnie po to, żeby wieczorem mieć czas na rower (z pełnym brzuchem nie można), poza tym jak zjadłam 500 kcal w pracy i 500 po powrocie do domu, to żołądek miałam rozepchany, no i wszystko szło w tłuszcz. Wieczorem metabolizm juz kuleje... No właśnie kolorowo nie jest - nie wierz.