i znów mi się dziś nie powiodło...zaczynam wątpić xczy kiedykolwiek jeszcze zjem 1000 kalorii....
2 sznytki chleba, 2 plastry sera, pół pomidora, grejpfrut, rosół z makaronem i 1 sztuka takiego chlebka ryżowego..nie wiem jak on się nazywa, ale wiem ze ta sztuka miła 34 kalorie....3 czerwone herbatki i litr wody mineralnej...

jestem najedzona.... aha! 65,5 kg. wiec cos ruszyło znów w dół...a jutro pobudka o 6 rano...tym razem poćwicze aerobic, bo pożyczyłam płytkę od koleżanki...hihihi będę ćwiczyc z komputerem..no niexle....

szkoda, ze pogoda sie psuje i pada.....

w ogóle to łapie mnie przeziębienie....z tymi chorobami to macie dziewczyny racje, bo w taka pogodę przeziębienie?? to chyba brak witamin

jutro jak zwykle będę sie starała.... bo nie chce by te zgubione kilogramy wróciły do mnie jak bumerang i do tego z towarzystwem...