Ok, rozumiem. To teraz trzymam MOCNO KCIUKI za prawko i francuski :) Trzymaj się!
Wersja do druku
Ok, rozumiem. To teraz trzymam MOCNO KCIUKI za prawko i francuski :) Trzymaj się!
Powodzenia na prawku ja jutro albo w poniedziałek odbiorę sobie dokumencik :) zdasz na pewno :D
oblałam. mam mega doła ogólnego, którego dzisiejszy egzamin tylko pogłębił... ale jak to mówią do trzech razy sztuka!!
:( ale oblaniem prawka się nie przejmuj. chyba wszyscy doskonale wiedzą jak to u nas wygląda :/ Tak więc jeszcze wszystko przed Tobą :) Trzymaj się!
Ja tez bardzo przeżywałam jak nie zdałam ale z czasem to mija następnym razem na pewno się uda... Powodzenia
cześć dziewczynki,
trochę wypoczęłam, trochę przemyślałam. sprawy diety i nie tylko...
zgubiłam gdzies pozytywną energię, bez niej dużo trodniej się żyje. ale coś czuję, że jestem na dobrej drodze, żeby ją spowrotem odnaleźć...
co do diety.
najpierw należy zdefiniować problem.
moje to:
-w tej chwili kompletny brak ruchu!! => rozwiązanie.chcę zacząć robić zestaw ćwiczeń na kręgosłup. plusy: raz, ze się poruszam; dwa, że zrobię coś dobrego dla mojego kręgosłupa i w związku z tym zdrowia... poza tym moi rodzice wyjechali, a moja mama wprowadziła już tradycję spacerow długich z psami wieczorem, więc zastąpię ja. dotlenię sie, poruszam, zrobie przyjemność psom i sobie;)
- wieczorne rzuty na jedzenie => jedyne rozwiązanie to ustalić sobie godzinę policyją, po której totalny zakaz wkładania jedzenia do ust. jedynie picie wody i herbatek pozostaje... no i wymyślać, co zjeść i trzymać się tego...
- duże porcje => jak zjem, to muszę odczkeać jakieś 15 - 20 mint zanim nałoże sobie dokładkę, żeby zorietować się czy rzeczywiście jestem głodna czy to zachciewajki mózgu i starych nawyków. co do nawyków to dzisiaj w elle przeczytałam dość mądry atrykuł o odchudzaniu. piszą, że trzeba się odchudzać co najmniej 3 tygodnie, żeby organizm zapamietał nową wagę [to sie nazywa pamięć metabolicza czy jakoś tak], a stare nawyki da się zmienić w przeciągu 8-10 tygodni. tak podają.
- zachciewajki => nie kupować żadnych słodyczy ani lodow, ani niczego do domu!!
to jest plan na 2 tygodnie na razie, zanim pojade do Anglii. zaznaczam, że ja wymyśliłam ten plan i dlatego mogę wprowadzić drobne modyfikacje, w końcu on ma być dla mnie a nie ja dla niego. więc tak, żeby podsumować:
9 wieczorem to godzina końca jedzenia
robię cwiczenia na kręgosłup i chodze z psami [masażysta zalecił mi na kręgosłup koła rękoma, basen i/lub rower]
jedzenie w pracy trochę już się ustabilizowało. biorę zazywczaj sałatkę jarzynową, kanapkę z czarnego pieczywa i coś. owoc, jogurt... wieczorem kolacja.
dużo wody, najlepiej półtora litrowa butelka co najmniej.
od jutra start!
i prosze trzymajcie za mnie kciuki w poniedziałek w południe...
jedyny sposób, żeby dzisiaj już nic nie zjeść jest zdeklarowanie tego tutaj chyba. co niniejszym czynię. nie wkładam dziś nic do paszczy już. wystarczy...
ćwiczenia na kręgosłup męczące. nie zrobiłam dzisiaj wszystkich ale pół godziny było... czeka mnie jeszcze spacer z psinami;)
a jedzeniowo jako tako
i wczoraj nic nie zjadłam.
i dopadła mnie @.
i wprowadzam ankes do planu, ćwiczenia na kręgosłup 4-5 razy w tygodniu a nie codziennie, bo nie dam rady.
z jedzeniem kiespko. dziś same węgle... musze się bardziej starać...
skończył mi się już wyczerpujący i stresujący czas, więc od jutra moge się poświęcić sobie i diecie i w ogole...
za chwile z psami na spacer;-)
Powodzenia trzymam kciuki żebyś sobie wszytsko poukładała i żeby wszystko było ok :D
Witajcie.
wiecie, ja wyglądam dobrze jak na swoje 76 czy ileś tam kilogramów. nie czuję desperackiej potrzeby schudnięcia. jest to potrzeba estetyczna, wewnętrza, raz bardziej nagląca raz mniej, ale nie na tyle desperacka i silna, żebym potrafiła utrzymać dietę długo. wiem, że pisałam, że to, że tamto... czuję i myślę jedno, a robię drugie.
chcę schudnąć. chcę ważyć 70-72 kg bo w tej wadze czuję się dobrze i komfortowo. i wyglądam szczupło i w ogole jest super. chcę zlikwidować wałek tłuszczu z brzucha, który się powiększa... chcę, chcę, chcę...
ale nie potrafie, nie mogę...
na razie daję sobie spokoj z wszelkimi dietami. i tak do wyjazdu zostały mi niecałe 2 tygodnie apotem bede musiała się przestawiać na życie na wyjeździe. nie znaczy to, ze zaczynam się obżerać [choć teraz troche tak jest :oops: ;/] potrzebuję odpocząć psychicznie od wszystkiego. wszelkich nakazów, zakazow itd.
to jest jak wołanie na pustyni. nikt mnie nie słyszy, nikt nie może mi pomóc. musze to zrobić sama, znaleźć w sobie siłę i zadziałać.
Moze rzeczywiście jesteś w takim momencie odchudzania kiedy po prostu musisz odpocząć mam nadzieję że wszystko sobie przemyślisz i ze będzie dobrze :)
Witajcie,
nie żebym czuła się osamotniona, ale coś tu pusto. to pewnie dlatego, że sama nic u Was nie piszę. jedynie czytam...
dzisiaj robiłam remanent z moją siostrą w lodówce, co trzeba zjeść, żeby się nie zepsuło i okazało się, że mamy całą mase warzyw. jutro do pracy bób, na kolacje sałatka nicejska, później jakieś kolejne warzywka i jarzynki. mamy całą mase rzodkiewek...
zaczynam oszczędzać na jedzeniu. nie bede kupowała nic w czasie pracy tylko brała z domu!!
Faktycznie troszeczkę pusto u Ciebie ale ja Cię odwiedzam cały czas :):):):) oszczędzanie na jedzeniu jest bardzo dobre tez tak zrobiłam i nawet nieźle na tym wyszlam :D
u mnie jest dokladnie Julcyk tak samo ... Mamy podobne wzrosty - o ile dobrze pamietam ty tez jestes w okolicach 180- a wage tez podobna ... I obie wiemy, ze lepiej nam jest jesli waga wynosi mniej i masz racje ... to jak wolanie na pustyni - tylko my je mozemy uslyszec, podniesc sie i dzialc...Wiec odpocznij sobie slonko troche, nie ma sie co meczyc ... ale dzielnie idz w strone swiatla - wagi z ktorej bedziesz zadowolona ...Cytat:
wiecie, ja wyglądam dobrze jak na swoje 76 czy ileś tam kilogramów. nie czuję desperackiej potrzeby schudnięcia. jest to potrzeba estetyczna, wewnętrza, raz bardziej nagląca raz mniej, ale nie na tyle desperacka i silna, żebym potrafiła utrzymać dietę długo. wiem, że pisałam, że to, że tamto... czuję i myślę jedno, a robię drugie.
chcę schudnąć. chcę ważyć 70-72 kg bo w tej wadze czuję się dobrze i komfortowo. i wyglądam szczupło i w ogole jest super. chcę zlikwidować wałek tłuszczu z brzucha, który się powiększa... chcę, chcę, chcę...
ale nie potrafie, nie mogę...
Ja mocno za ciebie 3-mam kciuki !!! :)
Hi Julcyk, takie rzeźbienie swojego ciała z pewnością nie jest łatwe, ale przynajmniej nie masz na głowie zrzucenia tylu kilosków tłuszczu, który ja sobie wychodowałam z głupoty sama. Bardzo się cieszę, że tak rozsądnie podchodzisz do swojego dietkowania i nie ukrywam, że bardzo mi to imponuje. :P
czekam tylko końca lipca, mojego wyjazdu. wierze, ze jak wyjade na chwile to wszystko sobie poukładam, to stres zniknie. bedzie lepiej. i moze czekam jak ta głupia na cos co sie nigdy nie zdarzy, ale wierze, ze tam bedzie inaczej i ze odpoczne.
praca mnie dobija,
tycie mnie dobija,
brak diety mnie dobija,
moje zmeczenie mnie dobija...
sory. kiepski nastrój a poza tym chciałabym coś z tym zrobić i nic nie robię. chcę a jakbym nie mogła... a mogę, bo to zależy tylko ode mnie. przez chwilę naładowałam się energią pozytywną jak przeczytalam wątek Kefy, ale mi przeszło. mam słomiany zapał, wiem o tym. ciężko mi. muszę coś wymyśleć i zacząć działać bo inaczej będzie kiepsko. na wage nie staje.
mam problem natury psychicznej. non-stop mam ochotę jeść. jestem najedzona, nie czuję głodu, ale zjadłabym. i nie wiem jak z tym walczyć...
Hi Julcyk, a ja głeboko wierzę, że znów znajdziesz w sobie tę siłę! Tylko czemu masz czekać w zawieszeniu ten tydzień do wyjazdu, już dziś przywołaj usmiech na buziolec i zacznij nawet od małych inspiracji. :P
Ja wierze że wszystko będzie ok :)
gdyby to było takie łatwe...
Bella, nie ma czego podziwiać. wiesz ja teraz tylko jem i marudze. siedze przed komputerem i nic nie robie. no oprócz pracy... mam w sobie jakiś marazm.
Może ten wyjazd rzeczywiście Ci pomoże
Myślę,że wyjazd pozwoli Ci zyskać dystans :D myślę,że w Twoim prezypadku sama wiedza nt zdrowego odżywiania zaprocentuje :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/wiatrak.gif
Pozdrawiam
***
Grażyna
Przesyłam ekspresowe pozdrowienia :D
cześć.
jem dużo. bardzo.
potrzebne mi jakieś ograniczenia na ten tydzień. wiem, że ciągle pisze i postanawiam co innego, ale jednak nie chce tyć. nie wiem ile ważę, ale nie idę ku dobremu.
ograniczam wszelkie słodycze i węgle...
a dziś po pracy, byłam taka zmęczona, że po prostu padłam jak mucha i przespałam parę godzin. za chwilę biorę zimny prysznic i znowu ide do łozka... [niedziele w pracy to okropny pomysł!!]
cześć.
jem jako tako.
i to by było na razie tyle odnoście jedzenia.
chciałam się już wstępnie pożegnać przed moim wyjazdem, nie wiem czy znajde czas, żeby coś wiecej napisac. a w Anglii moge miec z tym problem...
tak więc do napisania za miesiąc...
No właśnie, ze mną jest dokładnie to samo. Nawet jeśli nie jestem głodna (choć fakt, często jestem) to mam ochotę coś zjeść. Cokolwiek. Zjem słodkie to za chwilę mam ochotę na ostre itp itd. Tragedia. A później wypchany żołądek a i tak mam na coś ochotę...Cytat:
mam problem natury psychicznej. non-stop mam ochotę jeść. jestem najedzona, nie czuję głodu, ale zjadłabym. i nie wiem jak z tym walczyć...
Ale musimy walczyć, żeby nie stracić tego, co osiągnęłyśmy!!! Bo obie mamy słomiany zapał. Ale nie chcemy jojo, prawda?
W Anglii uważaj na to co jesz, bo niestety tam się szybko tyje. Zwłaszcza jeśli ma się te problemy, ale nie tylko. Znam chude osoby, które tam sporo utyły :(
No i w Anglii można za darmo korzystać z internetu w bibliotekach. Poszukaj jakiejś biblioteki i napewno będzie taka możliwość :) I często jest tak, że są komputery do szybkiego użytku- na 20 minut, i takie do dłuższego. Tak więc liczymy na jakiś sygnał chociaż od czasu do czasu ;)
Ja do Polski już wróciłam, ale nauka nadal. Wakacje oficjalnie zaczynam w piątek popołudniu.
Jeśli już nie pogadamy to życzę udanej wyprawy do Anglii i walki z samą sobą!!!
Buziaki!
Julcyku, wpadam na chwilkę życzyć Ci spokojnej podróży i wspaniałego wypoczynku - bo nawet jeśli miesiąc ten planujesz spędzić aktywnie, to niech Ci głowa odpocznie od kalorii, nauki, stresów, pracy i tym podobnych. Żałuję, że jestem tak daleko, miałyśmy okazję się spotkać :(
Kiedy wracasz do nas? Koniecznie odezwij się od brytonków i napisz nam, jak Ci jest. I wiesz co? Będę adwokatem diabła, ale bardzo bym chciała, żebyś i od odchudzania odpoczęła, a po prostu zdrowo pożyła, nie przytyła i wróciła napompowana dobrą energią na kolejne miesiące.
Oj, no tak. Zapomniałam Ci pogratulować zdanej matury - przepraszam! :evil: Choć dla tak mądrej osóbki ten egzamin był czystą formalnością (tak uważam), to i tak szerokie uśmiechy Ci się należą.
Nie doczytałam jakoś - Julcyku, jakie w końcu masz plany w temacie studiów? 8)
Pozdrawiam słonecznie z upalnego Oslo, jutro wyruszamy w (zawsze) najzimniejsze miejsce w N. (tylko tu temp. spada do -50 zimą) - więc i teraz tam jest 13-16 w dzień, a w nocy - do 3 stopni :shock: Ale cóż poradzić, kochamy to miejsce dziką miłością :lol:
No, baw się świetnie, będę tęsknić za Twoimi postami, więc nie każ za długo czekać! :wink:
witajcie.
Fjordingu uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam, że coś napisałas... co u Ciebie?
jutro idę na film "Hawaje Oslo" - pomyślę o Tobie w Oslo;)
wracam 26 sierpnia. no i myslę, że jednak będę się do Was odzywac... studia: mój wymarzony kierunek to lingwistyka stosowana na WSE [taka szkoła w Krakowie], wyniki rekrutacji dopiero w połowie sierpnia. i drugi kierunek też bardzo ciekawy to porównawcze studia cywilizacji na UJ-cie na wydziale filozoficznym. wyniki mam mieć w najbliższych dniach...
Jeni - dzięki za wszelkie rady i pomoc w szukaniu hostelu. na szczęscie obędzie się bez tego. mam spać u znajomego mojej siostry. jak już pisałam myslę, że bede się pojawiać raz na jakiś czas... co do planów odchudzaniowych w Anglii - mam zamiar nie objadać się, spróbować żyć normalnie;) i wypożyczyć rower... zobaczymy jak to będzie. poza tym jadę do miasta portowego, więc może i jakas ładna plaża się znajdzie?
dzisiaj do mnie do pracy przyszła dziewczyna, która była tak koszmarnie chuda!! przeraziłam się. pewne jest, że cierpi na anoreksje lub bulimię. przeraziłam się do czego może prowadzić odchudzanie... no ale my się odchudzamy rozsądnie i powoli [a niektórzy (JA) wcale nie chudną;P]
zaczynam się pakowac. troche posprzątałam pokój. jutro ostatnii dzień w pracy... musze sie rozliczyć z ubrań, które sobie wzięłam i z pensją do końca.
co jeszcze nie daje mi na razie spokojnie wyjechać? czekam niecierpliwie na 2 listy, jak jutro nie przyjdą to nie wiem co zrobie!! wrr.
no i jestjeszcze Ciacho. Ciacho jest przystojny, inteligentny, miły, ma poczucie humoru i jest kumplem mojego brata. nie wiem czy coś z tego wyjdzie, ale bardzo bym chciała. on byl teraz w śzwecji przez półtora miesiąca, a ja teraz wyjeżdzam. nie dane nam spędzić dużo czasu ze sobą;P jak go widzę to poziom adrenaliny rośnie!! naprawdę czuję, że mi się nogi trzesa i serce zaczyna mi bić szybciej... no nic. na razie musze sie chyba uzbroić w cierpliwość i nie naciskać za bardzo...
trzymajcie się laseczki.
Julcyku, temat diety pominę wielce wymownym milczeniem, bom w tygodniu cyklu, w którym mogę połknąć od razu pełną stodołę. Poprosiłam właśnie TŻa, że gdybym miała kretyńskie pomysły na czipsy, czekoladę, lody (poza jakimś małym), pizzę itepe, to żeby mnie nie słuchał pod żadnym pozorem, nawet jeśli będę walić rękami i nogami o ściany i podłogę :lol: Wczoraj w ramach imienin zaprosił mnie do absolutnie iddyllicznie położonej restauracji nad jeziorem, z równie iddyllicznym jedzeniem [ :roll: ]. Później mieliśmy się przejechać statkiem po Oslofjordzie, taka wieczorna 3-godz. wycieczka, ale nie zdążylibyśmy być 1,5 godz. przed wypłynięciem, a tak nam kazano - bo całe miasto z przyległościami w wodzie i nad wodą przebywać chce. Upał. Tu jest "tylko" od 22 do 26 stopni, więc narzekać nie będę.
Jestem za to bardzo aktywna - już sama konieczność biegania non-stop od piętra pierwszego do łazienki i pralki na poziomie piwnicznym kalorii trochę pozwala spalić. Poza tym w wolnej chwili chodzę z psem po lesie. Po powrocie z wywczasu mam ambitny plan. Zacznę od tego, że każę się wywieżć TŻowi przed pracą z psem do najbliższego miasteczka i wrócę stamtąd na piechotę. On mówi że to tylko 5 km, ale jadąc samochodem wydaje mi się to daleko jak na spacer. Okaże się. Jeśli przeżyję, wydłużę te spacery, jeśli roboty będzie mniej. Z domu TŻa są ścieżki w każdym kierunku, tak naprawdę rowerowo-spacerowe. Podejrzewam, że siatka tych połączeń sięga do samego Oslo i chyba wszystkie miasteczka są połączone. Niestety Norwegia ma to do siebie, że składa się z górków i pagórków :wink:, a ja o jeździe pod górę rowerem zapomnieć mogę - chyba mam słabe łydki, bo zawsze tak miałam. Disclaimer: jazda pod górę to jazda kiedy nie jest zupełnie płasko, co oznacza, że nikt poza mną pochyłości nie zauważa nawet, a ja nie daję rady.
Ciężko jest z warzywami - są albo parchate i bardzo drogie, albo do zniesienia i też bardzo drogie. Niektóre nie istnieją prawie - wyniuchałam 2 (dwa) pęczki rzodkiewek półzdechłych, obrzydliwie pokropkowanych, nieforemnych, wygniecionych, każdy pęczek po 6 obrzydlistw, każdy pęczek w przeliczeniu po 9,5 pln. Mój mieszkający w Szwajcarii brat złośliwie stwierdził wczoraj przez telefon, że Norwegii udaje się być jeszcze droższą od Szwajcarii, a o to trzeba się mocno postarać. Na zakupy jedzeniowe wydaje się tu prawdziwy majątek. Za to mają nową Colę light, która jest lepsza od tradycyjnej, pewnie i do nas wkrótce dojdzie. We wtorek byliśmy w Szwecji tuż za granicą (całe miasteczko zakupowe dla Norwegów) celem zakupienia kurczybiustu. Tu kilogram filetów kosztuje ok. 95 pln... tam 1/3. Wróciliśmy z 20 kg mrożonego kuroka, bo TŻ bardzo lubi, a dla mnie to codzienna podstawa diety.
A co do pracy i czasu, to pierwszej w tym tygodniu horrendalnie dużo, a drugiego - wcale, bo tydzień był mocno nabity. Cały wieczór się pakowałam na jutrzejszy wyjazd planując też rozsądne jedzenie i zabierając co trzeba z półek.
Ech, rozpisałam się, a czas spać i nie zanudzać.
Julcyku, jak pisałam wcześniej - KORZYSTAJ! (a Mr Kejk poczeka, zapewniam Cię, płeć męska czasami niekumata i nierozgarnięta bywa, ale nie odfruwa i zwykle nie zapomina o obiekcie swoich zainteresowań)
Julcyku
udanego wyjazdu Ci życzę :D ja w Anglii się zakochałam swego czasu i zamierzam tam wrócić na pól roku minimum :roll:
Pozdrawiam na nowy tydzień :D
http://www.emotka.pl/emotikony/letnie/27.gif
***
Grażyna
jestem w Warszawie. obce mieszkanie na wlasnosc. moge korzystac z internetu;)
w lodowce cincin, lody i jakies stare jedzenie. ble.
ogolnie mieszkanie wyglada jakby ktos nie mial czasu posprztac. istne pobojowisko. u mnie tez tak niestety w domu jest. nawet nie mialam czasu posicielic lozka. musialam skonczyc pakowanie, zrobic ponowne zakupy, wyprac i wysuszyc ostatnie rzeczy i takie tam...
mam nadzieje, ze jutro rowniez obedzie sie bez komplikacji...
do uslyszenia juz z Anglii;)
Julcyku, trzymaj się w Anglii, wracaj wypoczęta i pełna nowej energii (no i oczywiście życzę Ci, żebyś wróciła prosto w ciachowate objęcia :D ). Widać, że bardzo potrzebny Ci jest ten wyjazd. :)
Trzymam kciuki za to, żebyś dostała się na studia :)
Uściski :)
Julcys baw sie dobrze w Angli - na pewno plany rowerowe i plażowe wypalą :)
No i trzymam kciuki za sprawę z Ciachem :D
buziaki
Ula
To jeszcze ja :)
przed udaniem się na zasłużony odpoczynek postanowiłam porozdawać kwiaty - wprawdzie tylko wirtualnie, ale za to zdjęcia robione przeze mnie :)
I moc buziaków przesyłam i życzę udanego - pod każdym wzgledem - tygodnia :)
Ula
http://www.e-foto.pl/users/k20051101...djecie_261.jpg
Pozdrawiam serdecznie. :P
tak szybko...
jest tu ok, ale anglia jest zupelnie inna od pozostalych kjrajow europejskich, tak mi sie przynajmniej wydaje...
z jedzeniem nie jest najgorzej. oczywisce mam duze przerwy pomiedzy posilkami. 3 posilki dziennie to maximum...
jedzenie niezbyt dietetyczne, ale myskle, ze nie jest najgorzej bo nie jem duzo...
pozdrowienia dla wszystkich
Witaj Julcyś :)
No jak jesz nieduzo i tylko 3 razy dziennie, to nie przytyjesz :)
Chciałabym sama tą Anglię zobaczyć - tyle opinii co rodaków tam :)
Buziaki
Ula
Julcyku, siódma stronka? :shock:
Podciągam wątek, okna otwieram i wpuszczam trochę letniego powietrza. Trzymaj nam się w miarę dietowo w tej Anglii. :)
Uściski :)
Życzę powodzenia w Anglii i wracam zadowolona :)
Buziaki!
Hej Julcyk :)
wpadam z pozdrowionkami :) trzymaj sie dzielnie w Anglii i wracaj do nas szczuplejsza! :D
a tak w ogóle to kiedy wracasz? miłego dnia :D
pozostawiam ślad pewnie na resztę tygodnia, bo ostatnio z czasem strasznie krucho :cry:
http://www.pozytywne.com/zdj/d/105.jpg
***
Grażyna