Hej...
rozumiem Cie niesety doskonale...
jedna z dziewczyn na tym forum napisala cos takiego, skopiuje Ci tutaj:
otoz wskazowki te dotycza tego, co robic, jak jush chcemy rzucic sie na jedzenie, w sensie co zrobic, aby tego uniknac...
kiedy chcemy jush siegnac po cos nadprogramowego i dosc wystarczajaco zagrazajacego naszej figurze badz diecie, nalezy jak najszybciej zajac sie czyms innym, co w jednym momencie odwroci nasza uwage od jedzenia. mozna np. wyjsc z psem, właczyc tv, posłuchac muzyki, umyc buty, zadzwonic gdzies - w zasadzie mozna wtedy zrobic wszystko, byleby nie jesc
w momencie kiedy chcemy po cos siegnac, nalezy na chwile zatrzymac sie, przerwac te chec pochłoniecia czegos kalorycznego i zastanowic nad tym, czy naprawde warto ( pozniej beda wyrzuty sumienia, byc moze zły nastroj, no i czy warto psuc dotychczasowe efekty diety ) . to jest niewatpliwie trudne do wykonania ale mozliwe ...
to jest tak: kiedy widzimy np ulubiony tort przed soba, to momentalnie wytwarza sie w naszym mozgu mysl " jaki pyszniutki tort" itd ... i momentalnie mamy ochote zjesc co najmniej kawałek ( najczesciej jednak wiecej niz jeden kawałek ) ... wiec cała wina jest zazwyczaj w naszych myslach, apetyt na tort raczej nigdy nie jest spowodowany głodem, tylko naszymi myslami a wiec trzeba z nimi walczyc, tzn zmieniac je, eliminowac. a zatem odtad na widok jakiejs pysznosci, np wspomnianego jush tortu nalezy pomyslec cos w stylu "ten tort wyglada apetycznie, ale jest zrobiony ze skisłej smietany" albo "zjadłabym tego torta, ale na pewno pozniej bede sie zle czuła" ; "do tego tortu zapewne duzoo substancji sztucznych i dlatego jest on na pewno bardzo niezdrowy" lub tesh po prostu " nie zjem tego tortu bo moge potem przytyc" itp itd ... mozna sobie tysiace takich tłumaczen wymyslac, byleby tylko skutkowały

a ode mnie...
powiem Ci ze znam dobrze te dni kiedy nic tylko sie je, jakby nastepnego dnia nie bylo nic w sklepach... kiedy sie zapycha, je ogromne ilosci rzeczy... to takie glupie, ale znam to z autopsji no coz... ale przeciez ani ty ani ja nie chcemy przeciez zeby tak wygladalo nasze zycie prawda????!!! ja od poniedzialku trzymam diete... i powiem Ci ze tak radosnie, lekko i wogole super nie czulam sie dawno......!!!!!!! czuje ze cala soba moge czuc wiosne... po prostu nie jestem zapchana jakims okropnym jedzeniem, nie poruszam sie z obrzmialym brzuchem... i to jest niesamowite uczucie... czuje ze zyje bardziej swiadomie!!!! nie mysle o jedzeniu, zepchnelam je teraz na dalszy plan... jeszcze dluga droga przede mna ale staram sie....... w koncu to moje zycie, czesc juz - nie powiem zmarnowalam bo przeciez jedzenie to tylko jeden jego element - ale robilam wbrew sobie... teraz od kilku dni jedzenie jest dla mnie jedzeniem, nie pocieszeniem itd... i czuje sie tak dobrze z tym... niesamowicie... fantasyczne uczucie...sprobuj, jezeli mi wychodzi, czemu Tobie mialoby sie nie udac???????
a jak jestes na diecie pamietaj zeby nie glodzic sie itd bo ja np wtedy nie wytrzymuje i konczy sie to nocnym napadem na lodowke...
moj przykladowy jadlospis:
rano - duza miseczka platkow z mlekiem i jakis owoc albo 2 kromki ciemnego chleba z czyms tam (serek, ser zolty light, wedlina chuda, jajko i warzywa)
potem - 2 kromki z czyms albo owoce i jogurt
obiad - zupa z jakis warzyw bez tluszczu i np ryba, kurczak z gora surowki, albo mrozonki hotexu - warzywa na patelnie, albo ryz z warzywami albo owocami i jogurtem
potem - kisiel ,owoce albo jogurcik
kolacja - ja jem bo zawsze jestem i tak glodna wieczorem - 3 wasy z roznymi dodatkami, albo platki z mlekiem lub jogurtem albo salatka jakas...

calosc to tylko 1000-1200 kalorii...... a przez to ze jem, nie jestem glodna - nie mysle o jedzeniu! nie rzucam sie na nie ! i od poniedzialku nie jem slodyczy. odzwyczajam sie. ale jak schudne 2 kg to sobie bede sobie pozwalala od czasu do czasu, ale z umiarem... poki co jest ok...
zobaczymy jak dlugo,oby jak najdluzej...

pozdrawaim Cie goraco!!!!!!!