Gorzej jak na imprezach nie ma salatek i surowek... Mieszkam poza Polska, w kraju gdzie najlepsze jedzenie to oleiste mieska, zawiesiste sosy, ryz i makaron, czyli wszystko to, co zakazane... Tutaj nie ma tak jak w Europie, ze oprocz normalnego jedzenia serwuje sie male zakaski czy wlasnie slataki warzywne... Jak juz jest impreza, to na maksa kaloryczna...
No, ale nic jakos musze przetrwac... Patrzac na to, jak moj organizm pracuje and zniszczeniem pochlonietych kalorii jestem przekonana, ze gdyby nie te imprezy to juz bym powoli dobijala do wymarzonej wagi.
Dzisiaj spadlo mi 1200g !!!
Jeszcze 600 i nadrobie wczorajsza katastrofe. Dzis dokupuje sobie kolejna porcje DC, zeby przedluzyc mieszana.