Cześć i czołem Moje Miłe!!!
Wracam do życia po wczorajszym dniu. Spędziłam 11 godzin w szkolew niewygodnej ławce, myślałam, że mi się plecy złamią w pół
Ale przetrwałam.
Plusem jest to, że niewiele wczoraj zjadłam
Dietkowo u mnie ok. Codziennie dobijam do 1200-1300 kcal. Waga stoi w miejscu i tak sobie właśnie myślę... Może 66 kilo to szczyt moich osiągnięć? Może po prostu więcej się nie da? NIe wiem. MOże to po prostu wina zimy, bo zamiast spacerować, to wożę wszędzie tyłek autkiem, wygodnicka jestem
W każdym razie- dietki nie przerywam. Ograniczę tylko chlebuś, którego ostatnio jadłam stanowczo za dużo...
A! Wiecie co? Pierwszy raz w życiu zrobiłam SAMA gołąbki!!! Pyszne wyszły (ach, co za skromność). Z mięska indyczo- świnkowego
Dziś zaczynam dzień od twarożku z jogurtem i miodem i słonecznikiem. Buziol.
Lecę Wam się odwdzięczać za wizyty!
KOCHANE JESTEŚCIE!!!
A MNIE ROZPIERA RADOŚĆ, ZNOWU JESTEM ZAKOCHANA!!!
HMMM... czyżby zbliżała się wiosna?
Zakładki