U mnie też będzie sztuczna,szkoda bo prawdziwa tak pięknie pachnie...
http://i.wp.pl/a/i/kartki2/main/kartka1216.jpg[/img]
Wersja do druku
U mnie też będzie sztuczna,szkoda bo prawdziwa tak pięknie pachnie...
http://i.wp.pl/a/i/kartki2/main/kartka1216.jpg[/img]
Jeszcze jedno, pewnie część z Was jest takimi wielkimi łasuchami jak ja. Wymysliłam sobie dwa pyszne i do tego niegroźne deserki - może którejś z Was też zasmakują?
1. 100g chudego białego sera - najlepszy jest maślankowy, bo nie jest suchy i twardy, do tego ok 150g jogurtu naturalnego 0% - dla mnie najlepszy jest Obory, bo nie jest kwaśny; do tego słodzik - ilość wg uznania i cynamon - nie dość, że dobry to jeszcze pomaga na przemiane materii. Polecam go również jako dodatek do kawy.
2. To zapewne zdziwi większość z Was ale spróbujcie - to mleczna pianka - można ją zrobić na dwa sposoby - do blendera wlewamy ok 500 ml mleka 0% - koniecznie 0 a nie np 0,5 bo nie wyjdzie (nie wiem dlaczego) i miksujemy nastawiając na 2 przy skali od 1 do 5 jakieś 2 min. Potem przelewamy do szklanki, pilnując aby piana z samego wierzchu nam nie wpadła, bo to jest tylko puch. Najlepiej przytrzymać ją łyżeczką. Posypujemy troszkę słodzikiem w proszku i szybciutko zjadamy zanim opadnie. Na prawdę rewelacja, tylko niestety trzeba ta operacje powtórzyc kilka razy bo piana dosyć szybko zamienia się mleko. Drugi sposób polega na uzyciu spieniacza do mleko - tylko nie takiego, który jest dołączany np do kakako - na baterie, ale takiego dzbanuszka z tłokiem do kupienia w sklepach z kawą - świetna rzecz - nie dość, że nie hałasuje, to w 20 sek. mamy kubek samej pianki. Delicje. Przyda sie również jak wpadną do nas znajomi na kawkę :D
W sumie to nie są żadne rewelacje, ale w momencie gdy juz chodzimy po ścianach, bo tak bardzo nam się chce połasuchować, to te dwie "przekąski" bardzo się sprawdzają.
Smacznego.
Witaj!
Ja już się nie mogę doczekać choinki.... Musimy się wreszcie z M wybrać i zakupić. U nas będzie malutka ale za to prawdziwa :) A przybrana będzie jedynie ciastkami i cukierkami :) I lampkami oczywiście :) Dobrze że choinka malutko to i ciastek i cukierków mało.... I oby mnie nie korciły za mocno :D
cześć Wam!
Pierwszy i przedostatni przed swiętami egzamin mam już za sobą. Nie było źle, w trakcie odpowiedzi poprzypominało mi się dużo rzeczy i profesorka wyglądała na zadowoloną. Wyniki w styczniu.
[i]mika: [/i]"Wyobraźcie sobie jak było ciężko - ostatni dzień wypadł w Wigilię!! Wszyscy się zajadali a ja gryzłam marchewkę! " jesteś niesamowita!!!! ja bym nie wytrzymała!!! Patent z mlekiem jest super a z serkiem koniecznie muszę spróbować, bo też brzmi rewelacyjnie!!! Widzę, że dietujesz głównie zachowując zasadę używania produktów "light". Też tak próbuję, np mój dzemik ma tylko 156 kcal na 100 gramów podczas gry normalne maja ponad 300... I tak ziarnko do ziarnka i oszczędności kaloryczne robią się coraz większe...
Na kopenhaskiej też schudłam okoiło 4 kg i też miałam nadzieję na więcej ale dobre i to :P
"zobacz ile osiągnęłaś, nie zmarnuj tego, będziesz czuła tylko przez chwilkę przyjemność jedząc tą czekoladkę, a potem będziesz miała wyrzuty sumienia i centymetr więcej w biodrach" absolutnie to nie jest głupie, chyba najlepsza motywacja do odłożenia tej wstrętnej czekoladki na swoje miejsce! :wink:
Jen:mmm ciachowa choinka, może dodaj soli do chiasteczek jak będziesz je piekła, to nie będą kusić :lol: :lol: :lol: :lol:
Dorotko: ech te twoje obzazki... bonito
a teraz spowiedź:
:arrow: 8 tekturek: 200kcal
:arrow: pasztet: 260 (a nie jakieś 700!!!)
:arrow: 4 pieczywka ryżowe: 120
:arrow: trochę dżemiku, serek topiiony: 150
:arrow: małe piwo: 250 (po egzaminie...)
:arrow: opakowanie oliwek: 100 (?)
:arrow: słoik buraczków: +-120
:arrow: ogórki konserowe: 80
cuzamen: 1280
kurcze, zastanawiam się, czy nie lepiej jest zjeść raz a porządnie, nawet coś bardziej kalorycznego, np mięcho albo rybę z warzywkami albo nawet kilkoma ziemniakami niż wcinać mnóstwo niskokalorycznych rzeczy. bo tak naprawde niewiele dzisiaj zjadłam (no może gdyby nie to piwo to nie przekroczyłabym tysiaka ale coś mi sie od zycia nalezy!) a kalorii troche wyszło. bo z samymi tekturkami z pasztetem czy dżemem wyszło ponad 500 a to już porządny obiad... poza tym nosi mnie jak cholera na jedzenie cały wieczór stąd te buraczki i oliwki.
no nic uciekam do notatek.
buziaki dla fffszystkich!!!
magda
lepiej zjeśc cos porządnego
proponuję wcianć rybki codziennie :wink: (przynajmniej 2x w tygodniu)
i jajka - z nich wszystko można zrobić(a tak sycą) , nie jedz tyle tekturek i pieczywek ryżowych , lepiej kup sobie chleb machemaster z pp , przynajmniej nie będziesz czuła głodu .dowiedzono ,że ilośc spożywanego białka odpowiednia do wagi( np. ja ważę 65 kg to wcianm dzinnie ok. 70 g białka , 1 g na 1 kg ) w ciągu jednego dnia sprzyja odchudzaniu , wiem na własnym przykładzie :P
WEDŁUG MNIE LEPIEJ JEST ZJEŚĆ JEDEN KONKRETNY OBIAD NIŻ TAK PRZEGRYZAĆ CHOCIAŻ CZASAMI TEŻ NIE JEM OBIADU ALE TO JUŻ SIŁA WYŻSZA JAK MNIE NP. NIE MA W DOMU ALBO WRACAM PÓŹNO
POZDRAWIAM SERDECZNIE I MIŁEGO DNIA ŻYCZĘ!!!!!!!!!!
Witaj rano :)
Przyłączam sie do dziewczyn, zdecydowanie lepiej jak w ciągu dnia zjesz jeden konkretniejszy posiłek. Nie będziesz wtedy chodziła i podjadała. Ryby są bardzo dobrym pomysłem, o ile je lubisz. Ja nie lubię więc nie jem :) Jajka tak samo. I to co wymieniłam najlepiej zjeść nie z ziemniakami a z surówkami albo warzywami (pomidor, ogórek-co prawda teraz drogie ale raz na jakiś czas...). Polecam też chude mięsko. Co do ryb, to wczoraj jak zjadłam tą kanapkę na stacji benzynowej i obliczyłam że mogła ona mieć około 500 kcal to pomyślałam sobie że w zamian mogłabym zjeść 1,5 kg (tak 1500g) mintaja :) (ten ma 35kcal w 100g) :D Zamieniłam to też na 0,5 kg żołądków, czy kurczaka z warzywami :). 0,5kg to jest przecież porcja nie do zjedzenia, a taką kanapką to się wcale szczególnie nie najadłam.... Tak więc polecam jeść obiad.... Pozdrawiam cieplutko (co się chyba przyda bo na zewnątrz nie za ciepło...)
I zapomniałam :) Ja z deserów polecam gorąco sałatkę owocową. Przy ostatnim odchudzaniu ratowała mi życie :) Robiłam ją na wszystkie imprezy na jakie chodziłam by nie zajadać się niepotrzebnie ciastkami czy innymi niezdrowymi i wysokokalorycznymi przekąskami. A ładowałam do niej zawsze wszystkie owoce jakie miałam pod ręką tzn. jabłka, brzoskwinie (normalne albo z puszki), ananasy (z puszki), banana, rodzynki, winogrona, gruszki jak były, mandarynki, pomarańcze, czasami odcedzałam cały koktail owocowy, dodawałam inne owoce sezonowe, do tego wszystkiego trochę cynamonu czasami słodzik i potem na kilka godzin do lodówki. ja jadła saute, gościom dodawałam do lodów... kalorii miało stpsunkowo niewiele, a zawsze to coś innego i przede wszystkim słodkiego :) Polecam.
Kochane współtowarzyszki niedoli :D
oczywiście, że najlepiej jeść konkretne posiłki np. 3 razy dziennie. Ale nie oszukujmy się - dlaczego mamy problemy z wagą? - bo kochamy podjadać, podskubywać, przegryzać, próbować, smakować itd. To jest część naszego oszukiwania się - jeżeli na talerzu położymy normalny kotlet (choćby drobiowy), kupę surówki i trochę ryżu - to pomimo tego, że zjemy mało kalorii to będzie świadczyło o tym, że zjadłysmy duuuży posiłek. A jak sukcesywnie sobie podjadamy po kromeczce pieczywka, troszke sekarka, troszkę jogurciku, to wydaje nam sie, że tak właściwie to nic nie jemy :?
Tu chodzi przecież też o to, co nam sie wydaje, a nie jak jest naprawde.
Powiem szczerze, że ja nie tęsknię za normalnymi obiadami, ale kocham własnie podskubywać... To taki nałóg. Na szczęcie podjadam rzeczy niskokaloryczne.
Polecam np. płatki migdałowe. Normalnych migdałów można zjeść kilka i będzie się czuło niedosyt (a i tak to sporo kalorii), a płatków w paczce jest stosunkowo nieiwiele, a je się je dłużej i wystarczy tylko troszkę.
powiem wam, że ja uwielbiam różne smaki i teraz pozwalam sobie na próbowanie różnych potraw - ale własnie próbowanie - mam ochotę na kaszankę - to sobie ugryzę kawałek, mam ochotę na parówkę - to też skubnę, tak samo jest z serem pleśniowym, zwykłym tłustym jogurtem itp. Wystarczy, że poczuję smak. Bo przecież o nic więcej nie chodzi, głód można zaspokoić czymś niskokalorycznym, a jak chodzi za mną jakiś smaczek, to dlaczego mam go nie poczuć. Bo przecież jak będę chodziła wściekła i niezaspokojona, bo sobie wszystkie będę odmawiała na co mam ochotę, to zjem dwa albo trzy razy więcej tego co mogę i tak wyjdzie jeszcze więcej kalorii.
To taka moja filozofia 8)
Zabiegana - popieram ogóreczki konserwowe jako wieczorna zapchajdziurkę - też tak robię, a kalorii maja niewiele
Na imprezki sałatki owocowe są super, ale na codzień trzeba z nimi uważać - łatwo ich zjeść sporo, a wbrew pozorom można z nich zrobić małą bombkę kaloryczna :lol:
Wymysliłam sobie jakiś czas temu sosik do sałatek owocowych: jogurt naturalny 0% Obory, do tego słodzik i trochę cukru waniliowego (od kiedy dowiedziałam się, że ma mało kalorii, nie mam wyrzutów sumienia) - robi się z tego pyszny waniliowy kremik - pychotka. Polecam - najlepiej podawać go w oddzielnej miseczce
Justynko,
przeczytałam fragmenty twojego pamiętnika i pomyslałam, że wreszcie znalazłam bratnią duszę! Ja też mam 165 cm, też schudłam 15 kg i też walczę o utrzymanie wagi. Tyle tylko, że nie miałabym nic przeciwko gdybym schudła jeszcze jakieś 2 lub 3 kg. Ale nic na siłe.
Napisz coś więcej o sobie - co jadasz, ile masz lat, gdzie się uczysz? - oczywiście jeżeli chcesz...
Jakoś tak łatwiej znosić trudy naszej walki jak ktoś ma podobne problemiki - :wink:
pozdrowionka i trzymam kciuki za Ciebie.
hej dziewczynki!
cholibka się opisałam przed chwilą i jak już miałam opublikować post komputer mi się zawiesił i musiałam resetować, grr :evil: napiszę wszystko jeszcze raz, ale później, bo teraz się zdenerwowałam!
buziaki!
:evil: magda :evil:
Hej,
Wskoczyłam w odwiedziny i widzę, że sobie dobrze radzisz. Zgadzam się jednak z dziewczynami, że konkretniej znaczy lepiej. Ja jem chleb Fitness ze śliwkami (46 kcal) i mięso łączę z warzywami. Tych tekturek nie znoszę bo słabo sycą.
Gratuluję zdanych egzaminów!!! Ja życie studenckie mam za sobą, ale było fajnie. Studiowałam w Australii i mieszkałam tam sześć lat. Jak schudnę to wrócę tam na jakiś czas.
Buziaki
Ava
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...=131324#131324
dzisiejszy wpis: reaktywacja!
co ja to miałam... najpierw spowiedź, bo już dzisiaj nie mam zamiaru nic zjeśc. DZIĘKI ZA WASZE RADY!!! Postanowiłam z nich skorzystać i jadłam dziś bardziej konkretnie i (o dziwo?) wcale nie podjadałam w międzyczasie a to nie lada wyczyn!
śniadanie (ok 200)
:arrow: jajecznica z dwóch jajek na pól łyżeczki oliwy
:arrow: 1 pomidorek
obiad (450)
:arrow: sałatka z ryżu, tuńczyka, kukurydzy, ogórków konserwowych i ananasa z jogurtem
kolacja:
:arrow: rybka (a jednak :-) ) - 150
:arrow: sałatka ta co na obiad - 150
:arrow: łyżka musli z odrobiną mleka - 49,9
cuzamen : 999,9 kcal :lol: :lol: :lol:
bombelkowazupa: z tym białkiem to nie słyszałam! a ile gram ma przeciętne jajko tzn białko w jajku? może akurat ma to jakiś związek z odchudzaniem...
Jen: ale mi smaka zrobiłaś na sałatke owocową, mmm! zupełnie o takim czymś zapomniałam a w lecie była na porządku dziennym. dziś już niet, ale jutro sobie ten rarytas przyrządzę! z cynamonem i cukren waniliowym! oj, chyba zaraz idę spać :wink:
No i rybki to genialne rozwiązanie, ta co dzisiaj zjadłam (nawet nie wiem co to było bo w sklepie patrzyłam na cenę a nie nazwę :? ) miało 74 kcal na 100gramm, normalnie odjazd! masz rację, jak przeliczysz wczorajszą kanapkę na takiego kurczaczka albo rybkę to wychodzą ilości nie do przejedzenia!
mika: "jeżeli na talerzu położymy normalny kotlet (choćby drobiowy), kupę surówki i trochę ryżu - to pomimo tego, że zjemy mało kalorii to będzie świadczyło o tym, że zjadłysmy duuuży posiłek. A jak sukcesywnie sobie podjadamy po kromeczce pieczywka, troszke sekarka, troszkę jogurciku, to wydaje nam sie, że tak właściwie to nic nie jemy" oj święte słowa! od dzisiaj strategia 3 posiłków dziennie i zastępowania podjadania litrami herbatki... chyba sobie Twoje rady wydrukuję i powieszę na lodówce :D
ava: kurcze masz rację, tekturki nie bardzo zapychają, może faktycznie spróbuję tego chlebaze śliwkami... australia, ale ffajnie, a co tam studiowałaś? w takim razie zyczę żebyś jak najszybciej schudła, skoro potem tam cię ma znowu wywiać :-)
justi: jeżeli i ty mówisz, żeby jeśc obiady to już na pewno będę :D :D
acha i jeszcze muszę sie pożalić! od 2.12 czyli w ciągu ostatnich 2 tygodni waga spadła tylko o 1 kg, w sumie trochę bez sensu, ale czystego sumienia też nie mam...
mam nadzieję, że do Wigilii conajmniej jeszcze kilo ubędzie jak nie dwa! chyba przekroczenie tych magicznych 64 będzie wymagało trochę więcej cierpliwości :evil:
no ale najważniejsze, że waga w ogóle się rusza!
buziaki dla wszyyystkich!!!
Wiesz?U mnie tą magiczną wagą jest 65 kg i jej przekroczenie też mi pewnie zabierze duuużo czasu :twisted:
Pozdrawiam
:D
Ewelina
przepraszam Madziu że dopiero teraz z rewizytką przybyłam...ale wiesz taka byłam zabiegana....a teraz troszku już poczytąlam o Tobie i z czystym sumieniem mogę coś tu skrobnąć
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
przede wszsytkim gratuluje Ci ze jest już te 6 kg mniej :twisted:
widze że Ty tak jak ja zbliżasz sie już do pólmetka i brakuje tylko tego magicznego jednego (u mnie cm u Ciebie kg :wink: ) żeby przekroczyć ten pólmetek a to cholerstwo się trzyma i nie odpuszcza :twisted:
ale zobaczysz ze ruszy z kopyta :twisted:
masz racje trzeba byc cierpliwym no i cieszyć sie np. ze nie tyjemy :wink:
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
dziekuję za wpisy na moim wątku
:wink:
No proszę czytam sobie tak Twoj pamiętniczek i widzę, że radzisz sobie fantastycznie!! :)
Gratuluję straconych kilosków i życzę następnych :)!!
Tak to już jest, że jak chcemy przekroczyć swoją "magiczną cyfrę" to ona się jakoś tak zapiera ;)
Pozrawiam, buziaczki i miłego weekendziku!!!!
HEJ WITAM SERDECZNIE WIDZĘ ŻE ŚWIETNIE SOBIE RADZISZ ZEBY JESZCZE KOMPUTER NIE SZWANKOWAŁ :):):):) O JEDZONKU WSZYSTKO JUŻ ZOSTAŁO POWIEDZIANE :):):):):)
A JA CI MÓWIĘ ŻE I 64 PRZEKROCZYSZ A JAK JA MÓWIĘ TO TAK MUSI BYĆ I KONIEC :):):):):)
POZDRAWIAM SERDECZNIE A DO MIKI WPADNĘ OSOBNO :):):):)
Witaj zabiegana :)
U mnie też z wagą niestety topornie :( Mam nadzieję że jeszcze przed świętami się ruszy... Co do rybek to ja niestety za nimi nie przepadam... Lubię jedynie rybki przyrządzone mało dietetycznie :( Zastanawiałam się oststnio czy by nie zrobić czegoś podobnego do ryby po grecku tyle że w wersji light tzn na b. małej ilości tłuszczu... Akurat rybę po grecku lubię więc jakby ją przyrządzić np z mintaja bez panierki... muszę nad tym pomyśleć :)
z całego serca życzę Ci tych 64 kg.... Zobaczysz do Świąt się uda :) ja też wierzę że jeszcze z kilogram do świąt zrzucę :) Na razie nie wchodzę na wagę bo denerwuje mnie że wskazówka stoi w miejscu... Życzę piąteczki na przedświątecznym egzaminie, mam nadzieję że całego weekendu nie poświęcisz na naukę :) W końcu trzeba mieć też czas na przyjemności :)
Pozdrawiam cieplutko i zaraz uciekam do siebie bo jeszcze się dzisiaj nie spowiadałam :)
PS Udanego weekendu
JA TEŻ ŻYCZĘ POWODZENIA NA EGZAMINIE :):):):)
DOBRANOC :D
WITAM SERDECZNIE W SOBOTNI PORANEK ZYCZĘ UDANEGO DNIA I JAK NAJWIĘCEJ OPTYMIZMU :):):):)
http://www.asonimage.org/sourire.gif
dzieki dziewczyny, teraz to i egzamin się uda :) wpadłam tylko na chwilę w ramach przerwy w nauce a wieczorkiem napiszę co i jak. na razie jestem po musli z mlekiem i sałatce owocowej, razem 320. zovbaczymy jak będzie dalej!
buzi!
magda
pewnie , że się uda :D:D:D co by miał się nie udać !!!!!!!!!
u m nie granica to 62 kg - nijak tu przebrnąć ://///
ale będę uparta!!
pozdrawiam!!
cześć dziweczynki w ten sobotni wieczór!
widzę, że każda ma swoją 'magiczną cyfrę" czyli to normanka... ale na pewno jak ją przekroczymyto już pójdzie jak z płatka! u mnie jest to 64, bo przy takiej wadze stwierdziłam kiedyś kiedyś, że dobrze by było wrócić do 58 co się niestety nie stało a nawet byłowręcz odwrotnie :-(
z dzisiajszego dnia jestem całkiem zadowolona, bo tysiaka nie przekroczyłam! a zjadłam:
:arrow: musli z mlekiem (160)
:arrow: sałatkę owocową Jen (310 ale wieeeelka micha!)
:arrow: rybka (75)
:arrow: sałatka z ryżem ta co wczoraj (300)
:arrow: pół słoika ogórasów (50)
czyli (tadam!): 895 przebrzydłych kalorii!!!
a do tego:
:arrow: 100 brzuszków
:arrow: godzinka stepera
:arrow: poranny jogging, 30min
kurcze żebym tylko jutro w samouwielbienie nie wlpadła i na żarełko się nie rzuciła!
buziaki! na wasze wątki zaglądne jutro z rana!
papapapaaaaaaa
:lol: magda :lol:
NO SUPER CI POSZŁO
JAK NA MÓJ GUST TO SAMOUWIELBIENIE CI NIE GROZI :):):):):):):):) OBYTAK DALEJ :):):):):) MASZ RACJĘ CODO TYCH MAGICZNYCH CYFEREK :):):):):):)
POZDRAWIAM CIĘ BARDZO SERDECZNIE :):):):)
http://blog.tenbit.pl/i/blog/upload/...rotka/6363.jpg
hehe właśnei skończyłam piec ciasteczka i jestem cccccccccaaaaaaaaaałłaaaaaaa brudna :D polecam imprezki bo spala się dużo :P
justi oczywiście, że obrazki się podobają!!! oby tak dalej! mój wstrętny komp za wolno pracuje, żebym wyszukała jakieś ładne w sieci :(
no ale dzisaj zjadłam:
:arrow: płatki z mlekiem i miodkiem: 145 kcal
:arrow: grochówka knorra: 120
:arrow: sałatka z ryżu: 300
:arrow: rybka: 75
:arrow: sałatka owocowa: 120
czyli 760 :lol: :lol: :lol:
no i:
:arrow: 30 min marszobiegu
:arrow: 100 brzuszków
na steperek jeszcze się nie zdobyłam. a feministka na dodatek ochoty na PARTY narobiła!!! ostatni raz byłam jeszcze grubo przed rozpoczęciem kopenhaskiej czyli ponad miesiąc temu. dzisiaj czeka mnie jedynie wieczorek naukowy u koleżanki :-(
ogłaszam nowy temat: co się u was je na wigilię? bo co rodzina to inne zwyczaje a skoro mamy tu już taka mieszankę miast to się ciekawych rzeczy można będzie dowiedzieć...
u mnie wcinamy:
barszcz z uszkami, gołąbki z grzybami, pierogi z kapustą i ruskie, smazoną rybę z kapustką, rybę w galarecie, kutię... to z takich głównych dań, ale oczywiście każdy dodatek też się liczy, żeby wyszło tyle ile ma wyjść! Dodam że nie jest to typowa wigilia galicyjcka, tylko bardziej kresowa, bo sąsiedzi już zupełnie inne rzeczy jedzą np zupę rybną!
czekam na wasze menu!
buziaki!!!
U MNIE SIĘ WCINA SMAŻONEGO KARPIA, KAPUSTĘ Z GROCHEM, RYŻ, KASZĘ, ZUPĘ GRZYBOWĄ, BARSZ Z USZKAMI, KOMPOCIK JAKIEŚ CIASTO I PEWNIE CZEGOŚ NIE WYMIENIŁAM
POZDRAWIAM :):):)
http://blog.tenbit.pl/i/blog/upload/.../czali/945.jpg
Witam,
oj nagrzeszyłam trochę w weekend i mam wyrzuty sumienia ale od dzisiaj zaczynam przygotowania do świąt czyli zaciskanie pasa aby przy wigilijnym stole nie siedzieć przy pustym talerzu.
U mnie tradycyjne potrawy to: karp w galarecie (czekam na niego przez cały rok i na szczęscie jest małokaloryczny), barszczyk, kapustka wigilijna, grzybki w cieście, kompot z suszu, czasami pierogi z kapustą i grzybami, śledzie w różnych postaciach, makowiec, sernik. Ja zawsze piekę pierniczki i chleb (próbę zrobiłam w ten weekend i stąd moje poczucie winy - wyszły za dobre :oops: ).
Pewnie o czymś zapomniałam...
Zabiegana - jestem pełna podziwu dla Twojego nieskokalorycznego menu i wysiłku fizycznego. Ja staram się jeżdzić na rowerku stacjonarnym ale cholerka najtrudniej jest na niego wsiąść. Jak już się zmuszę, to mogę pedałować godzinę, ale niestety zdarza się to dosyć żadko... :cry:
Pozdrowionka, miłego dnia.
Zabiegana no no no wiedze ze sie trzymasz ostro dietki gratuluje :D mam nadzieje ze zaniedlugo dogonie cie i bede wazyla tyle co ty :D Naprawde gratuluje silnej woli i motywacji do cwiczen :wink:
Acha zapomnialam napisac uwielbiam wigilijna zupe grzybowa nigdy nie smakuje tak cudownie jak w ten jeden dzienw roku mmmm juz sie nie moge doczekac :wink:
Madziu...
przyszłam z optymistycznymi pozdrwoionkami
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
ja mam doskonały humorek i wszsytkich chcę nim zarazić
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
hej!!!!!!!!!!!
u mnie na Wigilie zażera się:
Barszczyk
Pierogi z grzybami i kapustą
Groch z kapustą i grzybami
Karpiusia
Kompocik z suszonek
i ciacha - makowiec, piernik , sernik ( aaaaaaaaaa mniammmmmmmmmmmmmm )
itp pewnie o czymś zapomniałam, bo gapa jestem!!
pozdrawiam!
Witaj zabiegana u Ciebie :D
Troszkę mnie nie było ale już jestem :)
Widzę że bardzo dobrze Ci idzie :) Co do tych cyferek to masz rację, taka granica istnieje :( U mnie jest to najwyraźniej 59 kg choć wcześniej waga zatrzymywała się w okolicach 60 :) W zasadzie już półtora tygodnia wskazówka wagi stoi w miejscu choć dietkę trzymam :( Całe szczęście wymiary idą w dół. Dzisiaj się mierzyłam i troszkę ubyło :D W czwartek zamelduje konkretnie co i jak, może jeszcze trochę spadnie... Teraz przede mną (pewnie przed Wami też) trochę pracowitych dni. Zaraz biorę się za sprzątanie :( potem za choinkę...
Co do Wigilii to u mnie co roku jest różnie bo każdy wymyśla coś innego. Jest kilka potraw standardowych: pierogi z kapustą i grzybami, barszcz czerwony z uszkami z grzybami, ryba po grecku, kompot z suszonych owoców, smażony karp, groch z kapustą, śledzie przeróżne (w oleju, w śmietanie, occie) oprócz tego bywają kluski z makiem albo kutia, sałatki (najczęściej standardowe z gotowanych warzyw), z ciast to torty makowe przeróżne, przepyszne serniki mojej mamy, szarlotka i cynamonowe ciasteczka :) Czasami zamiast uszek do barszczu podawane są paszteciki z kapustą i grzybami (a może tylko z samymi grzybami?) francuskie lub drożdżowe.... To chyba tyle z tego co mi przychodzi do głowy.... Czasami moja siostra robi takie kulki rybne w galarecie, albo takie pyszne śledzie smażone, potem w occie z cebulą i dużą ilością przypraw....
Ech już nie mogę się doczekać tej ryby po grecku.... MNIAM!!! Z tą rybą to jestem pewna że zgrzeszę :D
Aj, aż mi ślinka pociekła z łakomstwa :oops:
Uciekam bo ciemno się robi, a ja jeszcze nie zaczęłam sprzątac....
PS Czy u Ciebie też pada śnieg???
Witaj zabiegana!
U mnie w domu tj w Andrespolu koło Łodzi na stole wigilijnym pojawiają się:
karp smażony (mój ulubiony, jem go tylko raz w roku, jest to taki mój rytuał - właściwie to wigilia mogłaby składać się tylko z karpia)
pierogi z kapustą i grzybami (mama przed podaniem odsmaża je na oliwie - mniam taki chrupiące, też je uwielbiam)
zupa grzybowa z makaronem - za tym nie przepadam, chociaż mama robi fantastyczną zupę; nie jem jej bo boję się że na karpia i pierogi miejsca nie wystarczy;
pieczarki w cieście - mniam
kompot z suszu - też mniam
śledzie - mnóstwo rodzajów, moje ulubione są w miodzie z cebulką;
jakaś sałatka - z pieczarkami, jarzynowa albo z tuńczykiem;
ciast jest mało bo nie jesteśmy amatorami słodyczy, mama piecze murzynka z orzechami lub fale dunaju;
Niestety w tym roku wigilię spędzam u siostry mojego męża, czyli w Warszawie, a tutaj je się podobnie tylko że prawie wszystkie potrawy (oprócz kutii, którą przygotowuje teściowa) są kupne. Nawe zupa grzybowa nie ma smaku. Nie wspomnę o pierogach :( i rybie :( - podawane sa filety z morszczuka lub mintaja nie ma karpia.
Tym razem ciesze sie, że tak wyszło bo na pewno nie przejem się - łatwiej będzie utrzymać dietę, jak nie będzie moich smakołyków. :D
Pozdrawiam
Ewelina
- witam!
Siostra już ok.U mnie też.A jeśli chodzi o wigilię to:
-zupa grzybowa z makaronem
-karpik smażony
-kapusta z grzybami
-Sledzik w śmietance i oleju
-sałatka jarzynowa
-kompot z suszu
-makowiec
-piernik
Też coś jeszcze jest na przystawke ale wyszło mi z głowy.
Mi idzie nieźle,ale efekty dopiero bedą na wiosnę,bo mi cieżko ciałko spala.Ale ja mam czas... :D Nikt mnie nie goni :D
Życzę miłego wieczorku,do jutra.
CZEŚĆ WSZYSTKIM!!!
ale się tłoczno u mnie zrobiło - jak miło! :D :D
widzę, że z potrawami wigilijnymi to jednak u każdego ciut inaczej :)
mika: no... przy własnoręcznie zrobionym a na dodatek udanych chlebie to też bym zgrzeszyła!!! no to gazu z tym rowerkiem coby na Święta ani jeden mały wyrzut się po stole nie pelętał!
titatu: na razie motywują mnie święta i te małe wyrzuty, zobaczymy co będzie "po"
ewuś: oj przydałoby się trochę tego Twojego humorku!
Jen:śniegu nima :( podobno jutro ma spaść. za to zimno jak cholera, brr!!! ciasteczka cynamonowe brzmią mniam mniam, u nas w domu z reguły nic się nie piecze, bo zawsze babcie coś mają (wymówka mojej mamy a prawda jest taka że jestem przez to ciasteczkową niezdarą :( ), ale skonsultuję z szefostwem bo takie cynamonki to bym może upiekła... jak nie znajdę na necie to Cie poproszę o przepis, ale to dopiero w czwartek... widzę, że rybcia po grecku będzie u Ciebie hiciorem wieczoru :D
poem: takie kupne to czy ja wiem... życzę żeby wszystko było takie świetne, że różnicas będzie niewyczuwalna!
gonitwa: no właśnie o to chodzi żeby na wiosnę, jak grube ciuchy zrzucimy!
a dzisiaj zjadłam:
:arrow: resztkę sałatki owocowej z musli (120)
:arrow: rybcia 2 rodzaje (300)
:arrow: zupka knorra (120)
:arrow: szpinak z marchewką (130)
:arrow: pierś z kurczaka (120)
czyli na łoko 800
ewentualnie dojdzie do tego jeszcze grzane winko wieczorem, ale to nic pewnego...
co ja to miałam... acha jutro wielkie przedświąteczne mierzenie!!! mam nadzieję, że nie będę musiała wysłać swojego centymetra do Ewci, żeby sie z nim policzyła!!!
no i jeszcze NIC MI SIĘ NIE CHCE!!! ale jak na zabieganą przystało byłam dzisiaj znowu biegać, ale jutro chyba już się nie odważę - ziiiimno!!!
zapomniałabym: ogrooomne buziaki dla wszystkich!!!
u mnei na szczescie jest snieg... :D popadalo od wczoraj i od razu milej się zrobiło:) cieszę się że narobiłam Ci ochoty na imprezę :) Bo impreza to dobra rzecz :PPP (chyba że się troszkę przesadzi jak ja.... ale to wiesz inna sprawa ;)) Pozdrawiam gorąco i śccccccccciiiiiiiiiiiiiiiisssssssssssskkkkkkkkkkk kaaaaaaaaaaammmmmmmm :D :*
Witam ponownie :)
Widzę że dzielnie się trzymasz... Jeśli chodzi o cynamonki to jak najbardziej służę przepisem. Ciasteczka są kruche, robi się je łatwo i szybko, a do tego mają fajny cynamonowy smak... Myślę że nawet jak nie masz doświadczenia w pieczeniu to nie mogą się nie udać :D
Teraz uciekam, ale zajrzę jutro w przerwie na kawę :D Buziaki i kolorowych snów!