Chciałam coś jeszcze dodać..jest coś wobec czego czuje sie bezradna.... i nie wiem jak zareagować kiedy sytuacja sie powtórzy...

To dla mnei bardzo przykra sprawa....
Ten kto zna mnie juz troszke wie, że nie mam w realu przyjaciół, garstke koleżanek... Zero osób którym moge zaufać i sie zwierzyć w potrzebie Wiecie też ze w rodzinie nie mam już w ogóle opacia... I w tej kwestii nie chce sie juz powtarzać bo ilekroć o tym myśle to chce mi sie aż płakać...
Ale ostatnio doszedł w tej sprawie nowy wątek...
Cholerny..który tak naprawde powtarza sie codziennie po kilkanaście razy...z którym jest mi strasznie cięko...a że nie mam o tym komu powiedzieć i komu sie wypłakać to musze powiedzieć to tutaj...
Mój tata wymyślił sobie ostatnio nowe określenia na mój temat... I tak zamiast zwracać sie do mnie po imieniu woła na mnie : "chodowca tłuszczu" "miłośnik tłuszczu" "tłuściochu"
Tak mój własny, rodzony ojciec... aŻ zyć sie odechciewa...
Moja mama zamiast zareagować to sie uśmiecha i widać że bardzo jej to sie podoba..i też nie rozumie że to boli...

Może i chce dobrze...może chce coś przez to powiedzieć..wiem że ma racje.... ale ja już tak nie moge POPROSTU NIE MOGE DO niego nic nie dociera A njagorsze jest ot że sama juz zaczynam myśleć o sobie w takich kategoriach.... a wiem że to złe...
I zamiast mi pomóc jakoś, to utrudnia wszystko...przecież takimi słowami nie dodaje mi otuchy,nie pomaga. a wręcz przeciwnie

Próbowałam odeprzeć atak i krzykiem i trzaskaniem drzwiami, i na spokojnie tłumacząc że tak nie można, że mnie rani, i milcząć, i płacząc... ale do niego nic nie dociera..... NIC
Dlaczego on nie potrafi zrozumieć jak bardzo mnie rani
Dlaczego nie potrafi dostrzec że sprawia mi przykrość Jak mam postąpić kiedy sie tak zachowuje

Prosze odpiszcie coś i wytłumaczcie mi to jakoś to jakoś....