A więc do dzieła.
DZIEŃ 1

Co do dzisiejszrgo dnia dobre wiadomości są dwie: jedna : że zjadłam o wiele mniej kalorii niż przecietnego dnia i druga że spaliłam więcej niż zjadłam czyli 1916. Zła jest natomiast tylko jedna: że zjadłam 1761 kcal.
Wiedziałam, że tak będzie na początku. Dlatego też najpierw spróbuję ograniczać sie w jedzeniu, a potem gdzy już mój żołądeczek sie troche skurczy i przyzwyczai zacznę 1000 kcal.

Ale śnieguje
A ja pojechałam w tą zimnice na basen
Donoszę, że udalo mi sie przepłynąć 6 długości basenu olimpijskiego (nie jestem dobrym pływakiem, i umiem pływać tylko swoim własnym stylem- nie żadnym kraulem, motylkiem czy żabką. Nazwijmy to: styl katarinkowy czyli...koślawa żabka w tępie iscie żółwiowym Pozatym umiem troche pływać na grzbiecie )
Potem poćwiczyłam sobie troche w płytkim baseniku- różne takie tam przysiady, skoki, podskoki, biegi- HURAAA PRZEŁAMAŁAM STRACH!! i olałam to że ratownicy patrzyli sie na mnie krzywym okiem

Poza tym chodziłam dziś prawie 6 godzin, więc spaliłam naprawde sporo kalorii
Humorek mam dośc dobry.
Dzień zaliczam do średnio udanych, w skali od 1 do 6 wystawiam 3+.

Pozdrawiam Do uśmiechnięcia