dokladnie to wkurza mnie to, ze dobrze wiedzac, ze nie majac sie z czego odchudzac, odchudzaja sie i do tego szukaja aprobaty, utozsamiaja sie z osobami, ktore taki problem rzeczywiscie moga miec. tylko tyle.
oczywiscie, ze tez czesto chcialabym tyle wazyc.
i wlasnie o to chodzi, ze ja nie mowie o tym ludziom - tak ogolnie, nie siedze i nie jecze, ze ja to musze schudnac, bo tu mam za duzo, tu za duzo - wiem, ze nie uslysze wtedy "ty to sie nie masz z czego odchudzac", a "one" tak robia, i to nie tylko jesli chodzi o przyjaciol, rozmawiaja "o tym" z prawie przypadkowymi ludzmi.
a moja dieta? calkiem niezle. oczywiscie w piatek wpadlo kilka piwek, ale jest bardzo fajnie. wczasie choroby przemiana materii mi stanela, ale teraz to nadrabiam - na szczescie nie jadlam duzo podczas lezenia plackiem w lozku. w kazdym razie, w czwartek shape, w piatek impreza, w sobote tbc, poltorej godziny na silowni - wyszlo calkiem dobrze.
co najwazniejsze, kolejny kilogram do przodu - a raczej do tylu. jeszcze "tylko" 16 kg!!! juz prawie 1/4 za mna... tututu... mam dobry nastroj. aha, i zakwasy w plecach i pod kolanami!
Zakładki