mam taka troche depresje... wskoczylam na wage dzisiaj i rzeczywiscie, pokazala jakies pol kilo mniej, niz we wtorek, ale... no wlasnie... ja juz tak naprawde nie wiem, ile wazylam na poczatku.
juz wspominalam, ze waga mojego marcinka est troche zryta i pokazuje o jakies 1,5-2 kg za malo (no niby fajnie myslec, ze sie wazy mniej...), wiec zawsze doliczam sobie te dwa kg. mniej wiecej pamietam, ze startowalam od jakichs 75 kg (moze wiecej) - na tamtej wadze, wiec w rzeczywistosci jakie 76-77 kg. po jakichs dwoch i pol tyg. zwazylam sie na dobrej wadze (takiej w klubie) i wyszlo mi 73 kg. minely od tego czasu prawie trzy tygodnie... waga zepsuta wskazuje na jakies 68,5-69, wiec naprawde chyba waze ok. 71... na razie tricker pozostaje taki sam, ale calkiem mozliwe, ze udalo sie zrzucic wiecej, albo waga nie myli sie zawsze... juz sama nie wiem.

i wlasnie dlatego mam niezbyt dobry nastroj... bo ise staram, a jakos nie widac na zasranej wadze efektow, tylko czuje te spodnie luzne. wolalabym mniejsza wage.


w kazdym razie tysiaka sie trzymam, cwicze i blagam wszelkie mozliwe sily o EFEKTY!!!