Na pewno przez kilka dni będziesz się męczyć. Żołądek musi się skurczyć.
Mnie to zajęło ok. 5 dni. Potem czułam się ok bez ssania.

Mam kilka małych zasad, których się trzymam.

1. najpierw ogłosiłam wszem i wobec że się odchudzam. Wszyscy mnie wspierają.Wstyd mi ich zawieść.
2. podzieliłam jedzenie na 3 posiłki.
3. śniadanie jest najobfitsze, najbardziej kaloryczne i smaczne jak cholera ( mleko, otręby, płatki, musli, pieczywo chrupkie, dżem niskosłodzony, miód, jogurt, serki itp.)
4. Po sniadaniu obowiązkowo 10 min. intensywnej gimnastyki (na rozruszanie metabolizmu)
5. obiad. tutaj już troszkę się wysilam. pichcę: np. dzisiaj zjadłam kaszę jęczmienną z warzywami (łatwe, tanie, pyszne i sycące). przepis wzięłam z tej stronki, sporo tu ciekawych rzeczy.

aha dobrze jak zaopatrzysz się w pewne podstawowe produkty, potem łatwo jest cokolwiek zrobić. ja kupiłam kasze jęczmienną, gryczaną, ryż brązowy, płatki owsiane, musli, płatki z otrąb pszennych. zawsze musi być mleko 0.5%, tak awaryjnie, gdy nie chce mi się nic robić jem mleko ze z płatkami i miodem i ok. pamiętam o warzywach - zawsze w lodówce są kapusta biała, pekińska (dobra do sałatek), marchew, włoszczyzna (na wypadek zupy), papryka, pomidory, brukselka, cebula. oliwa z oliwek jest jedynym tłuszczem którego używam. nabiał mlekopochodny kupuje na bieżąco. w zamrażalniku zawsze jest jakaś mrożonka - warzywa na patelnię, kalafior, albo jakaś zupa - to na wypadek awarii, to wszystko.

6. kolacja podobna do śniadania tylko kalorii o połowę mniej.
7. nigdy nie pojadam między posiłkami.
8. nie jem po 18. gdz.
9. caly czas coś piję. biore błonnik w tabletkach, co zmniejsza apetyt, a poza tym poprawia prace jelit.

Ale sie napisałam. mam nadzieję, że cię nie zanudziłam.

Pozdrawiam serdecznie

Ewelina