-
Zaczełam to skończe...
Dzisiaj kolejny dzień diety, kolejna zmiana nawyków, kolejny dzień walki ze sobą, jak długo wytrzymam? Pyta jakiś złośliwy chochlik w mojej głowie... a ja mu odpowiadam jak długo będzie trzeba.
Zawsze byłam pulchnym dzieckiem, pulchną nastolatką w okularach, pulchną, żeby nie użyć gorszych słów na samą siebie, młodą kobieta jestem nadal. Gdzieś za okularami, długimi brązowymi włosami, śmiechem, autoironią, złośliwością i cynizmem, koszmarną dozą kompleksów i wielka potrzebą akceptacji ukryłam siebie.
6 grudnia 2004 roku rzeczywistość zderzyła się ze mną z prędkością Inter City, okazało się, że mam dookoła siebie ludzi, na których mogę polegać, że przyjadą do mnie, kiedy kilka godzin wcześniej mój ojciec umierał za drzwiami mojego domu, do którego nie mogłam wejść, bo drzwi były zamknięte od wewnątrz, na zasuwę, której inaczej niż od środka otworzyć nie można. Czy potrzeba było czyjejś śmierci żebym ja zaczęła żyć i kierować własnym życiem? Nie wiem, ale dało mi to po głowie.
Uczę się od nowa żyć, aktywność, dieta, kontakt ze światem.....
Mam 22 lata, to chyba czas najwyższy.
Nazywam się Morrigion i to są moje pamiętniki pola bitwy zwanego odchudzaniem.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki