nie mogę wyjść z podziwu, że jesteś aż tak aktywna. chyba też się zmobilizuję, nie ma co:)
Wersja do druku
nie mogę wyjść z podziwu, że jesteś aż tak aktywna. chyba też się zmobilizuję, nie ma co:)
Oj, Paula, to prawda! Bardzo aktywna jesteś!!! :D Aż wstyd, że ja tylko pół godzinki rowerkiem :oops: Eh... Muszę się wreszcie na basen zapisać :D To będę mieć nieco lepszy bilans :wink: I ciałko :d Gdy pływałam dwa lata temu, wyglądałam i czułam się znacznie lepiej! :D
Trzymam kciuki!!!
No ja też tylko godzinka dziennie, czasem jakis spacerek, ale to wszystko aż mi wstyd... A tak bym chciała mieć basen pod nosem i codziennie sobie pływać... Tymczasem same dojazdy na basen wyniosłyby mnie około 6 zł plus koszt jednej godzinki na basenie 3,5.. Nie na moją studencką kieszeń. kiedyś biegałam, ale teraz.. Śnieg, lód a buty takie sliskie.. Jak sobie złamię nogę, to też nic nie pomoże:)
Eeee.. nie odnieście fałszywego wrażenia, że ja taka sportsmenka jestem. Po prostu jestem na wczasach i mam okazję :-) Jakbym była taka aktywna od zawsze to bym nie biadoliła nad sobą. A swoją drogą każda minuta wysiłku jest dla mnie okupiona procesem decyzyjnym pt. a może by już tak przestać, a bo ja się za bardzo zmęcze, spocę, a nie daj boże zaziebie... A może szybciutko wróce do pokoju i zasiądę do netu zajrzec co tam u Was słychać. I w ten sposób tu wylądowałam :-)
A i tak najlepszy rodzaj sportu to WALKING, czyli chodzenie :-) Na zachodzie staje się to popularniejsze od jogingu, bo zdrowsze- nie obciąża stawów. Nawet w ameryce południowej, gdzie ludzie są crazy na punkcie swojego wyglądu wszyscy uprawiają walking... co prawda łażą po tych swoich copacabanach, a nie po marszałkowskiej, ale myślę, że każda z nas znajdzie swoją ulubioną trasę, która nazwie sobie MOJA COPACABANA.. :-) Ach Ci machos w bramach wzdłuż trasy popijający caipirinhę z butelki z surowców wtórnych...
Niech Wam się przyśni Romario :-) Good Night :-)
taaak, uwielbiam szybkie marsze, spacery, ogólnie chodzenie. mogłabym się szlajać godzinami:)
miłego (czyt. aktywnego i dietetycznego:)) dnia!
Cześć!
Basen jest fajny, ale póki zima można korzystać i np. pojeździć na łyżwach...
A "walking" to i tak uprawiam chcąc nie chcąc :wink:
Miłego dnia
Jak masz okazję to tym lepiej!!! Tylko korzystać :D A chodzenie zacznę na wiosnę, bo teraz brak czasu w dzień, a wieczorami ciemno i nieprzyjemnie :? Albo za bieganie się wezmę :D Jeszcze nie wiem :wink:
Korzystaj, póki możesz! :D
Jak jest ciepło albo przynajmniej bezśnieznie, moja copacabana leci przez las:) Akurat mam go pod nosem, moja ulubiona trasa zajmuje mi średnio godzinkę i 15 minutek a czasem w lato przechodzę ją kilka razy dzinnie:) Nie mogę się doczekac lata... Tymczasem za oknem widzę sople lodu, może i piekne, ale...wolę widzieć zielone korony drzew i niebieskie niebo...:)
Walking to jest to :!: No ale rzeczywiście jak będzie cieplej to będzie jeszcze lepiej. No ja chodzę różnymi trasami, średni zajmuje mi to 2-3 godziny. Dzisiaj za bardzo mi się nie chciało, ale każdy ma czasem gorszy dzień.
Buziaki i oby jak najmniej tych gorszych dni.
Uuu... łyżwy- rozmarzyłam się :-) Moim problemem jest rozmiar buta- 42. Nigdzie nie można kupić damskich :-( A spacerki, zwłaszcza przez las są super, pod warunkiem, że nie umyka się przed ekshibicjonistami :-) Albo inaczej obnażaczami :-) W szczecinie koło mojego domu jest lasek arkoński i tam niestety więcej takich modeli niż drzew... Jako nastolatka miałam więc zamiast walkingu escaping, czyli brałyśmy z kumpelami cztery litery w troki i ratowałyśmy się ucieczką :-)
A dzień minął jak codzień. Z wyjątkiem. Na stołówce usiadłam naprzeciw stołu z deserami. Kusił mnie mus truskawowy i sięgnęłam po porcyjkę. Kiedyś to coś takiego pochłaniałam na jeden ząb bez chwili zastanowienia. Teraz zaczęłam to wolno jeść i.... odkrycie! Wcale toto nie miało smaku. A raczej miało smak proszku zmieszanego z glukozą, zabarwioną na czerwono.. Pogmerałam w tym widelcem, wyjadłam truskawki i odstawiłam ! :-) Ha, ale zwycięska bitwa nie oznacza wygranej wojny... Wciąż mam założony mentalny kaganiec na mojej paszczy, bo gdyby nie to to wbijałabym zęby we wszystko co się nie rusza...
Do zobaczyska! I "keep walking!", czyli w wolnym tłumaczeniu "dawaj, dalej!"- zgodnie z napisem na miarce pod postem :-) I zgodnie z hasłem reklamowym johnny'ego walker'a :-)
No widzisz Paula jak się do czegoś mądrze podejdzie to i deserki można sobie z głowy wybić :) Niedługo obejdziemy się bez kagańców 8)
Gratuluję wygrania bitwy z deserem :D Ja jeszcze długi czas muszę żyć z kagańcem :? I kolczatką :P I jeszcze kilkoma innymi "przytrzymywaczami" :wink: A i tak nie zawsze skutkują :?
Ta SB jest niby dobra, ale jakoś nie mogę się zmobilizować do niej :? No, chyba że nie będzie teraz efektów, to tak :D I zagońcie mnie do niej wtedy :D
Czasami marze sobie, że ktoś mnie weźmie i zamknie w pokoju z rowerkiem treningowym, dając mi tylko wodę i trochę warzyw dziennie, od czasu do czasu rarytasik w postaci czerstwego chlebka, i wypuscił mnie z tego pokoju dopiero po miesiącu, zgubiłabym wszystko co miałabym do zgubienia..Ech... Jak Bridget Jones w więzieniu..:) choć z dwojga złego wolę chudnąć w pocie czoła niż w tajskim kiciu:)
Paula, gratuluję zwycięskiej bitwy:) Fakt, to nie cała wojna, ale zawsze to juz kolejny krok do ostatecznego zwycięstwa:)
Na wiosnę znów sobie zacznę uprawiać jogging, wołając w duchu "Run, Forrest, Run!!!" Możliwe, że zamiast Forrest powinno być moje imię, ale Forrest mi się tak dobrze kojarzy..:)
No, w lasku zaczepiają mnie raczej starsi panowie z psami niż ekshibicjoniści, raz zaczepił mnie wielbiciel przyrody, ale na szczęści nie muszę uciekać... Oczywiście w tym momencie spluwam przez ramię, odpukuję w niemalowane i robię wszystko co nakazuja przesądy by nie kusić losu:) Pozdrawiam:)
Bitwa z deserem... Ile razy dziennie trzeba staczać takie mini pojedynki z wystawami cukierni, z sklepikami, słodyczami czy nawet tymi pysznościami, które się ma w domu? Najlepiej odwracać wzrok od tego wszystkiego! A najbardziej lubiłam opychać się słodkimi płatkami...
HajliHajlo :-)
Caju: całkowicie się z Tobą zgadzam, pytanie tylko na jak długo można sobie wybić, buuuuu :-) I jak skutecznie ??? Przestałam żyć dniem dzisiejszym, a żyję jutrzejszym i już się martwię o moje słabości, które nadejdą...
Kittyk- wow, Ty to jesteś obłozona narzędziami tortur :-) Zaleciało perwersją... :-) Jak Twoja sypialnia wygląda, hehe :-) Z podejmowaniem konkretnej diety jest taka trudność, że jak się człowiek trochę wyłamie to chce ją rzucać i całkowicie z niej rezygnować. Spróbuj może sobie stopniowo wdrażać zasady SB?
Vienne- Forresta Gampa uwielbiam, a BJ jeszcze bardziej :-) Kumpele się ze mnie smieją, że to moje życiowe alter ego :-) W kiciu co prawda jeszcze nie siedziałam. Na szczęście :-) A gdybym to ja miała Cię zamknąć w pokoju to pewnie prędzej czy pźniej zgubiłabym kluch i musiałybyśmy czekać aż będziesz taka chyda aby przecisnąć się przez kraty... No a Ty przecież anoreksja nie chcesz zoztać?? Tylko fajniutką, roztaczająca kobiecy urok Vienne :-) W takim razie pozostaje Run Vienne, Run :-)
Kozeta- ostatnio moim hobby stało sie łażenie do spożywczego i gapienie się na półkę ze słodyczami myśląc: czego ja tu sobie dziś nie kupię... I działa :-) Nie biorę nic :-) Oglądam etykiety, porównuje zawartość kalaorii i wyorażam sobie ile wysiłku będzie mnie kosztowało spalenie tego ... :-)
Dietę trzymam, nawiązując do słodyczy, KUPIŁAM sobie tabliczke gorzkiej czekolady, ale jeszcze jej nie tknęłam :-) Na obiad był łosoś, ale jakiś trochę nie pierwszej świeżości. Wyostrzyły mi się kubki smakowe odkąd jem powoli :-) I do tego pyszna zupka warzywna. Rano zapodali omlecik, podam jutro przepis, bo mają mi skręcić na kuchni. Omlet był pychota, bardzo lekki i trochę rozbijający monotonię śniadaniową :-) Nie ważyłam się ostatnio, chyba jakoś waga stanęła mi w miejscu, tak to czuję. Dlatego boję się wchodzić na wagę. Teraz się pakuję i lecę połazić po okolicy :-) C najmniej do kolacji :-) Buziaki duże :-)
i znowo kilogram mniej . gratuluje :)
Oj Paula ja też tak robię - wchodzę do sklepu i patrzę czego by tu nie kupić. Ale wiesz co ja nawet lubię to oglądanie słodyczy :) No jak narazie mnie do tego specjalnie nie ciągnie, może to SB tak działa, a jak mnie już nachodzi ogromna ochota na słodycze to wcinam jogurt 0% z cynamonem lub alpenliebe bez cukru ale max 2. I nie martw się na zapas może słabości nie nadejdą.
A i załatw ten przepis na omlet , bo dzisiaj robiłam sobie na śniadanie omlecik ale nie bardzo wiedziałam jak się mam do tego zabrać.Ale wyszedł niezly.
Pozdrawiam serdecznie. :D
cześć Pauluś, dzięki za pocieszenia, ja też bym chętnie skorzystała z nowego przepisu na omlecik.
Teraz jestem w trakcie pieczenia bułeczek , u nas ciężko dostac takie jakie bym sobie życzyła, więc piekę sama jest w nich mnóstwo siemienia lnianego trochę różnych ziarenek typu słonecznik i dynia, troszkę białej troszkę ciemnej mąki, bez żadnych sztucznych dodatków, myślę że jutro będę obdarzać rodzinkę i znajomych pieczywkiem własnego wykonania :D
A co do oglądania słodyczy najbardziej podoba mi się to w supermarketach, a potem mam satyswakcję jak stoję przy kasie a na tasmie leżą same zdrowe produkty, a inni zaglądają do koszyka z niedowierzaniem że brak jest jakiś bomb kalorycznych :D
Pozdrawiam, buziaki dla wszystkich
Dobra, mam przepis na omlet :-) 170 kcal- myślałam, że mniej, ale rano można sobie pozwolić :-) 2 jajka, 1/2 łyżki mąki, 3 łyżki chudego mleka, łyżka dowolnych ziół (dowolnie suszone albo świeże siekane). Żóltka wymieszać z mlekiem i mąką, białka ubić na pianę, wymieszać, wylać na rozgrzana patelnię teflonową, przykryć na 3 min. (może być duży talerz) i voila, gotowe :-)
Agnes- ja chętnie skorzystałabym z przepisu na bułeczki :-) Zabrzmiało apetycznie :-) Caju, i ten jogurt z cynamonem też brzmi super :-) Będę sobie taki przygotowywać :-) Macie jeszcze jakieś ciekawe przepisy??? Chętnie skorzystam :-) Trzymajcie się dalej skutecznie i wzorem Agnes wkładajcie w sklepach do koszyka tylko zdrowe produkty :-)
Narka.
Ja dzisiaj weszłam do sklepu i zastanawiałam się już, który deser jogurtowy kupić, a wyszłam ze sklepu ze szczypiorkiem i wodą mineralną... I spacerek był od razu, a po tym strasznym śniegu to chyba sie pali dwa razy więcej kalorii, jak człowiek idzie wyczyniając cyrkowe akrobacje żeby się nie przewrócić (bo wtedy czeka nas: a)tyłek bolący b)odzież do prania; czym oni wysypuja tą ulicę, samą solą i popiołem??? c0ambicja rozjechane, bo ludziska się gapią z politowaniem). więc chrońmy się przed upadkami!!! Już 140 brzuchów za mną, jeszcze 60 sobie zrobię, dobijmy do pełnych 200, co nam szkodzi:) Pozdrawiam
Vienne- każdy taki Twój post zwiększa moją wiarę, że Ci się uda :-) Życie to sztuka wyboru- zamiast wyborowej włóż do koszyka czystą wodę :-) Niezła wykładnia upadków :-) Jak widzę masz analityczny umysł :-) I w dodatku nieżle Ci wychodzą kalkulacje! Vienne, Ty słuchaj, Ty to niezła partia jesteś ! :-)) Wytrwała, inteligentna, życiowa, zaradna, z poczuciem homoru i ostrym piórem, a czasem i równie ciętym językiem :-) Pełna podziwu jestem :-)
A jeżeli chodzi o mnie to wczasy mi już się znudziły- jednak jestem człowiekiem czynu i ile można chodzić na basen lub bić pianę?? Zdecydowanie odpoczynek jest dla mnie męczący... Na śniadanie podali biały ser, pomidora, ogórka i grejfruta. Po trzecim kęsie twarogu myślałam, że pawia puszczę :-( Na szczęście zapiłam to nie pitą od miesiąca kawą z wasą i od razu konkretniej się zrobiło :-) Biorąc pod uwagę, że wczoraj wypaliłam w ciągu 2 h pół paczki papierosów, po której złapała mnie nocna delirka to dzisiejsza kawa to kwintesencja zdrowego odżywiania.. :-)
Witam! Nigdy nie paliłam papierosów, dla mnie używką było zawsze jedzonko. A kawę to piję litrami. Fajnie działa, zatruwa żołądek i człowiek nie jest taki głodny... Tylko cappucino jest zdradliwe, bo kaloryczne :(
Wiecie, ja też tak kiedyś miałam że przeglądałam w supermarkecie półki z słodyczami, ciastkami... Czytałam etykietki, kaloryczność (rekordzistą był batonik marcepanowy). Ale już z tego wyrosłam. Wolę teraz przeglądać półki z kosmetyka mi albo prasą. Pozdrawiam.
Kozeta- czyli jesteś krok dalej niż ja :-) Ja wciąż przy tych słodyczach...
Chyba nudne jest już pisanie, że wciąż dzielnie się trzymam? Że dużo sportu uprawiam?
Hmm.. no to nie będę pisać ... Najważniejsze jednak osiągnięcie to to, że ciałko zaczęło się super ujędrniać :-) Pośladki poszły w górę, brzuch jest płaski. Nie wiem jak z wagą, ale z pewnością trochę zrzuciłam z tych 75. Tak czuję:-)
Buziaki, trzymajcie się
Ja mam brzuch płaski jak rano wstaję i nie mam nic w żołądku, a jesli nie jadłam poprzedniego dnia kolacji, to tym bardziej.. Właśnie dopchałam mój żołądek porcją kisielu i sałaty, starczy żarcia na dzisiaj:) Nie wiem, czy pójdę na spacerek, oczęta mi się kleją, cały dzień taki intensywny i na nogach.. W sklepach nic nie było, wszędzie to samo, w jednym była bluzka, która mi się podobała, ale jako że rozmiar miała M, więc gdy ją założyłam, przypominają imponujących rozmiarów baleron :/ No cóż, może wkrótce..:) Teraz pije herbatkę, którą znalazłam w szafce, ostatnia jaka mam. Mozę jednak przejdę się na spacerek, kupię herbatkę. Pożytek będzie:) Pozdrawiam, Paula, ty nam tak na tych wczasach nie szalej, bo jeszcze trochę i nic nam z Ciebie nie zostanie:)
No Paula - brzuch płaski , pupa do góry - dziewczyno to są prawdziwe efekty :D Jednak fajne takie wczasy - a ważysz już na pewno mniej :D Ja to brzucha nie mam płaskiego nawet jak wstanę, a jak już zjem jakieś wzdymające rzeczy to jest dopiero kuleczka :evil: No ale mam problemy z jelitami więc nie ma się co dziwić, ale jak zrzucę sadełko z niego to i tak będzie dobrze wyglądał.
A Ty Paula trzymaj się dalej tak dobrze jak dotychczas :D
No, to tylko pozazdrościć! :D Wczasy przynoszą efekty!!! :D Kiedy ja będę mogła napisać, że mam płaski brzuch :roll: Ale kiedyś na pewno to zrobię!!! :D
Zważysz się, jak wrócisz :D I nam zrelacjonujesz, ile ubyło dzięki ćwiczonkom i zabiegom :D Może my też się skusimy na takie fajne wczasy :wink:
Trzymam kciuki!!! :D
no właśnie czekamy na relację z pola bitwy, jaka część wroga została pokonana :D :D :D
pozdrawiam
Ach, zdam siarczystą relację jak wrócę- teraz mnie już mdli- i od jedzenia, i od ćwiczeń :-( Z nadmiaru tych ostatnich i z monotonii tych pierwszych :-(
Jeden plus, że na talerz nałozyłam sobie za namową koleżanki sałatkę z łososiem dla "tych normalnych". Niby tylko sałata, łosos i oliwka, ale wydało mi się okropnie tłuste, za bardzo doprawione i takie ciężkie... Czyli dziewczyny, dobry news! Po dwóch tygodniach tak się zmieniaja kubki smakowe, że spokojnie można kontynuowac dietę :-)
O boże, byle do niedzieli..
Wytrwasz na pewno:) Będziemy razem z tobą czekać do niedzieli:)
Aha, właśnie, napisałam już to u Sweety, ale napiszę tu jeszcze raz: czekam na wasze zdjęcia, kochania wy moje:) apple_2004@poczta.fm
Właśnie, sniło mi się, że sie wszystkie spotkałyśmy... Wszystkie były takie lachy, a ze mnie taki serdel.. no coż;) Bez komentarza, kiedyś mi się śniło, że jestem apostołem:) trzynastym :wink: :D Pozdrawiam:)
Ej Paula no to dobre masz dla nas wiadomości ,że po dwóch tygodniach takie normalne jedzonko nie smakuje. Ja też coś dzisiaj nie mam ochoty na jedzenie, a pogoda śliczna więc połaziłam trochę po mieście. Co prawda wieczór będzie kuszący :evil: ale może zakończy się małą wpadką a nie wielką katastrofą.
Hmmmm ciekawa rzecz, że i wczasy mogą być męczące :D
I czekam na tą siarczystą relację - a tym czasem wypoczywaj :D
To bardzo dobrze!!! :D Mam nadzieję, że ja też będę mieć po jakimś czasie takie odczucia :D W sumie to już trochę mam :wink: Uwielbiałam wszelkie żarełko mączne z tłuszczykiem i skwareczkami :oops: Ale niedawno, jak były te pyzy z mięchem i polałam je sobie tym tłuszczem, to mi nie smakowały :D No i tak ma być :D
Ćwicz twardo!!! :D Warto trochę się ponudzić dla pięknego ciałka :wink:
Także dołączam się do prośby Vienne :D Zdjątko proszę :D kittykka@o2.pl Będzie rewanż :D
Pozdroofka!!! :D I czekam na relację z ważenia :wink:
Hejla :-)
Vienne- no niezłe masz sny :-) A swoją drogą czytałaś Kod Leonarda?? W tamtej wersji jeden z apostołów jest kobietą- Maria Magdalena :-)) Może coś w tym jest :-) A spotkac się byłoby więcej niż fajnie :-) Na tym zamku w książu :-) 100 lat temu, jak społeczność internetowa była wąska sporo pojeżdziłam po europie odwiedzając znajomych z IRC. Czy ktoś jeszcze wiec co to było IRC?? :-) Coś w stylu gadu, gadu, ale z poziomu shell'a :-)
Caju- a jednak, wczasy mogą być męczące :-) Męczy mnie też myśl powrotu do pracy..:-( Chyba pomyslę nad jakimiś zmianami w swoim życiu :-) Fajnie byłoby otworzyć jakiś pensjonacik z dala od wielkiego miasta i smogu :-) Ale wpierwej trza by znaleźć sponsora... :-) No, życie jest tak smutne, że człowiek z wagą 65 kg ma na to większe szanse niż kobieta o wadze 85 kg. I niech nikt mi nie mówi, że jest inaczej ! :-)
Kittku- no to gratulacje z tymi pyzami- wiem jak olbrzymia ta zmiana musi być, bo do niedawna pyzy ziemniaczane z okraską były jednym z moich ulubionych dań :-) A wczoraj skusiłam się na kawałeczek ciasta- jakieś takie z budyniem :-) Był to wybór całkiem świadomy, a nie napad obżarstwa :-) I faktycznie jadłam ten kawałek chyba z 0.5 h, odkładając widelec, popijając kawą i wow, to mi całkowicie wystarczyło :-) Dziś się nie odbiło jakims zwiekszonym poziomem cukru i napadem wilczego głodu :-) Czyli kitku, główna zasada- wczuwaj się w smak, tego co jesz :-)
Lasencje- zdjęcia wysłalam, ale mało reprezentatywne- nie widac mnie na nich dobrze. Jak wrócę home to wyślę "JA" w całej okazałości :-) Mam takie jedno- bluzka jest taka opięta, że mi cały stanik na wierzch wychodzi.. :-) Ale mam nadzieję, że to już przeszłość... Trzymajcie się :-)
witam dziewczyneczki, na placu boju, widzę że wszyscy trzymają się dzielnie. Paula ja tez mam marzenie aby otworzyc swój własny hotel, kto wie może w przyszłości, ale jak na razie musze na to bardzo ciężko pracować, zdobywając doświadczenie, a potem "TYLKO" sponsor. :D no własnie tylko, ciekawe jak tego dokonam :?: Dziś znów mam wolny dzień i zaraz wyfruwam z domku, tylko nie wiem jak mi pójdą ćwiczonka, bo chwilowo jestem przeokropnie kontuzjowana, przeceniłam własne siły i wnosiłam z moim R. pralkę, no i za kilka godzin mam wizytkę u lekarza, może moje kręgi będą chciały wrócić łaskawie na swoje miejsce. Choć teraz to ma swoje dobre strony i mój mistrz gania wokół mnie i spełnia życzenia :D, ale jednak wolę wszystko robić sama. Miłego i dietetycznego weekendu życzę, no i czekamy na powrót Pauli do domku i sprawozdanie.
buziaki
Hej Paula - ja też proszę o zdjątko caju1@op.pl - moje oczywiście też Ci podeśle. A te opięte bluzki to już na pewno przeszłość. Co ja mówię bluzki dalej będą opięte tylko dużo mniejszy rozmiar :D Będą poprostu ślicznie opinać Twoją smukłą sylweteczkę :) Wtedy dopiero będziemy sobie wysyłać takie zdjęcia ,że ho ho :wink:
Hmmm a jak już będziesz miała ten pensjonacik to się zgłoszę do pracy :wink: :D
No a powrót do pracy będzie miłą odmianą i pomyśl sobie jak się wszyscy zdziwią jak Cię zobaczą taką pozytywnie "wywczasowaną" :D
Trzymaj się dzielnie :!:
Taak, ja mam generalnie barzdo dziwne sny:) Kod Leonarada czytałam, jednym tchem oczywiście:) Moze faktycznie cos w tym bylo.. Tylko ja byłam w tym śnie zdrajcą, uciekłam od Jezusa jak mieli nasz wszystkich krzyżować, a potem mnie kamieniowaliw takim małym wiejskim kościółku ale w czasach współczesnych..:) chyba napiszę książkę o moich snach:)
A wiecie, taki hotelik, mmm:) Mi sie marzy co prawda własna kawiarenka, ale...
Pauluś, a o IRC wiem z książek Wiśniewskiego ("samotność w sieci" sie kłania :D ) i z wykładów z informatyki...:) Cajuś am rację, będziesz zakładać bluzki ślicznie podkreślające figurkę...:) Pozdrawiam:)
Strasznie się nagimnastykowałam, żeby na tym jednym zdjęciu znaleźć blondi z piffkiem, bo je kadr uciął :D Ale znalazłam :D Niedługo wszystkie będziemy laseczki :D
Cajka ma rację! :D Wrócisz wypoczęta, "wywczasowana" :wink: I będziesz się znacznie lepiej czuć :D A ludziska w pracy będą zazdrościć tak owocnego wypoczynku :D
Dzięku za zdjęcia- fajne laski jesteście :-) Zdecydowanie, na 100%, piszę to z całym przekonaniem :-) Musimy gdzieś zorganizować babaski summit na południu polski :-)) I wcale nie musimy czekać aż będziemy chude. No, może możemy poczekać na wiosnę :-)
Co Wy na to?? Spotkanie dietowiczek.pl :-) Vienne, a z tym ukamieniowaniem to może oglądałaś żywot bryana monty pythonów?? Tam była taka scenka: "Kto wymówi imię Bóg tego obrzućcie kamieniami :-))". Scenka boska :-) Kitku, a fakt... pifka nie było, bo pifko blondi wypiło... :-) Agnes- Tobie do pensjonatu bliżej niż mi, z pewnością szybko zrealizujesz marzenie :-) Kasy z UE u nas tyle, że wystarczy się po nią schylić :-) Podciągniesz to pod jakąś ekskluzywną agroturystyke i sąsiedzi zza zachodniej granicy będą walić drzwiami i oknami :-) A z kręgosłupem to uważaj- nie przelewki. Dobra strona tego przypadku to może być zwolnienie np. na 2 tygodnie :-) Caju i cała reszta: znacie syndrom pracy? Im lepiej Ci idzie tym gorzej otoczenie na Cię spogląda... Im wyżej tym bardziej ta zasada się sprawdza.. :-( Jako życiowy sangwinik, czyli osoba pulchna o ciepłym usposobieniu, bardzo cierpię z tytułu tejże zasady. Ale cóż, nie ma co stękać nad prawami natury- trzeba je poznać i jakoś nauczyć się z nimi żyć.... No więc reasumując: wiwatów nie oczekuję, najważniejsze, że poprawiłam swoje samopoczucie, a Ci, którzy będą na mnie krzywo patrzeć niech się pocałują w d... Buziole- Caju, szczególnie dla Ciebie jako, że wybywasz!!!!!! Trzymaj się ciepło, twardo, uparcie, konsekwennie i bądź dla nas wzorem, a my dla Ciebie będziemy opoką :-) Hejla :-)
Paula !
Nio widze, ze niezle Ci idzie :-)
Ciesze sie razem z Toba :-)
Co do zjazdu...Hmmm...mozna by cos pomyslec na wiosne :D:D:D:D
I tez jestem za poludniem polski :D:D:D
Ja tez chce Twoje fotki :-)
iamsweet@wp.pl
Buziaczki :*
Ja też jestem za wiosną i południem Polski:) Przyjedziemy na rowerach :D :D :D
Zywota btyana monty pytonów nie oglądałam, ale mam moje sny:) Zresztą, one są czasami mało zabawne, czasami aż sie śmieję w głos jak wstanę z łóżka... Ech, jeszcze wieczorne ćwiczonka przede mną... Dzień uznaję za udany dietkowo, ruchem to musze jeszcze potwierdzić:) Pozdroofka:)
No to spotkanie to super sprawa. Oczywiście też jestem za poludniem Polski, chociaż gdzie by nie było jak tylko będe mogła to się na to piszę :!: No i oczywiście wcale nie musimy czekać aż schudniemy, bo życie się toczy niezależnie od tego ile ważymy, a myślę ,że takie znajomości są ważne na każdym etapie naszego istnienia :D Wpadnę do Ciebie jeszcze jutro zobaczyć co słychać :D