boże...zważyłam się dziś na domowej wadze, którą wyciągnęłam gdzieś z pod szafy (zawsze stała tam, bo samo patrzenie na nia napawało mnie obrzydzeniem:P) i wyszło zamiast 73 jak sądziłam - 75! hmm...tak sobie trochę tłumaczę to okresem, ale chyba wtedy aż o 2 kilogramy więcej nie powinno być, prawda? ojejjj, poczekam jeszcze te kilka dni a później zobaczymy.
jak na razie drugi dzień diety/, idzie nieźle. dzień rozpoczęłam od ćwiczeń z cindy. cholerstwo wydaje się łatwe ale się zmachałam że hejw brzuchu trochę burczy, prawdopodobnie za dużo myślę o ograniczaniu się, ale spokojnie, chyba jakoś przez to przebrnę. wpadnę wieczorem napisać jak przetrwałam wtorek, teraz trzeba mi lecieć trochę lekturkę poczytać.
--
waszka: myślę, że się w końcu przełamię, mam taką nadzieję, chociaż wiem, że nie będzie łatwo. u nas niestetty nie ma czegoś takiego jak aqua aerobik. a szkoda
kitty85: i ja trzymam kciuki i powodzenia powtarzam w myślach ciągle! uda się uda!
paula: dzięki za doping:> taaak, te szczuplejsze nóżki.....:>
--
właśnie się dowiedziałam, że mama robi pizzę! nieee, czemu oni nie uwzględnią tego, że ktoś tu się może odchudzać??:>
Zakładki