-
-
wrocilam wlasnie z basenu tura 2 kolejnych 50. czyli znow udalo mi sie w ciagu dnia 100 basenow
calkiem niezle. mam nadzieje ze dalej bede miala tyle czasu i ochoty na plywanie.. chociaz nie mowie ze codziennie mi sie bedzie chcialo az tyle plywac..
co do jedzonka: 300g fasoki szparagowej, 2kanapki (chleb z ziarnami, szyneczka konserw.), kolejne jablko ( ), deserek sojowy, maly ( ) grzeszek: ciasteczko madelenka ( cos ala babeczka-taka mala-lezala u mojego brata w pokoju a ja akurat siedzialam tam przy kompie i jakos tak.. -ale ja tez wliczylam ) i pol szkl kefiru. razem kolo 1120kcal. i jeszcze sie znajdzie miejsce na jabluszko
no nie jest najgorzej. w sumie 1200 codziennie to nie restrykcyjna dieta, ale przeciez tak sie chudnie lzej, lepiej i bez jojo, co nie
jak cos klamie to mnie poprawcie
-
eeh wczoraj znalazlo sie miejsce nawet na 2 jabluszka
ale za to zrobilam jeszcze troche cwiczen na brzuszek i pupke o
dziś wtrzachnelam ok. 1150kcal i tez sie pewnie miejsce na jabluszko znajdzie (albo na truskaweczki - jeszcze nie wiem ) zeby tylko sie nie skonczylo tak ze znajdzie sie na jedno i drugie - a jest to prawdopodobne (jak sie ma taki pojemny brzuszek..)
a jak nawet to na samych zakupach, podczas prowadzenia samochodu i plywania (tak, tak, i dzis mi sie udala rowna stówka ) spalilam ponad 1000 wg tabelki na stronce
tak ze dzien 5 mojej dietki (jak kazdy inny zreszta) nie jest ani spektakularnym sukcesem ani tez dolujaca porazka
(chociaz nie powiem kryzysik dzis byl-mialam ochote nie przestawac jesc )
jutro bedzie gorzej. jade z rodzinka na wycieczke
wycieczka=obiad w restauracji (na 90%) + nie zdaze na basen
zreszta i tak bym pewnie nie poszla bo nie dosc ze zaczynaja sie dla mnie te trudne (i bolesne ) kobiece dni to jeszcze nadwyrezylam sobie staw barkowy i mnie paskudnie boli niedobry bark..
-
widze ze nikt tu nie mnie nie odwiedza, ale moze to akurat dobrze bo przyszlam tu tylko zameldowac ze
DZISIEJSZY DZIEN TO BYL JEDEN WIEELKI GRZECH
ale przynajmniej napilam sie zimnego piwka ktore tak bardzo lubie
a to znaczy tylko tyle ze
jutro trzeba sie postarac zjesc mniej i pocwiczyc troszke
I JUSZ
-
hejka
ja Cię odwiedziłam
mam prośbę, jeżeli możesz to nie używaj tego jaskrewego błękitnego, nie mogę odczytać co jest nim napisane
moje oczy nie przyjmują tego koloru.
chciała bym mieć taki zapał do ćwiczeń i wogóle do wszystkiego, nawet dieta mi się nie trzyma. NA SZCZĘŚCIE przynajmniej nie tyję. tylko szkoda, że waga stoi w miejscu. ale nic dziwnego po moich napadech głodomora
dzisiaj zaczęłam z mocnym postanowieniem poprawy i jak narazie zjadłam surówkę z marchwi, kwaszonej kapusty i natki pietruszki. (wczoraj też by było ok gdyby nie moje wieczorne łasuchowanie, a wszystko przez to że mój piesek zgłodniał )
ale co tam będzie OK
pozdrawiam i do usłyszenie
-
eh z tym zapalem to prawda jest taka ze nie mam nic do roboty, bo do pazdziernika mam przerwe w studiach, pracowac tez nie pracuje a po prostu lubie plywac (jakos trzeba zabijac czas )
ania dzieki za odwiedziny i ciesze sie ze tego niebieskiego odczytac nie mozesz bo to bylo tylko wyznanie winy i obiecuje wiecej go nie uzywac (no chyba ze znowu bede sie miala czego wstydzic - a pewnie bede miala i to nie dalej jak w piatek - mam ochote wyjsc gdzies miedzy ludzi na jakis koncercik a co by znaczyl koncercik bez pysznego zimnego piwka (albo i kilku) )
3mam kciuki za powodzenie dietki c.d. (no i twoje marzenia dot. Lukasza )
w koncu kiedys musi sie udac
po wczorajszym permanentym popelnianiu grzechow dzisiejszy dzionek zaczelam od bananka i 150g truskawek
dalej: basenik (80) - i wiecej dzis nie bedzie bo jest otwarty tylko do 12:30, jutro niestety jest w ogole zamkniety
no i po baseniku wtrzachnelam jabluszko. o
a teraz ide ugotowac sobie duuuuzo fasolki. mniam
a waga pokazuje 1kg w dol. nieduzo, nawet malutko,
ale zawsze jakies pocieszenie..
-
jeden kilogram to bardzo dużo, jak nie wierzysz to weź do ręki paczkę cukru.
i pomyśleć, że przez Święta mi takie trzy paczki przybyło
ale jest ok.
Zazdroszczę Ci, ja nie mam nigdzie w okolicy basenu
ale co tam....
pozdrawiam i będę się odzywać
-
Oj Asiu jak ja Ci zazdroszczę tego basenu! Bo ja też uwielbiam pływać...jest to chyba jeden z najprzyjemniejszych sportów...Jak bym chciała mieć basen koło domq...W tygodniu i tak bym nie miała czasu ale w weekendy na pewno bym sporo pływała...Ale niestety,na najbliższy basen mam 40 km i nie mam nawet jak się tam dostać,a rodzicom się nie chce mnie wozić...
I mam pytanko: te 100 basenów to o jaką długość chodzi? Nieźle śmigasz,hehe
Gratuluję straconego kilogramka!
Dzięki za odwiedziny i zapraszam ponownie do siebie!
Pozdro!!!
-
gratuluje
mysle ze liczy sie nie tyle co ten jeden kilkogramek, ale twoja silna wola.
Chodzisz na basen, wcinasz tylko owoce i jakiestam fasolki zazdroszcze ci takiej motywacji. Ja jestem leniem i mi by sie pewnie nie chcialo
-
hehe jusz mnie tak nie chwalcie bo osiade na laurach :P
pidzamka mi pewnie tez by sie nie chcialo jakbym wazyla te x kg mniej no i nie przesadzaj z tymi owocami. przeciez jem i makaron i buleczki i deserki i w ogole wszystko na co mam ochote byleby tylko to policzyc. no a wczoraj przeszlam sama siebie.. totalna porazka tyle ze po takim grzesznym dniu z jeszcze wieksza przyjemnoscia wracam do dietki
korcia moze namow na basen jakas kolezanke ktorej rodzice lubia jezdzic samochodem (to sie moze udac ) co do dlugosci to mowiac ze X basenow mam na mysli X * 25m bo tyle zdaje sie ma basenik a z zaproszenia na pewno nieraz skorzystam
aniu dzieki za takie obrazowe przedstawienie tego malego kilogramka wyobrazilam sobie te cale nascie paczek uwieszonych na mnie i to jak je po kolei zrzucam z siebie jeeej jaki ja balast straszny nosze... w glowie to mi sie ledwo miesci...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki