Madziu! Waga stoi tylko chwilowo, napweno niedlugo ruszy jak nie wiem co!! a na kapusciance to juz napewno!! trzymam mocno kciuki!
Wersja do druku
Madziu! Waga stoi tylko chwilowo, napweno niedlugo ruszy jak nie wiem co!! a na kapusciance to juz napewno!! trzymam mocno kciuki!
Madziu gdzie zniknełaś :?:
Ciekawa jestem co u Ciebie
Pozdrawiam
Madziula gdzie jesteś :?: :?: :?: :?:
Cześć kochane dziewczyny!
Jestem i już będę. Ostatnio moje życie pędziło, a ja nie nadążałam - goście, wyjazdy, formalności - banki,księgi wiczyste i inne bzdury, a do tego córcia uczepiona nogi.
Już się wszystko uspokoiło i jest super.Z tego wszystkiego nie robiłam kapuścianki. Ale już się poprawiam. Mam już zakupione wszystkie składniki i w końcu dziś nastąpi wielkie gotowanie.
Za jakieś 4 - 5 tygodni pojedziemy na urlop i muszę ten czas, który jeszcze mi został dobrze wykorzystać - na tyle dobrze, żeby w stroju kąpielowym nie wystraszyć innych plażowiczów.
Cieszę się, że wszystko ostatnio układa mi się bardzo dobrze, za pewnymi rzeczami trzeba się w życiu nabiegać, ale tak to już jest. W każdym bądź razie myślę, że część z tych dobrze układających się rzeczy to sprawka mojego dobrego samopoczucia. Ostatnio z pięknymi włosami, pazurkami i w trochę mniejszych ciuchach czuję się bardziej pewna siebie, jestem jeszcze bardziej pogodna i inni mają do mnie też taki stosunek. Po prostu jestem w stanie wszystko załatwić.
Oby ta euforia przyniosła mi szybki ubytek kiogramów. Od jutra kapuścianka. Start! :D I to już na 100%
Hej! Od dziś żywię się zupką i dodatkami. Jak na razie na biurku stoi arbuz w kawałeczkach i woda mineralna. Tak trzymaj Magdalenko :D
Mam (jak zwykle) dobre nastawienie do odchudzania, więc na pewno będą efekty.
No i sumiennie zaglądam do dzienniczka, bo to wspomagacz jak nie wiem co!
Magdalenko! Gratuluje nastawienie i trzymam kciuki za dalsze sukcesy!
Juz niedlugo bede miala czas na czestsze wpisywanie sie!
Zycze milego wtorku.
Papatki
Od wczoraj grzecznie jem zupkę.
Rano jak maniaczka wlazłam na wagę i po co mi to było?! Oczywiście bez zmian, ale czego się spodziewałam po jednym dniu diety?! Mój mąż powiedział, że schowa mi wagę i wyjmie dopiero za tydzień. I niech tak zrobi, za tydzień może drgnie, a teraz tylko się zestresowałam.
Kupiłam wczoraj sok "FIT" Tymbarka - jako pierwszy spróbowałam pikantny - smakuje jak zupa na zimno.
Ciekawe czy do wyjazdu nad morze uda mi się zrzucić 7 kg... no chociaż 5... byłoby cudownie.
W kwestii formalnej - powinnam podciągnąć mój suwaczek w górę, ale zostawiam go jako dobrą wróżbę, że szybko go dogonię, ale brakuje mi całe 2 kg.
Wczoraj na zakupach w hipermarkecie pakowałam do wózka 5 litrowe butle wody mineralnej i biorąc taką butlę pomyślałam, że (prawie) dwa razy tyle schudłam. To daje do myślenia. Daje wyobrażenie ile jest mnie mniej.
Dobrze że w tym wszystkim mój mąż mnie wspiera - gotuje tą zupę kapuścianą, nie robi deserków, nawet wczoraj lodów nie kupił, żeby mi nie robić "smaczka". Kochany Myszol. Dziś idziemy na basenik. Będzie miło :D
Hej!
Waga drgnęła. Wieczorem jest 86,5 czyli jeszcze 1,5 do prawdy na suwaczku. Dam radę! A później to już będę czekać na 7 jako pierwszą cyfrę
Rano znów bez zmian:86,5 kg. I tak waga obrała dobry kierunek malejący. No cóż... muszę być cierpliwa, a w takie ciepłe dni tak trudno o tę cierpliwość. Chciałabym już wyglądać fajnie. Tak bezstresowo ubierać koszulki i nie martwić isę o wałeczki.
Za dwie godzinki kończę pracę. Za oknem piękne słońce. Moja córcia będzie pewnie zaraz gotowa na spacer. Nie byliśy wczoraj na basenie, dziś nadrobimy straty :D
Trzymam się dietki - rano zupka w pracy dwa małe pomarańcze i jabłko, no i oczywiście H2O w dużej ilości.
Pozwiedzałam dziś sobie forum i stwierdziłam, że pwinnam swój wątek umieścić w części
20 kg i więcej - tam dziewczyny zmagają się z takimi ilościami balastu jak ja, ale jestem już tutaj i tutaj zostaję.
Popatrzyłam dziś na koleżankę, na jej opiętą na plecach bluzkę uwidaczniającą wałki tłuszczu... ważyłam tyle samo. Patrzę i nie wierzę... Nie chcę nigdy więcej tak wyglądać. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną do zgrabnej sylwetki, ale nie zboczę z niej. Nigdy więcej zwałów tłuszczu na całym ciele. Teraz odchudzanie idzie mi trudniej niż na początku, ale bardzo chcę wytrwać.
Mimo małych grzeszków (jak np wczoraj wieczorem) trwam w przekonaniu, że wywalczę sobie piękną figurkę.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu zbłądzą.
Magdalenko!
Napewno wywalczysz sobie ta figurke! Bardzo dzielnie walczysz!!
I wiesz co, ja tez tych walkow nie znosze. Teraz juz ich prawie nie mam, ale kiedys mialam straszliwe. To jest naprawde okropne. Zle sie czulam, jak ktos za mna stal i nigdy nie nosilam jasnych rzeczy, i napweno nie obislych! fuj fuj fuj! walki bardzo znieksztalcaja sylwetke! no coz...my sie ich pozbedziemy skutecznie i na stale!
Madziu, dziekuje ci rowniez za trzymanie kciukow za mnie!
http://img.123greetings.com/events/b...01-10-1022.gif
polało się ze mnie, czuję się fatalnie, a na wadze 0,5 kg więcej. Pytam skąd ???!!!
Magdalenko!! Jak tam sie czujesz, slonko? co to znaczy "polalo sie ze mnie"? ze okres dostalas? jesli tak, to wlasnie stad to 0,5kg wiecej na wadze. U mnie nieraz przed okresem do 2 kg wiecej skacze, ale zaraz potem spada, bo to tylko woda, ktora sie zatrzymuje w organizmie!!!
Madziu, napweno efekty wkrotce beda (ba..juz sa!!)
Zycze milego weekendu!
Dokładnie to znaczyło! Dostałam miesiączkę. Dziś już jest na wadze 85,5 kg, więc już prawie dotarłam do pawdy na suwaczku - te 0,5 kg - można potraktować z przymrużeniem oka.
Nie wiem co tu napisać na temat tej miesiączki - ... - ... - ... no więc napiszę prawdę. Jak ją dostałam to ... płakałam. Jak jakiś głuptas. Planujemy drugie dzidzi. Chcemy, żeby nie była zbyt duża różnica i byłam już wręcz pewna, że jestem w ciąży.
A propos odchudzania - mam już plan, że w ciąży będę się bardzo pilnować i przytyję niewiele, a później zrzucę szybciutko... ale odchudzanie swoją drogą.
Pierwszy raz w życiu czułam się tak strasznie rozczarowana miesiączką. Wiem, że opłakiwałam coś - kogoś, kogo jeszcze nie było, ale tak bardzo wydawało mi się, że już, że to już, że będzie druga córeczka (mąż chce synka) a ja wiem, po prostu wiem, że to będzie dziewczyneczka. I nie ma jej. Jeszcze jej nie ma.Wiem, ze będzie - za miesiąc, może dwa, trzy, ale tak bardzo chciałam...
Nie wiem czy powinnam tu o tym pisać, w końcu to forum o diecie, aleto też mój pamiętniczek, a to teraz dla mnie takie ważne...
Madziuniu!! ojej...ale mi sie przykro zrobilo, jak to przeczytalam. Prawie, jakby mnie to dotyczylo! Madzienko, nie martw sie tak! Glowa do gory!!! Napweno wkrotce wam sie uda! Zobacz...niektore kobiety, jak traca dziecko na poczatku ciazy, to jest im jeszcze ciezej, szczegolnie jesli nie maja dzieci. A ty juz masz slodka malutka myszeczke!!! A druga tez wkrotce przyjdzie!! napewno! Ladnie cwiczcie dalej z mezem i juz niedlugo bedziesz sie straszliwie cieszyla! zobaczysz!!
My tez nieraz myslimy z mezem o dzidziusiu, moze tak pod koniec roku zaczniemy cwiczyc..hihi...ale tez sie boje przytycia podczas ciazy, bo podobno zachcianki sie ma jak nie wiem co :wink:
Magdalenko! No, mam nadzieje, ze humorek u ciebie juz lepszy!!! A dzidzia wkrotce bedzie, nie ma watpliwosci!
Madziu, już mi lepiej. Ten pierwszy moment był taki trochę trudny, ale już ok.
Niedługo pojedziemy nad morze, będzie bezstresowo, miło i na pewno łatwiej :D
Moja lekarka też nam powiedziała - przestańcie się starać, a samo maleństwo się zjawi.
To chyba najlepsza metoda.
Pozdrawiam Cię Magdusiu gorąco. Cieszę się z Twojego magistra. Teraz możecie sobie pozwolić na maleństwo.
Jakoś tak przez ostatnie dni odchudzanie zeszło na dalszy plan. Pojadłam zupę trzy dni i koniec. Stoi w lodówce i dziś znów zaczynam. Po pierwsze to mój sprawszony sposób na odchudzanie, po drugie jak jej nie zjem to się zepsuje i będzie mi głupio przed mężem - on ją dla mnie ugotował a ja nie jem, po trzecie wakacje od diety znowu były, więc mój organizm najadł się tego, na co miał ochotę, bo nie odmawiałam sobie nawet słodyczy i kakaa i frytek. :oops:
Dziś (tak na wszelki wypadek) się nie ważyłam, bo trochę się obawiam wyniku.
Od dziś sumiennie zupka - no i dziś dzień owocowy. Mam zrobioną papkę z truskawek i mleka 0% - mniem, mniam, mniam. :oops:
W "Newsweek" - u jest artykuł na temat jedzenia jako choroby naszego wieku. Coś w tym musi być. Ciągle słychać o anoreksji, a na drugim biegunie o otyłości. Ale tak to już jest skoro jemy tak przetworzone pożywienie to nic dziwnego.
Jak pomyślę o tym ile hormonów odkłada się w niewinnych skrzydełkach (tak pysznych np. z grilla) to aż mnie cofa. Pewnie gdybym miała świadomość tego jak są wytwarzane inne produkty, które codziennie znajdują się na naszym stole, to też pewnie poradziłabym sobie z tym, aby ich nie tknąć.
Witaj Madziula
To chyba jakas taka zła pora nastała u mnie jak wies też nie za wesoło było i niestety po wadze to widac :oops:
Kochana wracamy do dietkowania Buziaki
Oczywiście, że wracamy, już, natychmiast. :D
Wczoraj było:
zupka na obiad
lód na deserek (oj!)
truskawki z mlekiem na kolację
Dzisiaj jak na razie:
jabłko na I śniadanie
w planie:
truskawki z mlekiem na II śniadanie,
gruszka na przekąskę,
zupka na obiad
na kolację zobaczymy co...
Ale plan jest niezły :D
Madziunia, jak ty ladnie jesz! Tak malutko!! grzeczna dziewczynka z ciebie! a tym lodem sie nie przejmuj! Albo kup sobie takie, co to malo kalorii maja!
Buziolki
Kochane dziewczyny!
Na suwaczku już jest prawda!
Hurra! Hurra! Dotarłam do prawdy! (to było całe 2 kg)
Ale już jest 85, a w poniedziałek będzie jeszcze mniej.
Specjalnie po to włączyłam kompa, żeby Wam to zakomunikować.
Hurra! Bardzo się cieszę.
Madzienko! ciesze sie razem z toba!!!
Bardzo mila wiadomosc!
Dziś rano miałam wielką nadzieję, że waga pokaże jeszcze mniej, ale niestety nie - nadal 85. Ale to i tak super.
Wczoraj zjadłam według planu, i dodatkowo 2 cieniutkie parówki cielęce. Na kolację był...kieliszek czerwonego martini . Uwielbiam ten smak.
Dzisiaj rano była zupka, do pracy przyniosłam sobie dwa jabłka. Na obiad przewiduję zupkę, a później jedziemy z mężem do jego szkoły i mam nadzieję nie skusić się na żadne lody.
hej ho hej ho po pracy było 84,5 kg. Czyż o nie wspaniale??!!
Gratuluje kilku kg mniej:-) tak dalej trzymaj! Pozdrowka:-)
Madzienko, to super! Ale nie przyzwyczaj sie do tego, ze codziennie ma byc mniej! wiesz, optymalny spadek wagi to tak 1kg na tydzien! ale dobrze, ze waga ci spada, naprawde sie ciesze! i jak bylo w szkole?
Witam Cię Amsterdamko!
Magdusiu wiem, że waga nie będzie ciągle spadać - to było jakieś chwilowe, bo dziś znów jest uparcie 85. Złożyliśmy dokumenty mojego kochanego. Będzie się uczył od września. Fajnie, że chce podnosić swoje kwalifikacje. Ja już od kilku lat cieszę się mgr i od tych samych kilku lat zbieram się na podyplomowe, ale na razie Nikolka ważniejsza, na studia jeszcze zdążę, a ona nigdy już nie będzie taka malusieńka.
Pozdrawiam gorąco i idę sprawdzić jak inne babeczki dietkują.
A jednak coś jest w tym 84,5 bo było tak wczoraj popołudniu i dziś znowu (rano). Może czas już zmienić dane na suwaczku...
Pogoda się zepsuła okropnie. Od wczoraj leje deszcz. Znowu wyciągnęłam spodnie z szafy, które znów są dobre. Uwielbiam takie chwile.
Przetańczyłam z Nikosią cały poranek. Ona poszła już na swoje drugie spanie,a ja wpadłam tu na zapiski. No i czeka na mnie odgruzowywanie mieszkania.
Na śniadanie były 4 sucharki, zaraz zrobię pyszną kawkę z ekspresu z pianką i będę się nią delektować.
Zmieniłam tickera. Nie wiem tylko dlaczego nie wyświetla mi dokładnych wartości wpisałam uczciwie na początku 95,5 kg, a wyświetla się 95 i tak samo z aktualną wagą zamiast 84,5 jest 84... Nie wiem ... egal.
Madziu, musisz postawic kropke np. 95.5 a nie przecinek 95,5 i wtedy wszystko sie uda:-)
Gratuluje
dzięki Magdusiu
znowu 84,5 i jest fajnie, a będzie jeszcze fajniej.
I nadszedł ten dzień !
Wyjeżdżamy na wakacje. Hurra! Wczoraj pakowałam wszystko. Oczywiście nasza najmniejsza ma największą torbę. A jeszcze pieluchy, kocyki, kaszki, podgrzewacz... Nie wiem jak to wszystko wepchamy do samochodu :)
Od kilku dni ważę 84,5 kg. Z taką wagą wyjeżdżam na urlop. Mam nadzieję, że po powrocie nie będę się bała wejść na wagę. Wiem, że powinnam szanować to, co już osiągnęłam, ale wiem też, że ciężko będzie mi omijać budki z goframi i inne przysmaczki.
Mam takie założenie - aby za dużo nie przytyć, ale też żeby nie odmawiać sobie wszystkiego. W końcu to wakacje.
Jak wrócę to się zamelduję i mam nadzieję, że suwaczek nie popłynie w złą stronę...
Madzienko! To ja cie zycze super urlopiku, dlugiego wypoczynku, mnostwa milych chwil z rodzinka i wroc do nas zrelaksowana, opalona i jak dasz rade to nawet odrobine szczuplejasz (hihi..wiem, ze bedzie trudno na urlopie!))
Baw sie dobrze, slonko!
Madziu udanego wypoczynku i jak wrócisz koniecznie sie odezwij
Buziaki
Cześć dziewczyny!
Wróciłam z urlopu szczęśliwa, opalona, ale (ups!) przyjechało mnie 1,5 kg więcej.
Ten dodatkowy balaścik to nie tragedia, bo liczyłam się z tym , że może być właśnie tak.
Mieliśmy w ośrodku wykupione jedzenie i objadałam się tam białym pieczywem, no i wiadomo jak to nad morzem - obowiązkowe rybki ze smażalni (tłuściutkie i na dodatek w grubej panierce), lody, gofry i inne "przekąski".
Poszalałam, odpoczęłam i wracam na dietkę.
Z urlopu jestem bardzo zadowolona. Naprawdę BARDZO ! Było świetnie. Już czekam na następny.
Tickera na razie nie ciągnę w górę, bo za parę dni wróci tu , gdzie jest, więc poczekam spokojnie.
Hej. Już grzecznie dietkuję, nawet waga od wczoraj drgnęła, ale nie zapeszam, nie zapeszam, powiem coś więcej, jak wskaźniczek pokaże prawdę.
Hej Madziu! Fajnie, ze jestes spowwrotem i wracasz do dietkowania!!!! Bede pilnie sledzic twoje postepy!!!
Buziaki
jestem, ale mnie nie ma....
znowu w biegu, znowu w rozjazdach, znowu jedzenie w biegu, z grilla, z budki, z czegokolwiek.
A waga stoi i nie chce nawet drgnąć.Jest 85,5.
Wszelkie burze małe i wielkie przetoczyły sie przez moje życie.
Teraz będzie już tylko spokój i czekanie na szczęśliwą przyszłość.
Udało mi się to, na co tyle czekałam, a właściwie czekaliśmy i nie mówię tu o ofektach odchudzania. Będę tu znów zaglądać i starać się w miarę pilnować wagi, chociaż nie waga i nie dieta są teraz najważniejsze w moim życiu.
Pozdrowienia dla wszystkich, którzy raczą tu zajrzeć.
Od tej chwili mój blog dietkowy zmienia się w dietkowo - ciążowy z naciskiem na to drugie :D
Tak moje kochane, będę miała dzidziusia. Bardzo, bardzo straliśmy się aby nasza córeczka Nikosia, która teraz ma 1,5 roku miała szybko rodzeństwo. Tak sobie zaplanowaliśmy, że będzie nas czworo - no i wszystko jest na dobrej drodze. Chwilami jestem najszczęśliwsza na świecie, chwilami się boję przyszłości. Maleństwo ma się urodzić w kwietniu. Na razie nie przytyłam nic a nic - ważę 85,5 kg i staram się tej wagi pilnować - oczywiście odżywiam się zdrowo, ale rozsądnie. W ciąży z Nikolą przytyłam 20 kg i później bardzo żałowałam, więc teraz podchodzę do tego wszystkiego z rozsądkiem. Cieszę się, że udaje mi się na razie utrzymywać wagę. Czuję się już dobrze - mdlości powoli mijają, już coraz mniej jest tych trudnych dni - teraz tylko czekamy i się cieszymy. Będę sobie tu zaglądać i trochę czasami poskrobię - może to mnie też będzie mobilizowało, aby myśleć o wadze...