Cześć dziewczyny!
Wróciłam z urlopu szczęśliwa, opalona, ale (ups!) przyjechało mnie 1,5 kg więcej.
Ten dodatkowy balaścik to nie tragedia, bo liczyłam się z tym , że może być właśnie tak.
Mieliśmy w ośrodku wykupione jedzenie i objadałam się tam białym pieczywem, no i wiadomo jak to nad morzem - obowiązkowe rybki ze smażalni (tłuściutkie i na dodatek w grubej panierce), lody, gofry i inne "przekąski".
Poszalałam, odpoczęłam i wracam na dietkę.
Z urlopu jestem bardzo zadowolona. Naprawdę BARDZO ! Było świetnie. Już czekam na następny.
Tickera na razie nie ciągnę w górę, bo za parę dni wróci tu , gdzie jest, więc poczekam spokojnie.