Koniec litości!
Właśnie się po raz kolejny obżarłam i postanowiłam, że koniec z tym!!!
Zaczynam i ja, ale od początku!!
TAK BYŁO:
Oczywiście i ja od dziecka byłam pyzucha z wielkim apetytem, do tego stopnia, że aż tato nałożył mi limit na bułki z masłem i dżemem w wieku przedszkolnym! I chwała mu za to!
Byłam zawsze wieksza, nie największa, ale właśnie wieksza - co bardzo pięknie widać na zdjęciach klasowych z podstawówki. Pod koniec podstawówki wzieło mnie na odchudzanie i nawet trohce schudłam!
W liceum pociągnełam zdrowo, z 59 do 55 i było pięknie dopóki mnie chłopak nie zostawił i sobie zaczełam jeść i jeść, bo przeciez smutno mi było.
Studia: po 1-wszym roku z wagą 61 postanowiłam coś zrobić. I udało się, i to kurcze nawet bardzo zejść do 53-54. Ćwiczenia, bieganie rano, restrykcje żywieniowe. Niestety wszyscy biadolili, że okropnie wyglądam, no i tym razem to ja faceta zostawiłam i znowu to samo - od tamtej pory cały czas w górę lece.
TAK JEST:
Trzymałam się jakoś do ślubu (a to prawie 2 lata temu) czytaj 56 kilo mnie wtedy było.
Ale później zaczełam się odchudzać, poszłam do pracy i jakoś wytrzymuje dietowanie,...ale tylko do powrotu do domu. A później tak się napycham, że hej. Tak było i dziś. I zawsze sobie tłumacze, że od jutra.
I właśnie to doprowadziło mnie do:
waga 67
biust 98
pas 80
biodra 98
a to wszystko przy wzroście 166.
TAK BĘDZIE:
Ale jak już napisałam: koniec litości schudnę w końcu raz a dobrze
Plan mam taki:
koniec ze smażenien, frytkami, słodyczami, masłem, majonezem, frytkami i pizza (aj! )
a za to 2 razy w tygodniu aerobik + 2 razy ćwiczenia w domu wymiennie z rowerem, antycellulitowy kremik 1-2 razy dziennie, mierzenie co tydzień
No i tak będzie!
szczegóły diety jeszcze przemyśle (pewnie na dzisiejszym aerobiku) i wszyściutko tu napiszę co postanowie.
Pozdrawiam i prosze o wsparcie!!!
Zakładki