-
Krysial
ja po prostu przekierowałam swoją energię z użalania się nad sobą na udoskonalanie siebie. To o wiele przyjemniejsze. Do roweru już się tak przyzwyczaiłam, że kiedy praca albo pogoda mi przeszkodzi to jestem zła.
Chociaż początki nie wyglądały tak różowo.
Muślę, że przestawienie się na owoce i warzywa to kwestia mózgu. Ja po nienajłatwiejszym początku przekonałam samą siebie, że mogę się najeść zieleniną. To kwestia praktyki i rodzaju jedzenia. MOje dzicko stwierdziło, że kotlety z kapusty smakują prawie tak samo ja zwykłe mielone. I to jest prawda.
Dopóki myślimy, że trawkami się i tak nie najemy to tak jest.Ja ilościowo naprawdę sobie nie żałuję i teraz już wiem ,żę mogę się najeść bez białka.
Dzisiejszy plan prawie zrealizowany. Słowem - kluczem jest tu niestety "prawie"...Skusił mnie żółty ser,więc dzień owocowo-warzywny przekładam na jutro. Ale nie obrzrłam się tym serem, zjadłam tylko parę plasterkó. Wola niebios...
W menu królują truskawki bez ograniczeń i szparagi.Też bez ograniczeń.
Idę pozaglądać tu i tam.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki