-
Zaczyna mi się organizm bronić. Tak mi się chce spać, że nie rozumiem co się do mnie mówi.
Zjadłam jajecznice z 2 jajek i mały pomidor,
wypiłam kawę zbożową,
zagryzła pistacjami.
Oho, już mnie głowa zaczyna boleć. Nic to, zielona herbata musi pomc.
Tagotta: wypluwam. Ale pisze tak bo zdaję sobie sprawę, ze chunięcie w tempie: 64.3 - 63.6 - 62.7 z dnia na dzień to tylko pierwszy etap. Póżniej to wyhamuje. I tylko w tym sensie to pisałam. Bo przeciez nie chodziło mi o całkowite zatrzymanie. O nie! Tfu, tfu
-
Waga niech spada dalej!!! Po co sie ma zatrzymywać :-)
Miłego dnia. Buźka.
-
Najmaluszku,
jakby dalej tak spadała to za 2 tygodnie będę ważyć gdzieś koło tego ile bym chciała. :D
Nie rozbestwiam sie i dalej grzecznie dietuję i ćwiczę.
Wczoraj było ok. pół godziny jogi. CZuję ja wszędzie;)
-
Nie chcę nic mówić ale na SB wszystko możliwe :-) Ale byłoby fajnie gdyby za 2 tygodnie ważyła tyle co chcesz...tylko jak potem utrzymać taką wagę...
-
No właśnie Aniu, to jest problem i praca na całe życie.
A przed chwilą odniosłąm wielki sukces: byłam częstowana czym sie dało i nic nie tknełam. A częstowaczem była własna rodzicielka. :D
-
Emilko, i wspaniale, że się nie dałaś pokusie!
Odmawiać też trzeba umieć i ile to wysiłku czasami nas kosztuje :lol:
Życzę miłego dnia!
Tak trzymaj!!!!!!!!!!
-
Mamie zawsze jest cięzko odmówić więc tym bardziej Brawa dla Emilki :-)
Ja dziś zaczęłam dzień od Activii do picia i narazie na tym stanęło :-) Ale juz mnie ssie...
-
Już sobie ni ekupię więcej pistacji :roll: Trochę za duż ich zjadłąm i teraz mi ciężko na żołądku. Koniec z pistacjami na I fazie. GAlaretka jest lepsza i bezpieczniejsza 8) Dziś sobie zrobię cytrynową i znowu będę miała na 2 dni.
Oprócz tych nieszczęsnych pisatcji zjadłam serek piątnicy 0 % wymieszany z rzodkiewkami i pomidorem. I piję coś co może mi uratuje żołądek.
Swoją droga to pIątnica bardzo o nas odchudzających dba, bo i ziasrnisty light, i twaróg 0% i kefir 0% nam zrobiła. Bez reklamy, ale lubię ich. :D
-
Masz rację Piątnica o nas dba...ja tez lubię ich produkty bo smakują fajnie a są light :-)
Emilko a jaką galaretkę robisz sobie na I fazie? Bez cukru?
-
Emilko, ja dziś taka zarobiona jestem, że dopiero teraz udało mi się zajrzeć na dietę! Niestety, z forum znów problemy i nie mogę przeczytać nic poza ostatnią stroną :( Ale rozumiem, że waga pokazała mniej? Super! Miłego dnia i biegnę coś u siebie napisać też!
-
Zosiu: nie słyszałam właśnie o problemie z oglądanie poprzednich stron. Mnie to całe szcęście jeszcze nie spotkało. Ale za to z mailem mam problemy :roll: Waga pokazał 62.7 :shock: Spodziewałam się, ze będzie mniej, ale że aż tyle. Ale nie narzekam.
Aniu: galaretkę kupuję bez cukru i dodaję słodzika w proszku. 8)
Trzymajcie za mnie kciuki bo idę dziś
po pierwsze: negocjować z urlopem
po drugie: do psychologa po wyniki
-
Trzymam! I zaraz do kota zadzwonię, żeby więcej łap było! Tylko daj znać od razu po! A co do maila to już sama nie wiem co robić bo na zmianę nam się psuje!
Na prawdę nie masz poblemów z oglądaniem wcześniejszych stron?? Mi wyskakuje komunikat, że takowych nie ma i tyle!
-
Zosiu,
kciuki się przydadzą wszystkie: nasz sie zamkneła u siebie, a do p. psycholog nie moge się dodzwonić.
Sprawdziłam przed chwilą i normalnie mi się wszystkie dowolnie wybrane poprzednie strony włączają.
-
Emilko trzymam dalej. A co do stron to ja nawet w tej chwili u ciebie widzę jedynie komunikat 'Wybrany przez Ciebie temat lub post nie istnieje' i tyle.
-
Serek zjedzony, kefir też. I za moment idę do domu. :D
Niestey ani z jedną, ani z druga panią nie dame było mi się spotkać :?
-
Emilko, trzymam więc kciuki nadal. Jutro na pewno się uda! No i czy robicie coś razem z Mężem po południu ?
-
Coś się dzieję :? Przychodzę do domu, jem obiad i śpie.
Dziś znowu to samo. Wyszłąm z pracy poszłam do zakupy warzywne na targ, później całą resztę do sklepu. Spotkałam się z koleżankami, później z teściowa i męzem. Porozmawialiśmy. Szybki obiad w postaci pieczonego mięsa i kalafiora. I spanie.
Rozumiem gdyby to był wielki i ciężki obiad. Ale nie. JAk widze łóźko to oczy mi się same zamykają. :roll:
Teraz wstałam zagryzłam jogurtem naturalnym z olejkiem migdałowym, słodzikiem i gorzką 90% czekoladą.
Zosiu: jak widać ze mną nie można za dużo naplanować na popołudnie. :? Ale przed chwią męzu mnie obudził, powiedział, że jedzie do własnych rodzićów, a za pół godziny ma prezyjechać po mnie i jedziemy do moich. Wrócimy pewnie w środku nocu :roll:
Byłąm u kierowniczki i nie bardzo dała sie przekonać. :? I jeszcze nie kryła niezadowlenia. Kurcze człowiek chce iść na rękę i pójśc na 2 a nie na 3 tygodnie urlopu, a ona tak... Eh, ma sie zastanowić. Ja się nie upomne. Niech robi jak uważa. Najwyżej napisze sobie 3 dniu urlopu na rządanie od 16.-19. i będe miała 3 tygodnie wolnego. :mrgreen:
-
Emilko, a może masz zbyt niski poziom cukru?
Wiem, że np. jednym z pierwszych objawów cukrzycy jest niesamowita senność.
Przepraszam, to zabrzmiało tak, jakbym sugerowała Ci, że masz cukrzycę :oops: ale chcę Ci jedynie podpowiedzieć, że może warto byłoby zbadać poziom cukru we krwi.
A może to przez SB?
W każdym razie rzeczywiście to troszkę dziwne, że taka wciąż senna jesteś :roll:
-
Jak to czytalam, pomyslalam to samo co Kasia :?
Emilka - zbadaj sie co,?
-
Emilko, dziewczyny mają rację. W końcu dopiero co wyeliminowałaś niemal całkiem cukier z posiłków. Ani nie słodzisz, ani słodyczy nie jesz, ani owoców. To obawiam się dobry trop!
Ciekawa jestem czy siedzisz teraz u rodziców? Ja właśnie wróciłam do domu i idę zaraz spać. Do jutra!
-
Dziewczyny kochane, mój cukier jak najbardziej ok. Robiłam niedawno badania i jest książkowy.
Myślę, że to raczej "wina" SB. Ale przejdzie.
Albo po prosu musze już odpocząć. Dawno nie miałam wolnego. Ostatnio w czerwcu, ale to się nie liczy bo uczyłąm sie do egzaminów. A póżniej same egzaminy. A ostatnio zamast spac w weekendy, to imprezuję. No i kawy już nie piję.
Dzieki za troskę. Na prawdę miło przeczytać coś takeigo z rana :D
Kasiu: mi też sie to trochę dziwne wydaje. Nawet byłam skłonna myśleć, że w ciąży jestem. No ale nie. Za to moje koleżanki prawie wszystkie jak najbardzie. Może mi się współczucie włączył, albo taka solidarność ;)
Tagotta:Obiecuję, że jak nie przejdzie mi po urlopie, to się zbadam.
Zosiu: Zdrowotnie jw. A od rodzicó własnie wracałam. Skończyło sie na tym, ze nie poćwiczyłąm. Bo ważniejsze było prasowanie. Paweł dostał mycie naczyń.
Dziś na śniadania zjadłam sobie pół papryki nadziwanej twarogiem i pomidorem, kawa zbożowa się parzy. A za moment gonię zakłąd zbawiać. Pewnie się obudzę i to szybciutko.
pozdrawiam
-
Emilko jak się żyje bez kawy? Ja jak byłam na wakacjach to piłam 1 dziennie a teraz znów minimum 2...chciałabym pić mniej bo kawa to nic zdrowego...
Fajnie, że wyniki dobre.
Miłego dnia.
-
Aniu, fatalnie bez kawy, oj fatalnie. Pić przestałam, bo siła wyższa żołądek sie buntował i skurcze mnie łąpały. Oszukuję się zbożową. Ale to nie to samo.
Zjadłam jogutr z łyżką słonecznika połowę sałatki. Parzy mi się zielona herbata. I było by pięknie gdyby nie praca ;)
A na popołudnie mam obiecany masaż bolących pleców :roll:
-
Milas - a zoladek Ci sie buntuje od jakiegos czasu, czy zawsze po kawie?
Tak na marginesie, to podziwiam Cie, ze umialas kawe odstawic. Ja robilam kiedys taki eksperyment, ale po 2 dniach podpieralam sie nosem, a po drugie ten smak mnie zniewala :wink:
-
Tagotta, żołądek najczęściej po kawie. A już jak kawę na pusty sobie serwowałam, to koszmary sie tak jakieś działy. Też sie podpieram nosem i śpie na siedząco. Ale wolę to miż kamień w żołądku.
-
Jak czytałam Twoje objawy to tez myślalam że może w ciąży jestes... Ja Na początku dosłownie spalam na stojąco... http://sirmi.ic.cz/mini/33.gif
-
Emilko, ja kawy na czczo też nigdy nie piję. Ale popieram wywalenie jej z jadłospisu :)
A odpoczynek rzeczywiście ci się należy!
-
Witaj Emilko!
A ja po prostu kawę lubię, w pięknej filiżance to rozkosz dla zmysłów smaku i wzroku :lol: :lol:
Nie piję dużo, jedną, czasami dwie filiżanki i jest to dla mnie celebrowanie, piję ją pomału, delektując się smakiem :D
I byłoby mi bardzo przykro, gdybym MUSIAŁA ją odstawić.
Nie muszę z niej rezygnować, więc piję i może wyrażę niepopularny pogląd, żeby się nie dać zwariować, ale rezygnacja z wszystkiego, co przynosi nam choć trochę przyjemności a jest średnio zdrowe, to dla mnie trochę wariactwo.
Zresztą małe ilości kawy mogą wpływać korzystnie na zdrowie, podobnie jak herbata.
Oczywiście, jeśli nie boli żołądek :wink:
Życzę miłego dnia!!!!
-
Coś mi się wydaje, że znalazłam przyczynę swojego zaspania. Przeszłąm sie w pracy i nic. Przeszłam jeszcze raz - dlaej nic. Pokrzyczałam na kolegę-kretyna - było trochę lepiej. Później jeszcze sie trochę podenerwowałam i funkcjonuję juz normalnie. Jakoś sobie ciśnienie trzeba podnieść. :D
Napiszę jeszcze tylko jaka dzielna byłam. tak na wszelki wypadek jakbym zapomniała, że jednak można. Przyszła wczoraj moja siostra pozcęstowałam ją meżowskimi ciastkami. Sama oczywiście nie tknełam. Później poszliśmy do rodziców i były naleśniki, kanapki, napoje i różne inne. A ja przy herbatce spędziłam wieczór.
A dziś w pracy oprócz sałatki był jeszcze sok pomidorowy.
Na obiad ryba wędzona i groszek, a teraz zajadam galaretkę cyrynową nie dość, że ze słodzikiem, to jeszcze za mało mi sie go znowu sypneło.
Zosiu: wiem, że się należy i żyję myślą, że już_niedługo i byle_do_piątku. Całe szczęście jedno i drugie już lada moment.
Kasiu:Ja też uwielbiam, ale niestety z duż ilością mleczka, najlepiej skondensowanego. A to małokaloryczne nie jest. Żołądek sprawa ważniejsza. A swoim opisem to mi niesamowitej ochoty narobiąłś. :D
-
Emilko, jesteś niesamowicie dzielna! Zapamiętaj sobie to uczucie zwycięstwa! Serdecznie ci gratuluję! I, jeśli można, też się pochwalę. Poszliśmy wczoraj do przyjacióły, a tam, poza słatką owocową były jeszcze lody, cola i soki różne. A ja tylko tę sałatkę (talerzyk) i kawę mrożoną oraz szklankę rozwodnionego soku! I nawet mi siostra męża przyjacióły mówiła, że widzi, że mam na lody ochotę, żebym zjadła. A ja się nie dałam! Dziś też ciągnie i już kilka razy myślałam o batoniku corny, o gorzkiej czekoladce i o lodach. A przed chwilą spałaszowałam na podwieczorek jogurt. O.
-
Zosiu, kurcze twarde z nas babki :lol:
-
Dzieeeewczny! :shock: Jakie Wy dzielne jestescie :shock: Ja narazie nie mam pokus, ale przypomnialo mi sie, jak dwa lata temu sie odchudzalam i potem pojechalam do Polski do rodzicow. A tam: pierogi, krokiety, nalesniki, serniki...WSZYSTKO ! A ja nic! DIETA :?
Dwa tygodnie sie tak meczylam patrzac na to zarcie :lol: Potem wrocilam do Niemiec i po jakims tygodniu zaczelam jesc wszystko i przytylam znowu. I pomyslalam sobie, ze jak i tak przytylam, to chociaz moglam przytyc od porzadnego, prawdziwego, domowego zarcia, a nie od jakiejs pizzy :? :? :? :wink: :wink: :wink:
trzymam za WAS ! :D
-
Tagotta:
no tak. A najlepiej byłoby wogóle nie tyć. Pewnie nic wielkiego by się nie starło jakbyś spróbował wszystkiego w Polsce ale po troszku. Ale z nas są grubasy jednak i to przede wszystkim w środku. Daltego takie to trudne.
Ja kiedyś też schudłam pięknie. Wytrzymałam od września do kwietnia, do świąt. Rodzice namawiali, wszyscy biadolili, że chuda przeraźliwie jestem. I pękło :? A ja prostu wtedy wazyłam sobie 53 kg przy 166 cm.
A tymczasem zjadłam na kolację trochę bobu. I to na prawdę trochę. reszta stoi sobie w kuchni. I przysięgłam sobie nie podjadać. Zakupy zrobione, chłodniej się zrobiło ogólnie. Znaczy się czas na ćwizcenia. :D
-
Grrr, przyszedł teść w środku mojego ćwiczenia. Przymusowa przerwa w ćwizceniu. Ale ja się nie dam. O której by nie poszedł to skończę.
-
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: to sie nazywa upór :lol: :lol: :lol:
Ja tez jak juz zaczne, to moga mi nawet po glowie chodzic :lol: :lol: :lol:
-
Emilko, ależ ty dzielna jesteś! Więcej jutro bo padam
-
Emilko, brawo!
Podoba mi się Twoje samozaparcie!
Ja też kiedyś schudłam pięknie i wpadłam w taki samozachwyt, że ... utyłam :x
Potrafimy marnotrawić nasz wysiłek, oj potrafimy :wink:
Ale ja tym razem naprawdę przysięgłam sobie, że to ostatni raz.
Mam już swoje lata, nie mam czasu na tycie i chudnięcie, tycie i chudnięcie.
To już naprawdę ostatni dzwonek, ja po prostu NIE MOGĘ już nigdy więcej przytyć (jak już osiągnę tę moją wymarzoną wagę :wink: ).
Dobrej nocy życzę!!!!
-
Senność przy SB? Ja bym raczej sądziła, że to efekt odstawienia kawy i spadku ciśnienia. Jeśli masz w pracy ambulatorium zejdź zmierzyć ciśnienie. Na to tym bardziej jako na przyczynę wskazuje poprawa po pokrzyczeniu, czyli jak adrenalinka podniosła ciśnienie. Jeśli jesteś niskociśnieniowcem to bez kawy kłopot. Moje dziecię twierdzi, że lepiej na nią działa Red Bull niż kawa - ale nie wiem ile toto ma cukru czy chemii w sobie. Naromiast wiem na pewno, że są kawy pozbawione substancji drażniących czyli w wersji dla żołądkowców. Taka kawa nazywa się IDEA i widziałam zarówno sypaną jak i rozpuszczalną. Znajomy żołądkowiec znosił ją bez problemów. Inna znajoma zaś stosowała inny środek "domowy" a mianowicie .. kieliszek koniaku :twisted: Tylko jak tu iść do pracy po wypitce to ja nie wiem .. :evil:
Ja mam NADciśnienie .. :)
-
Tagotta: upór był. Przeczekałam teścia i skończyłam ćwiczenia co je zaplanowane miałam. No i nie tknełam resztki bobu. Nawet dziś rano, a kusił jak diabli.
Zosiu: byłam dzielna. I w moim mniemaniu bardzo. Ale waga pokazała wiecej o pół kilo niż wczoraj :? Mam nadzieję, że chociaż Twoja zachowa sie dziś lepiej. A dziś to na prawdę będę potrzebować silnej silnej woli i dużo samozaparcia, żeby nie skapitulować.
Kasiu:bo wydaje mi sie, że z nas na całę życie grubasy w środku zostaną. I pilnowanie się i czuwanie to już do końca będzie obowiązkowe. Do pięknych wniosków doszłąś. Ja włąśnie sobie też pomyślałam, że całę liceum, studia i trochę pracy mineło mi na tyciu i odchudzaniu. I trzeba to skończyć, schudnąć, zamknąć rozdziłą. I życ sobie dalej z wymarzoną wagą.
Mirielciu:ciśnienie to ja mam ok 100/110 na 70. I wszyscy mi wmawiają, że przesadzam bo młoda jestem i krew mi się burzyć powinna. A tymczasem padam.
Najbardziej to jednak podoba mi się pomysł z koniaczkiem. :D
Wczoraj poćwiczyłam, wykąpałam sie i spać. Bób nietknięty i dalej spokojnie stoi sobie w kuchni. Nawet dziś rano to ja wygrałam a nie on.
Waga jednak jakoś tego nie zauważyła i pokazała sobie 63.5 (a dwa dni temu było 62.7).
Nie mam zamiaru sie poddać, mimo że w takiej sytuacji łatwo machnąć ręką. I zazwyczaj machałąm. Nie tym razem :twisted:
A dziś jogurt ze słonecznikiem zjedzony i namiastka mojej kawy sie parzy.
Mam jeszcze serek ziarnisty rzodkiewkę, paprykę. I na wszelki wypadek jajko na twardo.
Całe szcęście, ze to już piątek i 7,5 godziny do weekendu.
-
Oj tak nareszcze weekend sie zbliza i to wielkimi krokami :D
Super sobie radzisz - jesztem pełna podziwu, oby tak dalej! http://sirmi.ic.cz/kytka/94.gif