Dziewczyny
bardzo prosze o kciuki jutro i 12*45 - mam bardzo ważną prezentację :roll:
***
Grażyna
p.s. nic straconego - pewnie wybierzesz się do Zywca albo ja do Wawy :roll:
Wersja do druku
Dziewczyny
bardzo prosze o kciuki jutro i 12*45 - mam bardzo ważną prezentację :roll:
***
Grażyna
p.s. nic straconego - pewnie wybierzesz się do Zywca albo ja do Wawy :roll:
Zosiu, a gdzie się podziewasz?
Daj chociaż znać, że zakwasy mineły. :wink:
Zosia szukałam Cię na zdjęciach ale chyba cię tam nie ma :-) he he ...
Pozdrawiam.
W zasadzie to niedawno wróciłam do domu. Z Gdańska gdzie byłam ze szkoleniem. I całe szczęście bo udało mi się dzięki temu nieco odpocząć, odetchnąć, zatrzymać się. Bo pęd w jakim ostatnio żyje zaczynał wchodzić w nadświetlną. Ilość pracy jaką wykonuję ostatnio zdecydowanie wystarczyłaby na dwa przeciętne etaty. Więc błogosławię nadchodzący 1,3 maja bo choć wolne mam tylko te dwa dni to zawsze coś. Nie mówiąc o urlopie, który zaraz potem nastąpi.
Jedzeniowo ani dobrze ani źle. Początek tygodnia był kiepski, bo podłączyłam się na chwilę do słodyczy ale wszystko już opanowane. Gorzej, że czasu na jedzenie brak i ostatnio zjadam po 2 posiłki dziennie. I wczoraj i dziś było tylko śniadanie i obiad, a później już było za późno. No, wczoraj były jeszcze dwa piwa, ale 0,33! ;) Wypite w towarzystwie mojego znajomego, dzięki któremu dziś oddychałam już normalnie, zauważałam kwiatki, architekturę, a nie tylko biegłam.
Emilko, odsypiam po kawałeczku, w każdym razie funkcjonuję. Zakwasy już poszły precz, piję znów sporo, więc nie jest źle. Czytałam przed chwilą u ciebie o mieszkaniu. Cieszę się, że się udało ;-)
Kasiu, wrażeń rzeczywiście miałam mnóstwo. A najciekawsze, że tych rajdów robimy jeszcze 3 edycje w tym roku! Przytyć rzeczywiście nie przytyłam, ale też i nie schudłam od tygodnia ani odrobiny chyba, co mnie nie cieszy. To sam początek odchudzania i fajnie by było gdyby chociaż początek był dobry, a nie od razu od przestojów... ;)
Ale oczywiście wiem, to żaden początek, to kolejny powrót.
Grażynko, dziś już nie dam rady, ale jutro w pracy powinnam mieć luźniej odrobinę to w końcu się, mam nadzieję dowiem, jak ci poszło! A okazja na pewno będzie!
Maluszku, ja siebie odnalazłam na jednym zdjęciu, ale wielkości główki od zapałki jestem więc nie warto ;) Może ktoś od nas z firmy robił, może się do tych zdjęć dorwę. Jakbym jednak na jakimś była to dam znać ;)
A czwarty rajd w Drawsku Pomorskim 60 km ode mnie 8)Cytat:
Zamieszczone przez wkra
Moze namówię W. i pojedziemy zobaczyc! :D
Zosiu miłego dnia!! :) trzymaj się dzielnie i obyśmy juz obydwie nie podłączały się do słodkości!!! pozdrawiam! :D
Anikasku, zapraszam!! :) Będzie to już czwarta edycja więc powinna być solidnie dopracowana :)
Wpadam na chwilkę. Po 3,5 h odkopywania się z zaległości należy mi się chwilka odpoczynku. Na szczęście widzę już efekty i zaczynam się zbliżać powoli do spraw bierzących.
Na śniadanie był tylko odchudzony jogurt naturalny ze słodzikiem i kakao bo mąż niestety nie miał weny do zakupów i nic innego nie było. Dziś ja nie miałam jeszcze czasu by wyskoczyć i coś kupić więc zjadłam tylko drugi jogurt, na koncie 232 kcal czy coś. Ale za to piję wodę. Już prawie litr. No i waga rano powiedziała, że jednak jest nieco mniej. Zobaczymy co w poniedziałek.
Uff. Jestem już z pracą niemal na bieżąco! Jeszcze tylko w poniedziałek trochę zaległych pism popisać, które czekać będą na podpisy włodarzy (to się przez "rz" pisze?), porobić zamówienia itd. i będzie gut! W przyszłym tygodniu odbieram samochód z naprawy i mam nadzieję, że będzie piękny i działający jak nigdy :)
Zjadłam na "deser" batonik Corny linea za 74 kcal, w sumie mam więc nadal poniżej 600. Bo na obiad skusiłam się na sałatkę z boczniaka. Boczniak uduszony ze świeżym szpinakiem i do tego mała grzanka. Pycha!! Tylko za słone trochę :)
A jako że już po 16 to zwijam się i zaczynam weekend! Krótki będzie, bo rano na zajęcia, ale co tam. Pogoda piękna! :)
Miłego weekendu Zosiu :P :P
A moje Corny Linea mają 82 kcal, masz jakiś nowy smak?
Kasiu, nowy nowy. Z białą czekoladą. I nie pytaj mnie czemu z białą ma mniej niż z ciemną, a nawet z owocami :)
Wróciłam do domu, mąż nie w sosie. Oczywiście brak czegokolwiek do zjedzenia dziś na śniadanie nie skłonił go do zrobienia zakupów, więc zaraz po powrocie z pracy poszłam uzupełnić braki. Coś mi się to wszystko ostatnio ciężko znosi.
Na kolację, za chwilę, zjemy ravioli z serami, okraszone pikantną oliwą i odrobiną sera. Brzmi mało dietetycznie ale zjedzone w niewielkiej ilości zaszkodzić nie powinno. Potem idziemy do knajpy na jakieś urodziny znajomego.
Udanej majówki :D
http://krolikarnia.mnw.art.pl/archiw...ie/plener1.jpg
Buziaki
***
Grażyna
p.s.
Twoje dania jak zwykle brzmia bosko :wink: ja zakupiłam niebieski pleśniowy i będę robić jutro chłopakom - standardowo moja porcja będzie z makaronem sojowym :D
Skoro to nowy i w białej czekoladzie :) to muszę się rozejrzeć i zakupić :D :D
Udanego wieczoru na urodzinach :P
Coś mi ostatnio ciężko w życiu. Ale ja nie o tym.
Też nie o tym, że moja "genialna" uczelnia znów dowiodła swojej ... Cztery z pięciu egzaminów w tej sesji mam uwaga, w jeden weekend! Nie ma jak uczyć się do 4!!! egzaminów na raz. Fajnie, co? Dodam, że będą one za niespełna miesiąc. Na za dwa tygodnie mam dużą pracę zaliczeniową i kolokwium, więc wcześniej się uczyć nie zacznę. Jest super, jest super.
Jedzenie dziś nie było idealne, zdażyło się podjadanie plasterka sera czy wypicie pełnokalorycznego soku owocowego. Ale w sumie jeśli wszystko policzyłam to nie przekroczyłam 1050 kcal więc elegancko.
Wczoraj też było elegancko czego efektem było 0,4 na wadzę. Ale się nie przejmuję. Zamiast tego idę spać. Bo jutro o 8 mam wykład.
Zosiu, ja miałam tak samo. A nawet gorzej bo wszystkie egzaminy i zaliczenia w jeden weekend. 4 w sobotę i 4 w niedzielę. Faktycznie jest to głupota, ale chyba takie urok studiów.
Trzymaj się i nie poddawaj. Miesiąc to kupa czasu, a z Twoim zorganizowaniem i motywację do nauki, nauczysz się i zdasz wszyściutko na 5.
Poza tym tu działa prawo serii, jak to w życiu, jak się wali to wszystko na raz.
Dietowo, bardzo serdecznie gratuluję. Oby tak dalej. A ile zostało do powrotu tickerka?
No i pamiętaj, ze jeszcze tylko jutro i znowu wolne:twisted:
Emilko, do powrotu tickerka? Kilogram więcej niż przedwczoraj. Bo przecież się obżeram po nocach, jem byle co itd.
A nie, zapomniałam. Jem tylko dietetycznie, nie później niż o 20, nie jem słodyczy ani ciężkich rzeczy i wszystko regularnie. To najwyraźniej też świetny powód żeby w ciągu dwóch dni przybrać kilogram!!
Nie, samo to nie doprowadziłoby mnie do płaczu. W połączeniu jednak z całą resztą i owszem. Budzę się i nie mam siły się podnieść. Łzy stoją mi w oczach, a nie jestem typem płaczki.
Mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Studia, pracę, dietę, męża i co się da. Tak wiem, przejdzie mi. To póki co idę sobie. Zjem kolejne tuczące śniadanie składające się ze 100ml chudego mleka i 25g płatków wielozbożowych.
No więc na koncie mam 1157 kcal. Za mną płatki na śniadanie, dwie kanapki, jogurt, marchewka, pomidory i ser biały z warzywkami. Poza tym 1,5 l wody, 0,5 l herbaty. Jestem pełna.
Nastrój opanowany, przynajmniej chwilowo. Zaraz włączymy serial na rzutniku i trochę się z mężem zrelaksujemy.
Na chwilkę tylko, póki pamiętam. Dwa tygodnie temu było 71,4 (sprawdziłam). Tydzień temu nie podałam bo po rajdzie. W każdym razie w piatek było 70,1. Następnego dnia 70,5 wczoraj 71, a dziś znowu 70,5. Nie wypowiadam się na temat tego co wyprawia moja dieta. Uznaję, że to jednak spadek w skali tygodniowej i że będzie lepiej.
A teraz biegnę się zbierać do pracy. Miłego dnia dziewczynki. Szczególnie tym, co jak jak będą dziś cały dzień w pracy. Bo tym co mają wolne, żadne życzenia nie są potrzebne :)
Zosiu, strasznie przykro czytać, że źle Ci. Zostaje mi tylko myśleć o Tobie ciepło i przypomnieć, że zawsze możesz sie wyżalić. Skrzynka czeka.
Po cichu mam nadzieję, że wolne trochę poprawi Ci humor.
O wadze nic nie powiem, bo i moja w górę i to całkiem sporo. Mimo wszystko :? Pomógł co prawda dzień na kefirze i sucharkach, ale niewiele.
Nieważne walczę dalej, wracam do ćwiczeń. Jak moja zacznie spadać, to większe prawdopodobieństwo, że i Twoja też.
Miłego dnia mimo wszystko.
Hej Zosiu :)
Widzę ze Twoja waga sobie skacze jak jej się podoba.. :roll: to chyba nie pierwszy raz, tak więc nie przejmuj się tylko rób swoje (dietkuj!) to w końcu na pewno się unormuje :lol: czego Ci zyczę :D no i niech szybciutko z 7 zrobi się ładna i zgrabna 6!! zyczę Ci bardzo :) pozdrawiam!! :)
Anikasku, masz rację, nie pierwszy raz waga skacze. To jednak nie pomaga jeśli dietuje się jak należy, a waga ni z tego ni z owego idzie w górę. I to nie o 0,5 kg, a w tej chwili już 1,5 kg. Od dwóch dni pokazuje mniej więcej 71,5, a było już 70,1. Nie daje jej powodów do takich skoków i jest mi raczej trudno to ogarnąć. Nie zbliża mi się @ ani nie widzę żadnego innego racjonalnego wytłumaczenia. Ech.
Na dodatek, wczorajszy dzień zdecydowanie nie należał do udanych. Szkoda gadać. W każdym razie nie jest mi łatwo z tym wszystkim.
Na wagę dziś nie wchodziłam nawet. Na śniadanie 30g cini minis z odrobiną mleka chudego. Za chwilę zjem pewnie serek danio, a pote, się zobaczy.
Ciąg do żarcia niestety powrócił, jak tylko skończył się adipex. Nie biorę go już od kilku dni, na nowy muszę jeszcze chwilkę poczekać niestety. Staram się jednak pić i jeść tak, jakbym nadal nie czuła głodu, a czuła pragnienie.
Emilko, dzięki. Wolne niestety nie wpłynęło pozytywnie. Jakoś się nam ostatnio nie układa raczej. Na ćwiczenia nie mam siły ani ochoty kompletnie, ale od poniedziałku wracam na jogę. Nie mam na to czasu, siły ani ochoty ale głupio byłoby nie zaliczyć roku przez WF, prawda?
Uciekam do pracy. Nie mam jej dziś jakoś koszmarnie dużo na szczęście, wszystko sobie robie po kolei i nawet pewnie na lunch dam radę wyskoczyć. Miłego dnia wszystkim!
Zosiu, ściskam mocno i wirualnie pocieszam jak tylko mogę.
Ćwiczenia niezła sprawa. Wróć koniecznie. Czasami takie wymęczenie i humor przy okazji potrafi poprawić.
Zosieńko
a ma sens branie kolejnej dawki w sytuacji,że pierwsza nie dała rezultatów :roll: nie gniewaj się , ale sie martwię :cry: Za ułożenie pozostałych spraw trzymam kciuki i wysyłam pozytywne wibracje :roll:
Miłego dzionka mimo pracy
***
Grażyna
Emilko, ostatnio jestem bez energii dlatego jakoś myśl o ćwiczeniach mnie nie cieszy. Ale może zacznie?
Grażynko, ale pierwsza dawka właśnie działała!! Nie czułam głodu, panowałam nad jedzeniem! Obawiam się, że nie jestem w stanie walczyć ze wszystkim na raz dlatego wspomagacz bardzo się przyda, a jak poukładam sobie codzienność to akurat odstawię tabletki i będzie czas na naturalną walkę z głodem. Grunt będzie już przygotowany.
Litro wody już wypity.
To mnie uspokoiłaś :wink:
Zosiu zyczę Ci na maj ustabilizowania wagi na poziomie zaczynającym się od ślicznej 6 :D
gorąco pozdrawiam!!! :) masz dziś wolne? odpocznij!! :)
Ech. Anikasku, nie jestem na dobrej drodze do stabilizacji. Cholera no, co się z tym moim organizmem dzieje?? Wczoraj i owszem złamałam trochę dietę, były lod i był ser pleśniowy wieczorem, ale ile??? Może 40g i tyle samo winogron!! A waga dziś stwierdziła, że 72,3. Czyli dwa kilo w trzy dni!
Sama już nie wiem co mam robić, bo organizm reaguje na coś zupełnie innego, z całą pewnością nie na jakość mojego jedzenia ;/
Dziś postaram się zrobić dzień oczyszczający. Może to coś da?
Zosiu, dzień oczyszczający to świetny pomysł. Polecam kefir i pełnoziarniste suchary (znalazłam: robione przez Sonko). Wypróbowałam w tym tygodniu i to działa. Pewnie lepiej działałoby gdyby nie podjadanie bombonierki. Ale cii... dziś stawiamy sie na nogi dietetyczne.
A tak na poważnie to po 2 dniach sucharów i kefiru czuję jakby mi ktoś cały środek wysprzątał. I na pewno powtórzę.
Głodna wcale nie byłam, bo szklanka kefiru i 2 suchary co 2 godziny zupełnie wystarczają.
Trzymam kciuki :D
Mój organizm też ostatnio mnie zaskoczył totalnie, przynajmniej jeden bardzo nieprzyjemny objaw - czyli spuchliznę mam z głowy na razie, reszta wyników po 10/05 :roll: czy Ty juz wyjechałaś? muszę się wrócić , bo nie pamiętam :oops:
http://www.bank-zdjec.com/foto_galer..._2%20009_b.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
Grażynko, mam nadzieję, że wszystko wyjdzie w porządku, a organizmy zaczną się nam zachowywać przyzwoicie. Ja nie wyjechałam jeszcze, jadę w poniedziałek, wracam w piatek.
Dziś i jutro plany naukowe, a jutro i pojutrze wstępnie przeprowadzkowe. Mama zadeklarowała dofinansowanie kupna blatu do nowego mieszkania, więc nie będziemy mieli aż tak zagraconego miejsca chyba. Zrobimy pomiary, zobaczymy czy mój brat będzie chciał dostać kanapę i zaczniemy działać.
Dziś poszłam w ślady Milaska i będzie dzień kefirowo-maślankowy i sucharowo-tekturkowy. Zastanawiam się tylko co zrobić z kolacją, bo umówieni jesteśmy z rodzicami, a tam z pewnością będzie pyszna rybka zapiekana z warzywami i jakieś warzywne przystawki - delicje. Nie powinno to w sumie nic zaburzyć, szczególnie, że jeszcze jutro chcę pooczyszczać organizm.
Na szczęście dziś na wadze niemal dokładnie tyle samo co wczoraj, więc tyć bez przyczyny przestałam (oby nie tylko na chwilkę). Ciekawe jak będzie ze schodzeniem z tego. Bo jeśli nie będzie waga spadać tak szybko jak postanowiła urosnąć to oznacza, że ostatnie trzy tygodnie przykładnej diety poszły się paść. 72,4 to cholercia zdecydowanie za dużo!! A najgorsze, że to nie ciężkie powietrze w organiźmie, bo po spodniach czuję ciasnotę większą niż jeszcze w poniedziałek! A jak to możliwe, to ja nadal nie wiem.
No nic, miłego dnia wam życzę i uciekam do pracy. Chociaż dziś wyjątkowo jej niewiele. Mam nadzieję, że dam radę wyciągnąć materiały i pouczyć się do kolokwium. A co tam, nie będę marnować czasu!
No to powodzenia życze na wszystkich frontach :wink: ja mam 3 dni wolnego do poniedziałku :shock: na razie czekam na powrót Wojtka z matury i sie denerwuję :roll: i mam nadzieję na słodkie lenistwo na słoneczku popołudniu :wink:
Miłego dnia Zosieńko
***
Grażyna
Graża, dzięki ;) Miłego leniuchowaniu na słoneczku, bo pogada rzeczywiście rewelacyjna!
Ja jeszcze dodam, bo zapomniałam, że wczoraj pół dnia na mieście spędziliśmy, kilka godzin spaceru i wizyty u rodziców i przyjaciółki. Jej dziecięcie skończy zaraz dwa tygodnie! Przyniosłam im dostawę pajacyków i body bo się okazało, że mają mało :)
Zosiu, ja też się właśnie zastanawiam, dlaczego ta Twoja waga zupełnie się Ciebie nie słucha :roll:
Hmmm, tak sobie myślę, a może to coś z hormonami Zosiu? sprawdzałaś to? na przykład tarczyca ma kolosalny wpływ na metabolizm, potrafi go całkowicie rozregulować... akurat o tarczycy piszę, bo sama mam z nią problemy ....
Pytałaś u mnie, co mój mąż na to, że tyle ćwiczę i tak się zmieniłam: powiem Ci jedno - nie jest zadowolony :lol: :lol: ale chłopa nie zrozumiesz, więc nawet nie próbuję :lol: :lol:
Kasiu, nie sprawdzałam choć powiem ci, że sama się zastanawiałam. Bo w damskiej linii mojej rodziny problemy z tarczycą są. Ale póki co, do lekarza się nie wybieram. Zaczekam, poobserwuję. Robiłam badania na początku roku i wszystko było ok...
A co do twojego męża to właśnie pamiętam, że nie był zachwycony od początku i wiesz co? Może on jest zwyczajnie zazdrosny? Bo przecież, za taką babeczką jak ty to się mnóstwo facetów ogląda, ty czujesz się ze sobą dobrze, a to też ludzi przyciąga...
W każdym razie, masz rację. Za facetami nie nadążysz :)
Drugie śniadanie za mną. I wiecie co? Taki dzień to jest solidnie kaloryczny!! Jem tekturki wasy, które mają mniej kalorii niż suchary, piję kefir i maślankę owocową. Ta niestety nie jest specjalnie niskokaloryczna, ale nadal jest to tylko płyn. I Co? 2x szklanka kefiru/maślanki, 2x2 tekturki + 1 ogórek kiszony i już 415 kcal na koncie!
Zosiu, obserwuj i co jakiś czas sprawdź, bo z tarczycą nie ma żartów! ale Ty jesteś bardzo rozsądna, więc jeśli tylko byłoby coś nie tak, na pewno pójdziesz do lekarza :wink:
Kasiu, obiecuję ;)
No dobrze. Na koncie mam tych kefirów, tekturek i ogórków kiszonych 680 kcal. Strasznie dużo! Ale głodna jeszcze nie jestem, zjem już chyba w domu, a potem tylko coś skubnę u rodziców.
Emilko, jak sądzisz, zaszkodzi oczyszczaniu jeśli zjem kawałek ryby czy łyżkę ryżu?
Jutro spróbuję jeszcze jeden dzień pociągnąć oczyszczanie jeśli zobaczę, że jest jakikolwiek efekt. Póki co cąłkiem nieźle to znoszę.
W międzyczasie w ramach przerwy wyskoczyłam po zakupy. Kupiłam sobie koszulkę brązową bo deficyt ostatnio - rozmiar zdecydowanie L. No i mierzyłam spodnie. Były cudowne! Na górze (co nietypowe), bo na dole totalna tragedia, więc nie kupiłam. A szkoda bo żadko tak dobrze mój brzuch i biodra wyglądają w spodniach. Nicto.
Zosiu,
jestem pewna, ze nic się nie stanie. A jeśli jeszcze jutro chcesz na kefirze pociągnąć, to na pewno ryba nie zaszkodzi.
Fajnie, ze głód Ci nie dokucza. Mnie przerażała wizja sucharów i kefiru. Ale tylko z daleka tak źle to wygląda. Nie chodziłam głodna, mimo, że 2 dni się kefirem raczyłam.
Mam nadzieję ze i tobie samopoczucie się poprawi. No i waga oczywiście.
Miłego wieczoru z rodzicami. :D
Zosiu miłego weekendu wpadłam Ci zyczyc :)
dziś oczyszczanka cd? no to trzymam kciuki!! :) sama się przymierzam do takiego dnia - dziś grill, jutro obiad u rodziców, to moze w poniedziałek? ale zobaczę, nic na siłę!
pozdrawiam Cię gorąco!! :)
Zosiu, udanego dnia! :D
Może powinnam nazwać swój wątek odwrotnie-dietą? Oczyszczanie się udało, dziękuję. Wczoraj u rodziców tylko skubnęłam: łyżka szpinaku, plaster mozarelli i pomidora, 2 szparagi i łyżka ryby i ryżu. Wypiłam niespełna jeden kieliszek wina? Efekt? Kolejne 0,2 więcej po całym oczyszczaniowym dniu. Dziś kontynuuje. Będzie kefir, tekturki i chłodnik na botwince i kefirze z mnóstwem zielska. Bo w sumie jakie mam wyjście? Choć naprawdę obawiam się, by po kolejnym porządnym dniu nie zobaczyć wzrostu. Już 2,5 kg w ciągu tygodnia niespełna. A przede mną wyjazd!
Dziś MUSZĘ napisać pracę zaliczeniową, zacząć uczyć się do kolokwium i napisać jeszcze pracę domową. Poza tym zastanowić się w co i co spakować, kupić zamówione przez koleżankę rzeczy i ewentualnie spróbować kupić spodnie.
Emilko, zastanawiam się, czy ten wzrost był przez kolację, czy byłby i tak ;/ Ja też początkowo byłam przerażona sucharami i kefirem ale faktem jest, że głodna wczoraj nie chodziłam.
Anikasku, tobie to się dopiero rozrywkowy weekend szykuje! Że też ja kurcze, nie mam do kogo na grille chodzić! :) U mnie weekend pracowity, ale za to potem 5 dni urlopu :)
Kasiu, wzajemnie!
Ok, wczoraj dzień na kefirze, chłodniku i łyżce szpinaku i kawałku tarty z pieczarkami po południu. Waga pokazała 0,3 mniej. Uff. Dziś dalej jem chłodnik, zaraz uciekam do IKEI, więc okazji do jedzenia nie będzie. Miłej niedzieli!
Wczorajsze zaganianie dobrze zrobiło mojej wadze. Dziś 71,6. Ale nie pytajcie mnie o co chodzi, bo sama nie rozumiem. Raz kilogram do góry, raz 0,7 do dołu...
Tak czy siak, zbieramy się, ubieramy, dopakowujemy i chwilę po 9 jedziemy na lotnisko. URLOP!! Mam tylko nadzieję, że TAM pogoda będzie ładniejsza niż tu.
Bawcie się dobrze, jeśli będę miała okazję to odezwę się w trakcie, a jak nie to już po powrocie. PAPA!!