Jupi! ;)
Dzień mija. Pora udać się na jakiś obiad czy coś ;)
Wersja do druku
Jupi! ;)
Dzień mija. Pora udać się na jakiś obiad czy coś ;)
Zosiu, mnie to dokladnie beda robic na grupe + Rh (wiem, ale chyba sie chca upewnic, wiec ok), liczyc krwinki, rozyczke (to chyba czy czasem teraz nie mam :? , bo nie wiem), zoltaczke (?), HIV, syfilis ( :roll: :roll: :roll: ) i jeszcze cosik, czego nie wiem a nazywa sie Hb-cos tam... :?
Za jakies 4 tygodnie znowu mnie czeka to samo, tylko pewnie mniej fiolek... A beda sprawdzac, czy dzidzius nie ma Downa...
Zosiu, smacznego zatem. I niech cała reszta pracy mija Ci szybciutko.
Ja za moment zmykam do domu. :D
Hej Zosiu :)
Wpadam z pozdrowieniami i w sumie powiedziec dobranoc, bo juz powoli zmykam z kompa..
miłego jutro dnia! :D
Zosiu, melduję, że zadanie wykonane :wink:
Mam nadzieję, ze Twoje piątkowe plany niezmienione. I czekam na więcej szczegółów.
Zosieńko pozdrawiam z zasypanego śniegiem Śląska
Rany, ale piekielnie boli mnie głowa! Nienawidzę budzić się z takim bólem bo za zwyczaj nic wtedy na niego nie pomaga. Kawa tylko pogorszyła sytuację, proch nie pomógł.
I tak sobie myślę, że to może kara za grzechy? Wczorajsze znaczy. Urwanie głowy miałam maxymalne jak za "starych dobrych" czasów, a nawet bardziej. Wyszłam koło 18 zostawiając wszystko w diabły, przerwy najmniejszej, w biegu tylko zjedzona zupka chińska. I niestety, chyba z pół tony mieszanki wedlowskiej. A jakby tego było mało, to wieczorem jeszcze kawałek ciasta i czekolady. Fuj! Sama już nie wiem. Niby chcę schudnąć, a jak tylko mam cięższy dzień to pochłaniam co tylko w ręce mi wpadnie :(
Dziś nawet nie stawałam na wagę.
Ale poza dietą już bardziej się pilnuję. Pracy co prawda w terminie nie napiszę, ale po prostu za mało miałam czasu! Mam jednak już materiały zdobyte, część przeczytaną, rozmowę ze specjalistą w temacie odbyłam, plan pracy rozpisałam. Zostaje doczytać, a potem usiąść i napisać. I z tego jestem dumna bo ten semestr na studiach naprawdę mnie zniechęca.
Hana i jak? Żyjesz?
Emilko, plany nie zmienione, wysłałam ci priva! :)
Anikasku, uh ja ostatnio znów za późno kładę się spać i sypiam po 6 godziny. A potem się dziwię, że tak się czuję.
Asiu, słyszałam właśnie. U nas dziś przez chwilkę była śnieżyca ale tylko na wysokości mojego 4 piętra, bo niżej to już tylko deszcz był :)
Aha. Dziś miała być joga ale chyba po raz pierwszy odpuszczę. We wtorek bardzo źle się na niej czułam, a dziś jeszcze ból głowy, mięśni, niewyspanie i złe samopoczucie ogólnie. Wiem, że tym bardziej powinnam iść ale jednak początek okresu zdecydowanie nie wpływa pozytywnie na moją reakcję na taki wysiłek.
Zosiu, jestem cala i zdrowa :wink:
Mam nadzieje, ze ci bol glowy przejdzie szybciutko..To wszystko przez to, ze jestes przemeczona... No i moze kawy za duzo? Kiedys czytalam taki fajny artukul i tam pisalo o toksynach w organizmie... Jednym z ze znakow toksycznosci sa miedzy innymi bole glowy... Moze sprobuj odstawic kawe (albo zamienic na bezkofeinowa), biale pieczywo i nabial... Mnie to pomagalo... Same chude miesko, warzywa i razowe peiczywo... Przez pare dni jest tragedia, ale pozniej czlowiek sie czuje taki lekki i taki super oczyszczony...
Zycze ci milego dnia...
Zosiu ból głowy???:-( Trzymaj się ale nie jedz już mieszanki mimo, że przepyszna jest i wogóle ... Ale od czekolady jeszcze bardziej boli głowa...
Buźka.
Hej Zosiu :)
co tam słychac?
pewnie masz urwanie głowy ze Cię nie ma, ale juz bez tej tony mieszanki ? :wink:
jakoś mi te cukieraski nie pasują do Ciebie!! :) bądź dzielna :)
pozdrawiam Cię gorąco i zyczę spadających ładnie kg ! :) buziaki
Kurcze, ale szaleństwo. Piątek na szkoleniu (Emilko, jeszcze raz dziękuję!! :) ) w Lublinie. Do domu wróciłam po 22 by rano wstać o 6:30 i - na zajęcia. Po nich przygotowanie się do tych niedzielnych, wczesne (zmiana czasu jeszcze!) wstanie, a po zajęciach jeszcze zakupy, wizyta u dziadków i niemal do północy przygotowania do następnego zjazdu. Musiałam zrobić to od razu.
W międzyczasie w sobotę kryzys i znów słodycze, ale wczoraj już twardo. To był pierwszy dzień w tym roku kalendarzowym kiedy przez cały dzień spędzony w szkole nie zjadłam nic słodkiego. Jestem z dumna, a jednocześnie wstyd kompletny, że tak właśnie jest. Uh. Oświadczam więc oficjalnie, że jestem na detoksie cukowym. Trzymajcie proszę kciuki!
Dziś na liczniku 71,4 (bez komentarza), a na śniadanie 0,3 płatków fitness z owocami i 100 ml mleka 0,5%, a wcześniej kubek gorącej wody z miodem i cytryną (całą zimę naczczo piję taki kubek i tylko raz byłam chora!). A teraz biegiem przygotować się i wyjść, bo mam w biurze dwa szkolenia, trzecie na wyjeździe, kolega tam jest ale pewnie będą jakieś ustalenia telefoniczne.
Anikasku, sama widzisz, że słusznie sądziłaś - urwanie głowy. A słodycze niestety przyczepiły się do mnie, chwyciły za gardło i nie chcą puścić, ale ja się nie dam!
Maluszku, słusznie mówisz.
Hana, ból niestety nie szybko . Kawy jest więcej niż kiedyś ale chyba jeszcze nie za dużo.
Uciekam!
Zosieńko już mocno trzymam kciuki za twój detoks... Fajnie by było gdybyś wytrwała do Świąt:-)
Buźka. Miłego dnia!
Póki co, detox trwa. Dzięki Maluszku!
Od rana urwanie głowy, ja oczywiście nie wyspana. Ale za to jaka pogoda piękna! Wieczorem idę z koleżanką na film więc czas tylko dla mnie!
Póki co mam na koncie niespełna 500 kcal, w tym zupę z soczewicy. Na podwieczorek mam tekturki, pomidora i biały ser. Mniam!
A na kolację coś ugotuję. O.
Zosia wieczór z koleżanką ...rewelacja :-)
Cieszę się, że z jedzonkiem nie masz dziś problemu ... Mam nadzieje, że nie ciągnie Cię bardzo do słodkiego ...Bo jak odwyk to odwyk:-)
Buźka.
Zosiu,
detox słodyczowy bardzo fajna rzeczy. Tylko samopoczucie przez pierwsze 3 dni może być kiepskawe. Mam nadzieję, że przytrzymasz i już tak Ci zostanie.
Mi na straszliwą ochotę na słodycze pomaga herbata Yerba Mate (jest w Rossmannie).
Koniecznie zalecami Ci dziś spacer i wcześniejsze położenie się spać.
Dbaj o siebie. :D
Uff, właśnie wróciłam z filmu. Wiecie, że Malkovich jest też reżyserem? I to świetnym!
Na kolację zrobiłam makaron z brokułami, pomidorami i odrobiną koziego sera. Pycha!
Kalorii na koncie mam 1080, słodyczy ani kawałka! Aha. I kolacja była o 18.
Znaczy się, jestem z siebie dumna.
Maluszku, koleżanka jest z tych 'dalekich' ale było bardzo miło. Dowiedziałam się o nowej dla mnie inicjatywie kulturalnej i w ogóle. Ciągnąć ciągnie, ale się nie daję :)
Milko, póki co, nie wiem czy z powodu detoxu, ale cały dzień boli mnie głowa, a teraz to już w ogóle pęka i aż źle widzę. Dzień drugi w zasadzie mogę uznać za zakończony :)
Yerba Mate spróbuję tylko wiesz jak ja mam z piciem w pracy na przykład, a od tego, że stoi to pewnie ochota na słodkie nie przejdzie.
Spaceru nie było, za to wchodziłam przed chwilą na to moje wysokie czwarte piętro, liczy się? No i oglądałam piękną pogodę zza okna. A z "wcześniejszym" położeniem się, to sama widzisz ;)
Zosia to kładź sie do łóżka czym prędzej ...
Głowa może boleć od odstawienia słodyczy ... Ja kiedyś tak miałam ...
Śpij dobrze,Wypocznij!
Maluszku, tak właśnie słyszałam, że może. Dziś na szczęście już lepiej jest choć nie idealnie.
Tak czy siak, nowy dzień, trzeci detoxu. Do postanowień dopisałam, że w święta każdy kawałek ciasta dzielę na 3 i zjadam taki maciupci. Wtedy nawet jeśli zjem kilka to nie będzie tragedii. Już kiedyś tak robiłam.
Dziś na koncie niespełna 400 kcal, w tym woda z miodem i cytryną, płatki fitness z mlekiem i danio kokosowe. A teraz jadę na zakupy do biura. Ze mną jeszcze tekturki, ser biały, pomidor i jabłko. I pewnie wyskoczę na zupkę czy coś :)
Na koncie nieco ponad 800 kcal w tym zjedzona przed chwilą cukinia z pomidorami i sosem serowym. Niezłe nawet wyszło :)
Tylko jakoś mało kalorii... Przyjemny problem :)
Zosiu,
a gdzie Ty się podziewasz?
czyżbyś prawem serii tez miała u siebie odpowiednik moich Niemców? :wink:
Ja już pomału zaczynam wracać do życia. jeszcze tylko dziś imprezka (o ile się zdecyduję) i jutro małe acz bardzo poważne spotkano i koniec. 8)
Gdzie jesteś?
Spokojnego wieczoru Zoisu.
Hej Zosiu :)
co tam u Ciebie słychac? dziś niedzielka to moze znajdziesz chwilkę na forum :D czekamy na Ciebie :)
buziaczki wiosenne posyłam :D
Hej zapracowana :D
zajete strasznie to nasze grono się zrobiło :roll: a wiesz Zosiu,że jak mi się uda to co planuję, to będę regularnie bywać w wawie :?: o kciuki poprosze w stosownym momencie :roll:
http://img.naszemiasto.pl/grafika2/n...5_1_d_8034.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
Zosia miłego wieczoru.Kiedy zaględniesz na forum?
Wracam. Po kolejnej porażce niestety. Zdecydowanie połączenie przepracowania, z gośćmi w za dużej ilości i zbyt długim czasie to nie dla mnie. Diety nie było, było za to żarcie, za późno, za dużo, za słodko i z za dużymi przerwami.
W domu czułam się jak obcy człowiek, jakbym to ja była gościem. Mimo że dzieciaki naprawde fantastyczne!
Nie wiem ile ważę gdyż waga zniknęła. Podejrzewam, że posłużyła dzieciakom jako zabawka, a po odgruzowaniu mieszkania dziś po południu się odnajdzie.
W każdym razie zdecydowanie jest gorzej niż było. Jeszcze gorzej.
Dziś jednak już wrócę do pustego domu (jedynie mąż i kot), zjem co mi się będzie podobało. A od rano dieta oczyszczające. Postanowiłam, że będą dwa dni jedynie na owocach, warzywach i jogurtach. Póki co pół jabłka i 100 g jogurtu i nie jestem głodna. Do tego sporo herbaty. Tylko tyle, że mi zimno.
Na ostrej diecie do świąt, w trakcie - nie oszukujmy się - będzie poluzowanie, by po nich ostro wziąć się za siebie już na stało. Bo patrzeć nie mogę.
W zeszłym tygodniu nie było jogi, nie było jak. Jutro jednak już idę znowu i wracam do rytmu 2x w tygodniu.
Emilko, oczywiście, że mam odpowiednik i to nawet niemiecki! Przy stole oczywiście mieszały się trzy języki (pol, niem i ang) i na szczęście, z moim angielskim jeszcze nie tak tragicznie!
Maluszku, w pracy nie było czasu, po niej warunków ;/
Anikasku, niedziela była intensywna. Pół dnia poza domem spędzone nad rzeczami na studia, druga w gronie rodzinnym poszerzonym o rodzonego brata....
Grażynko, a co to za projekt?! Ja oczywiście już wstępnie zaczynam trzymać kciuki!!
Uh. No to wracam do pracy. Bo dużo tego. A na dodatek lada moment pojawi się szefostwo z głównego oddziału, a koło południa ma przyjść po raz pierwszy zupełnie nowy pracownik. Dziewcze ponoć tak cenne, że po stópkach niemal ją całują ;/ Zobaczymy jak to wpłynie na ogólną atmosferę.
Zosiu było minęło ... Ale chyba łez nie lejesz z powodu diety... I dobrze ...Do świąt postaraj się MŻ ...a będzie dobrze ... I nie rób dużych przerw ...jedz co 3 godziny ...Pij dużo ...I myśl o swojej szczupłej sylwetce ...Wizualizuj :-)
https://www.inova.com.mx/images/body.jpg
Zosiu :shock: :shock: :shock:
no faktycznie, przeciez mi mówiłaś. Ale jakoś mi sie nie skojarzyło.
Rozpiszę się później, bo zarobiona jestem :roll:
Z kotem na kolanach i popijając xennę, po wypiciu kakaa (to słowo na prawdę się odmienia? I to jest właściwa pisownia???) zamiast kolacji, po męczącym dniu w pracy, a przed kolejnym jeszcze bardziej...
Oczywiście zwyczajowo już się nie wyrabiam. Miałam dziś skoczyć tylko na szybką kawę z nie widzianą od 2-3 miesięcy koleżanką, a wróciłam dopiero nie dawno. Miałam pisać pracę zaliczeniową i drugą w formie prezentacji ale doszłam do wniosku, że coś mi się od życia należy! Kurcze, w końcu mogłam poplotkować, ponarzekać, pośmiać się. Od powrotu z Lublina nie miałam ani chwili takiej, a wcześniej też dłuuugo nic. Więc sobie pozwoliłam!
Na koniec odważyłam się wejść do sklepu i nawet kupiłam bluzkę! 42 jest na mnie luźna dość, co biorąc pod uwagę mój dość pokaźny biust jest wielką ulgą. Spodni nie mierzyłam, jednak zbyt się bałam :)
Maluszku, no tak to ja nigdy wyglądać nie będę! Ale starać się mogę :)
Emilko, idę poczytać co u ciebie :)
Zosiu, a dlaczego twierdzisz, że nigdy nie będziesz wyglądać tak, jak ta pani ze zdjęcia?
Wszystko jest możliwe! :P
Ja też w życiu bym nie pomyślała, że kiedykolwiek komukolwiek pokażę mój brzuch, a jednak pokazałam :lol: :lol: :lol:
IMPOSSIBLE IS NOTHING, jak w znanej reklamie :lol: :lol:
Do boju Zosieńko :D :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/easter01.jpg
Jajek wspólnego malowania, wodą ze śmiechem polewania, życzeń spełniania , kwiatów kwitnienia i Wielkanocy świętowania
życzy
Grażyna
Jaj przepięknie malowanych,
Świąt wesołych, roześmianych.
W poniedziałek kubeł wody.
Szczęścia, zdrowia oraz zgody.
WESOŁEGO ALLELUJA!
http://www.kkskoluszki.tubaza.pl/upl...wielkanoc1.jpg
http://www.pandragon.com.pl/webfolde...pecial-186.jpg
Zosiu,
zdrowych, pogodnych i rodzinnych świąt.
Odpocznij i nabierz sił.
http://www.edycja.pl/upload/kartki/299.jpeg
Zosiu zyczę Ci radosnych Swiąt :)
duzo odpoczynku i jeszcze więcej - bo się wykończysz...
czasem trzeba się zatrzymac w zabieganiu.. teraz jest dobry na to czas :)
trzymaj się Zosiu :) gorąco Cię pozdrawiam :)
Zosiu,
co u Ciebie po świętach słychać?
Dostałam piekny list od jednej z moich mentorek z PROGRESteronu i postanowiłam go wkleić :D
Życie jest…
Życie jest darem… przyjmij go.
Życie jest przygodą… wyjdź jej naprzeciw.
Życie jest zagadką… rozwiąż ją.
Życie jest grą… podejmij ją.
Życie jest walką… staw jej czoło.
Życie jest pięknem… chwal je.
Życie jest rebusem… znajdź rozwiązanie.
Życie jest okazją… skorzystaj z niej.
Życie jest przykrością… zaznaj jej.
Życie jest pieśnią… zaśpiewaj ją.
Życie jest celem… osiągnij go.
Życie jest misją… wypełnij ją.
(Autor anonimowy)
Jak myślisz o swoim życiu, to jak o nim myślisz? Że jest walką czy że jest bajką…??
Życie jest jak ………………………………………………………………………….. (dokończ to zdanie teraz)
A gdybyś myślał/a, że życie jest tańcem? Zabawą? Wyborem? Cudowną niespodzianką? Oceanem obfitości, do którego możesz przyjść z łyżeczką, szklanką, kubłem, wanną lub… podjechać cysterną?
:D :D :D
Grażyna
Witajcie po świętach ;-)
Oczywiście dzieje się niezmiernie dużo, czyli jak zwykle.
Święta były przez większość czasu cudowne, wyspałam się dwie noce z rzędu, spotkaliśmy się z przyjaciółmi jednymi, do drugich wpadliśmy z pieluchami w prezencie, zobaczyliśmy 3-tygodniowego Piotra i uciekliśmy żeby nie przeszkadzać. Był spacer z przejazdem kolejką na Szyndzielnię, było też oczywiście mnóstwo jedzenia. Oczywiście z ciastami nie poszło tak dobrze, jak planowałam. Pewnym sukcesem jest jednak fakt iż ważę 'jedynie' 1,4 więcej niż tydzień temu. I sporą część z tego udało mi się sobie zafundować jeszcze przed świętami. Patrzeć na siebie nie mogę, opanować też nie i generalnie...
Ponieważ kompletnie nie radzę sobie z psychicznym głodem, z zajadaniem stresu itd. postanowiłam zadziałać z zupełnie innej strony. Dziś wzięłam pierwszą tabletkę Adipexu. Pierwsze wrażenia mieszane. Z jednej strony absolutnie, przez cały dzień nie miałam ciśnienia na jedzenia więc jadłam na logikę, wtedy kiedy powinnam, mało i zdrowo. Z drugiej czułam suchość w ustach i byłam senna.
W każdym razie ten pierwszy obiaw bardzo mi się podoba więc będę go brała przez jakiś czas, dokładnie obserwując reakcję organizmu. Dostałam od koleżanki 14 tabletek. Jeśli będzie przynosił efekty to mam jej powiedzieć, a załatwi mi już pełne opakowanie.
Dziś więc pierwszy dzień nowej próby.
Dziś też ostatni dzień wolny. Wykorzystany w pełni. Samochód odwieziony do warsztatu, wizyta świąteczna u dziadków zaliczona i to bardzo pozytywnie. Udało mi się też w końcu zabrać porządnie za robotę na studia, posłałam do sprawdzenia współautorce (będziemy w sobotę prowadzić razem zajęcia) więc zostają tylko ewentualne poprawki. Za chwilę zabiorę się za pisanie drugiej pracy. Poza nią jeszcze tylko jedna praca domowa i będę na czysto. Całe szczęście bo na prawdę ciężko mi się zabrać za robotę w tym semestrze!
Kasiu, dziękuję za życzenia :) Co do Pani ze zdjęcia to ja się nie nastawiam. Teraz szczytem moich marzeń jest powrót do jakże niedocenianych przeze mnie 64 kg. Potem będziemy rozmawiać dalej :)
Grażynko, szczerze ci powiem, że do mnie nie specjalnie trafiają takie próby zmuszenia do myślenia. Może za mocno stąpam po ziemi, może jeszcze co innego. Tak czy siak, dziękuję za życzenia i dzięki, że tu zaglądasz! :)
Emilko, dzięki! Kiedy wstałam w niedzielę, po drugiej przespanej nocy ... czułam się jak nowo narodzona! ;) Oczywiście wszystko co dobre szybko się kończy. Trzecią noc z rzędu sypiam już po 7 godzin lub odrobinę mniej więc energia szybciej się kończy, ale się nie poddaję!
No i niezmiernie mnie cieszy, że jutro jak pójdę do pracy to zostanie jeszcze tylko piątek i weekend. Co prawda cały wypełniony po brzegi bo już i na po zajęciach mam mnóstwo roboty, ale tak czy siak :)
Anikasku, zgodnie z twoimi życzeniami w święta na chwilę się zatrzymałam. Teraz jednak znów nabieram rozpędu i znów widzę, że nie zapowiada się spokojnie ;)
Ostatnio staram się nie patrzeć w kalendarz. Nie zapisuję w nim połowy planów, a i tak widzę, że do końca miesiąca nie zapowiada się zbyt dużo wolnego czasu. Przy życiu trzma mnie jednak wizja majowego wyjazdu. 3,5 dnia w Budapeszcie. Tylko dla nas! :)
Szybciutkie kilka słów zanim się zacznę w pośpiechu zbierać do pracy. Zupełnie nie chce mi się tam iść. Chociaż w sumie, co za odkrycie? :-)
Na śniadanie 150 kcal w postaci wody z miodem i cytryną oraz musli z mlekiem.
Znów trochę przewracałam się z boku na bok, znów spałam niespełna 5,5 h ale przynajmniej ruszyłam ten mój nieszczęsny referat!
No. To uciekam. Miłego dnia!
Za mną pyszne jabłko i niemal litr wody. Ostatnio piłam pioruńsko wręcz mało! Teraz postaram się tego pilnować. Szczególnie, że ten cały adipex powoduje suchość w ustach.
Pracy sporo, ale nie za dużo. Od rana siedzę i załatwiam, ale po kolei i bez stresu. Jeszcze tylko 5,5 h dziś i jutro cały dzień i weekend. Jak miło! W maju znów 1 i 3 wolny, potem tydzień urlopu, w czerwcu zdaje się Boże Ciało czy coś, w sierpniu znów dzień wolny. Będzie dobrze! ;)
PS. WSZYSTKIE ciasta z lodówki zapakowałam dziś do pudełek i siatki, po czym przyniosłam do pracy. Koledzy są zachwyceni bo rzeczywiście są pyszne, a mnie nie będzie kusić. Szczerze mówiąc to wcale mnie nie kusi, mimo że co chwilę koło nich przechodzę. Czyli, że chyba Adipex działa :)
Hmm, zdecydowałaś się na Adipex...
Zosiu, a nie boisz się takiego farmakologicznego wsparcia? Swego czasu sporo się naczytałam o Adipexie i chwilami byłam przerażona...
Nie gniewaj się proszę, ale dla mnie tego typu 'metody' to pójście na łatwiznę, bo co dalej?
A jak już schudniesz na tym Adipexie, jak sobie poradzisz z utrzymaniem wagi?
Nie lepiej teraz jednak radzić sobie bez prochów wspierających?
Przecież nie masz aż takiej otyłości, żeby łykać Adipex......
Chyba bym nie ryzykowała, no ale Ty znasz swój organizm najlepiej :wink:
Powodzenia!
Kasiu, długo się zastanawiałam czy się 'bawić' we wspomaganie. Wiem jednak, że od kilku miesięcy kompletnie sobie nie radzę z jedzeniem, po prostu nigdy nie było tak źle. Postanowiłam spróbować. Plan mam taki, żeby brać go dwa tygodnie, drugie tyle przerwy i potem ewentualnie jeszcze miesiąc. To akurat taki czas, żeby organizm znów przestawił się na właściwe tory.
A jak sobie będę radzić jeśli w końcu osiągnę wagę, z którą będę się dobrze czuła? Nie mam pojęcia. Ale widzisz, jesienią zeszłego roku już wyglądałam fajnie, a w ogóle tego nie czułam. I zamiast zacząć z diety wychodzić wpadłam w taki amok, że efekty widać.
Myślę więc, że z adipexem czy bez, będzie mi tak samo ciężko kiedyś skończyć dietę jak należy, wyjść z niej po mału i przyzwyczaić organizm do właściwego jedzenia. Taka prawda.
Biorąc pod uwagę ostatni pęd do żarcia, do słodyczy, nad którym kompletnie nie panowałam i biorąc pod uwagę, że męczę się z dietą już dobre pięć lat, uważam, że wybrałam słusznie. A przynajmniej wszystko przemyślałam.
Dziś jem wtedy kiedy powinnam, ilości i jakość właściwa, nie mam parcia, nie szaleję i nie złoszczę się z 'głodu' itd. Idę więc umyć paprykę i ją schrupać.
Na podwieczorek będzie serek waniliowy, a w domu wczorajszy kalafior z ziemniakami po bombajsku. Do tego wypiłam już jakieś 1,5 litra płynu, w tym może jedną szklankę soku hortex light - 19 kcal/100 ml.
Kasiu, rozumiem twoje podejście i dzięki za zwrócenie uwagi.