-
Oj dziewczyny, ja też mam na sobie ciepły sweterek (jeszcze nie zimowy ale ciepły), a na to kurtkę. I też mi gorąco nie było!
Na drugie śnadanie zjadłam to, co na wczorajszą kolację. Czyli chińszczyznę odgrzaną w mikrofali. I dobrze, przynajmniej jestem nasycona i nieco rozgrzana! Teraz popijam herbatę.
Maluszku, z umiejętnością gotowania nikt się nie rodzi. Kilka lat temu umiałam ugotować nic poza makaronem z sosem z torebki! Po prostu trzeba brać przepis i dokładnie, wg instrukcji robić co napisane. Z czasem nabiera się wprawy :)
Kasiu, palec boli mniej ale niestety, mimo plastra co chwile się otwiera. Skaleczenie jest płytkie ale obszerne i dlatego. Blee. A centymentry bez zmian. Znaczy, sprawdzę może jeszcze bo kilka dni temu się mierzyłam, ale nie zauważyłam żeby sie coś poprawiało.
O ADHD niby mówi się sporo ale chyba rzeczywiście głównie o młodszych dzieciach. W okresie dojrzewania i tak jest burza hormonów, bunt itd, to pewnie jeszcze trudniej wtedy, co?
Emilko, generalnie to ostatnio mam wrażenie, że jak tylko otwieram buzię, to marudzę. Więc już się nie odzywam!
-
Zosiu, jeśli chodzi o gootwanie, to zgadzam się w 100 % - nikt się raczej nie rodzi z tą umiejętnością (choć może jakieś wyjątki są :D), trzeba próbować, eksperymentować aż w końcu dochodzi się do wprawy :D
Nigdy nie zapomnę, jak ugotowałam swoją pierwszą zupę! Ależ byłam z siebie dumna, było to bardzo dawno temu a zupa była pomidórowką z kontentratu na kościach i warzywach, żadna filozofia, ale duma mnie rozpierała! :lol: :lol:
Co do ADHD, to rzeczywiście w wieku burz hormonalnych wszelakich, to trudny orzech do zgryzienia, ważna jest żelazna konsekwencja wychowawcza, mamy już wprawę :wink: :D i daje to efekty. Tak, jak mówiłam, w wieku dziecięcym były inne problemy, teraz też są inne, dużo trudniejsze :roll:
Zosiu, pilnuj palca, żeby się nie zanieczyścił, współczuję, to niby "nic takiego" a dokucza :(
-
Kasiu, palucha pilnuję. W pracy już plaster zmieniałam. Na szczęście, chyba się uspokoił!
Poszłam na obiad i okazało się, że mają pokazowo jakieś specjały kuchni polskiej. Golonki, schaby i inne takie olałam oczywiście, zamiast tego wzięłam sobie pajdę pysznego chleba z kawałkiem białego sera i do tego marynowane grzybki. Najadłam się, a jakie dobre było! Obiadowe to nie było specjalnie, ale humor mi poprawiło ;)
-
Pyszniutkie musiało być, mniam!
Ja przed chwilką zjadłam Piątnicy serek wiejski doprawiony Fit upem i kromkę razowego chleba, też było dobre!
Oj, strasznie się przejęłam, bo TIR potrącił na pasach matkę z dwójką dzieci, 7-letni chłopczyk zginął na miejscu.
To u nas Zosiu, na Ochocie, na skrzyżowaniu Żwirki i Wigury z Racławicką :( :(
-
Kasiu, znam to skrzyżowanie :( Ostatnio niemal codziennie w Warszawie jakieś wypadki z TIRami. A to kogoś przejechał, a to wjechał komuś w dom, i codziennie ofiary śmiertelne. A policja zajmuje się poszukiwaniem bezdomnego, bo ich poniosło i go oskarżyli o obrazę!
Naprawdę coraz częściej myślę o ucieczce z tego kraju!
Czytam właśnie tekst i wypowiedzi różnych osób odnośnie tekstu szkalującego dobre imie Jacka Kuronia. Mam dość gównianych polityków, którzy sobie wycierają mordy osobami, które powinny być wzorem do naśladowania!
A odnośnie diety, to zjadłam sobie kostkę czekolady, na poprawę nastroju. Tylko że chyba nie pomogła.
-
Zosiu,
ostatnio o politykach i polityce staram się nie myśleć. Jakieś to wszystko się koszmarne zrobiło. Najgorsze, że pod przykrywką moralności i wzniosłych idei. Grrr...
mam nadzieję, że dajesz jakoś radę. Nie dużo już pracy Ci na dziś zostało. Mam nadzieję,że jakieś miłe plany na popołudnie i wieczór są.
-
Emilko, ja jakoś nie umiem od tego uciec. Nauczona zostałam, że trzeba wiedzieć co się dzieje. No i na swoje nieszczęście wiem.
I tak mnie to wszystko zdołowało, że aż rozum odebrało na jakiś czas. No bo jak inaczej nazwać zeżarcie połowy prawie tabliczki czekolady??
Na szczęście się opamiętałam, z resztą spalę to w domu przy ćwiczeniach. Ale jednak było to bardzo głupie.
Po pracy mam się spotkać z koleżanką, co to stara się utrzymywać ze mną kontakt mimo moich rozlicznych wykrętów. No co poradzę, że nie czuję specjalnej potrzeby i jakoś nie jest mi bliska? Ale tym razem postanowiłam umówić się jak najszybciej i na jakiś czas mieć spokój. Pomyślicie, że brzydko jest tak mówić i w ogóle, ale spotkania z nią mnie po prostu męczą.
-
Zosiu, wcale nie brzydko jest tak mówić! Skoro spotkania z tą koleżanką Cię męczą, to nie dziwne, że ich unikasz :wink:
Mam nadzieję, że jakoś w miarę miło czas Ci upływa :P
Czekolada to jeszcze nie najgorsze, co można zjeść ze słodkości, więc na zdrowie! :D
Spokojnej nocy życzę, chociaż jeszcze wczesna pora, ale ja już na dzisiaj kończę z komputerem :P
-
Kasiu, dzięki za słowa otuchy odnośnie czekolady. Na szczęście po niej nie było już nic, pączka u mamy nie ruszyłam nawet. Niestety, do domu dotarłam dopiero przed chwilą, zupa się grzeje. Pomidorowa z odrobiną makaronu.
Spotkanie było o wiele przyjemniejsze niż się spodziewałam. Zwykle spotykałyśmy się u niej i strasznie ciężko było mi wyjść, bo jeszcze to czy jeszcze tamto. Teraz umówiłyśmy się w kawiarni i na szczęście nie było tego problemu :) Pogadałyśmy, poplotkowałyśmy i w ogóle. Było przyjemnie. Aha przyjemnie było przy kawie ze słodzikiem!
Biegnę do zupy!
-
Zosiu, cieszę się, że jednak było lepiej niż się spodziewałaś.
Przepraszam, ale na więcej nie mam dziś siły.
Dobrej nocy.