-
Wiecie co? Jakiś czas temu tylko pokiwałabym głową z politowaniem. Mówiąc, że się zgadzam, a myśląc, że to bzdura. Ale na podły nastrój, najlepszy jest ... wysiłek fizyczny. Ćwiczenia.
Mimo wisielczego nastroju przebrałam się i włączyłam niebieskie gacie. Poćwiczyłam wszystko poza pośladkami oczywiście (na czwartek za tydzień jestem umówiona do ortopedy), a potem jeszcze 15 minut pokręciłam hula-hop. Nadal uczę się kręcić w drugą stronę, hehe.
W czasie ćwiczeń nie można się smucić, nakręcać. Człowiek myśli o prawidłowym oddechu, mocniejszym napięciu mięśni czy solidniejszym wyprostowaniu nogi i nie zostaje miejsce na zastanawianie się. Takie trzy kwadranse bez dobijania samego siebie wystarczają, by humor się poprawił. Może nie bardzo, ale wystarczająco, by, jeśli się chce, pociągnąć go dalej do góry.
Biegnę pod prysznic, balsamowanie i spać! Bo jutro idę wcześniej do pracy. By i wyjść z niej wcześniej. A wszystko po to, żeby pojechać, obejrzeć pewną uczelnię. Ale o tym ciii.
Dobranoc!
-
Wkra......z tym sportem to swiete slowa.....To jedna z metod zwalczania agresji wsrod mlodziezy. Idzie jedne z drugim i kopie smietnik, bo sie nudzi. Wsadzasz mu w reke pilke i niech sie na niej wyladuje, a przede wszystkim porywalizuje. Odwieczna metoda :D
Masz problem - idz sie wybiegaj, to go wypocisz :wink: :wink: :wink: :wink:
Czekam na wiesci tajemnicze z dnia jutrzejszego :wink: :wink: :wink: Spij spokojnie!
-
Taaa, no, tego. Jakby obudziła się ze śpiączki, to strzelałabym, że jest koło... 18 listopada! Zimno, ciemno, pada, a niebo z poziomu wysokiego sufitu starej kamienicy, przeniosło się do starego blokowiska: 2,20. Tragedia. Jak tu mieć dobry humor?
I na dodatek, kiedy waga TRZECI DZIEŃ z rzędu pokazuje to samo, na poziomie 0,7 wyższym niż było, a przez ten czas pięknie dietuję i ćwiczę? Sprawdziłam, moja waga NIGDY jeszcze nie pokazywała trzy dni pod rząd tego samego. Przecież ona zawsze skacze! No ale z dwojga złego, wolę by stała, niz szła do góry.
Tagottko, oczywiście wiem. I tak jak mówię, jakiś czas temu też bym powiedziała, że wiem, a pomyślała, że tak tylko się mówi. Teraz jednak na samej sobie odkrywam wieczystą prawdę takiego sposobu myślenia.
Obudziłam się ze skostniałymi z zimna stopami. Pora zmienić kołdrę na zimową. Tylko ciekawe co zrobię, jak znów zimą w mieszkaniu będę miała 13 stopni.
Nicto, pora się ubrać i nowy dzień zacząć!
-
Zosiu,
u mnie pogoda taka sama :shock: MAm nadzieję, ze jej do soboty się polepszy.
Trzymam kciuki za uczelnię.
pozdrawiam
-
Zosia u mnie to samo...niedawno wstałam z nadzieją, że może choć troszkę słońca dziś ujrzę :-( Niestety mogę o tym zapomnieć...LEJE...
Ale Ty masz 100% rację wysi łek fizyczny bardzo pomaga...dlatego włąsnie ja bardziej lubię chodzić na aerobik w zimie niż w lecie ...w zimie dzięki godzinie spędzonej na ćwiczeniach zapominam o tym co za oknem...dlatego tez od września ćwiczę :-)
I tak cichutko czekam na zdradzenie tajemnicy o uczelni :-)
Buźka.
-
Dzień dobry!
Zosiu, mogę jedynie powtórzyć: święte słowa z tymi ćwiczeniami!
Ja czuję po pedałowaniu taki przypływ energii, że mogłabym góry przenosić, czuję się lekka, świeża (mimo potu płynącego po plecach :lol: ) a problemy wydają się takie nierealne, przynajmniej przez trochę :wink:
Ja dzisiaj jestem w płaszczyku skórzanym, w sierpniu! i grzeję się klimą :D
A płaszczyk wisi na mnie, to niby dobrze, ale z drugiej strony nie, bo bardo go lubię.
Miłego dnia!!!
-
Zimno! Normalnie chyba przyniosę z magazynu farelkę! Palce mam skostniałe, herbata stygnie zanim ją dopiję, a za oknem późna jesień! Na drugie śniadanie zjadłam owsiankę, bo na ciepło. Rozgrzała, ale nie na długo to wystarczyło. Choć czuję się najedzona, to plus :)
Emilko, słyszałam, że od piątku ma być ładniej. I tego się trzymajmy! ;)
Maluszku, ja się już przyzwyczaiłam do ćwiczenia w domu i póki co tak zostanie. Niech się zwróci koszt maszyny :) Tajemnicę zdradzę jak wszystko będzie pewne. Pewnie jakoś w przyszłym tygodniu.
Kasiu, byleby tylko się zmobilizować i zacząć, bo to czasami najtrudniejsze :) Szczególnie kiedy humor kiepski, a człowiek zmęczony, pora późna itd ;)
Tak tak, gdzie te lata, kiedy pierwsz dzień szkoły, a człowiek płyną, taki był upał!
-
Zosiu u mnie na szczęście, odkąd zmieniliśmy biuro, nie jest aż tak zimno ale wyobrażam sobie jak sie czujesz...ten chłód w lecie jest 100 gorszy niż chłód w zimie :-) Ale patrzylam na stronę którą kiedyś mi poleciłaś o pogodzie i we wrześniu ma być 25 stopni :-) i tego się trzymajmy...,
Co do ćwiczeń w domu to dla mnie zawsze była to ciezka sprawa...jednak łatwiej jest mi się zmobilozwać w grupie...
Buźka.
-
Zosiu, to dobrze, bo ja bardzo na to liczę.
Byłas na uczelni? Wiesz już coś więcej?
Bo ja tu glodna wszelakich wieści czekam.
trzymaj sie cieplutko
-
Emilko, ja to dopiero, przy dobrych wiatrach, za godzinę z pracy wyjdę! I dopiero potem na uczelnie. A z resztą ci! Przecież nic nie będę mówić póki konkretów nie będzie!
Maluszku, ja zawsze mam problem z zebraniem się. I gdybym miała kogoś zmobilizowanego to bym chętnie chodziła, ale kandydatów brak. A zawsze łatwiej mi się po prostu przebrać i bryknąć na maszynę czy podłogę, niż pakować, jechać itd :)
Chciałam zjeść na obiad coś ciepłego. Stanęło na kaszy i buraczkach. Ale były obrzydliwe! Rozgotowane, niesłone i w ogóle! Zjadłam w zamian jednego naleśnika z serem. I do tej pory jestem pełna!