Zosiu, już tylko kilke godzin i weekend. Tez masz go bez studiów, prawda?
ścikam i miłęgo dnia życzę :D
Wersja do druku
Zosiu, już tylko kilke godzin i weekend. Tez masz go bez studiów, prawda?
ścikam i miłęgo dnia życzę :D
Zosia!!!! Piatek to juz prawie weekend :wink: :wink: :wink: :wink: I tego sie trzymaj :lol: :lol:
http://www.pretoriahotel.com.au/latte%20,2005.jpg
Zosiu, pozdrawiam i życzę spokojnego piątku! :P
Dzięki bogu, że już piątek. Cieszy mnie to ogromnie i trzyma humor na niezłym poziomie. Fizyka jednak utrudnia. Wczoraj dostałam w końcu, spóźnionego o pięć dni @. Na chwilę przed rozpoczęciem szóstki i powiem wam, że nie dałam rady. Niemal płakałam z wysiłku (bez sensu, przecież normalnie to wysiłek i owszem, ale normalny!) i nie skończyłam. Zrobiłam do połowy trzeciej serii i padłam. Na dodatek obudziłam się pełna, obolała, napuchnięta i w ogóle. Na wagę nawet nie chciałam patrzeć, a od rana tak potwornie boli mnie głowa, że ledwo daję radę siedzieć.
Od rana woda z miodem i cytryną, płatki z mlekiem, a na drugie śniadanie tekturka z pasztetem i pomidor. Na lunch będzie - uwaga - pizza! Mój jedyny normalny, amerykański szef stawia całej firmie lunch w tej postaci i postanowiłam nie odmawiać. Będzie oczywiście tylko jeden kawałek średniej pizzy i to już niedługo więc do wieczora dawno będzie strawiony. Nie jadłam czegoś takiego od miesięcy, a kalorycznie będzie akurat. O.
Tagottko, leżałam brzuchem do góry, a kot za głową, czy to sie liczy? Za kawkę ogromnie dziekuję!
Kupiłam sobie do pracy słodzik w tabletkach i wiesz co? Jedna taka to zdecydowanie za duzo na filiżankę kawy! Nie mogę tego słodkiego paskudztwa wypić, a bez słodzenia z kolei nowa kawa jest nie smaczna ;/
Emilko, jeszcze 5 godzin! Weekend bez studiów i jeszcze niespecjalnie zaplanowany więc skaczę z radości! :)
Kasiu, i wzajemnie! :)
Zosiu trzymaj się jakoś...przykro mi, że tak fatalnie się dziś czujesz...ale juz prawie weekend...więc byle do końca dnia pracy:-)
Zosienko i tak jesteś dzielna...ja szóstki wczoraj nawet nie zaczełam:-(
Buźka.
Zosiu przykro mi, że fizycznie tak fatalnie się czujesz............... Mam jednak nadzieję, że dobry humor Cię nie opuści i spędzisz miły i relaksujący weekend...................
Na wagę nie wchodź, bo szkoda się denerwować.....................
Smacznej pizzy.....................
Buziaczki
Zosiu,
trzymaj się, trzymaj. Już coraz bliżej weekendu. Damy jakoś radę. :D
I smacznej pizzy :roll:
no Zosia pewnie ze sie liczy 8) 8) 8) 8) 8) 8) Wazne ze kotem jestes oblozona i lezysz do gory brzuchem 8) 8) :lol: :lol: :lol: :lol:
Zosiu moja kochana, rzuc w cholere tego Weidera! Nie dla Ciebie on......zwlaszcza jesli juz od dluzszego czasu skarzysz sie na kregoslup...Ja mialam tez bole przy ostatnim cwiczeniu, wiec z niego zrezygnowalam (zmodyfikowalam)......Nic kosztem zdrowia i samopoczucia!!!! Jest tysiace podobnie dzialajacych cwiczen, ze naprawde nie warto sie meczyc. Jestem pewna, ze gdybys jakies proste brzuszki i wymachy nogami robila przez 40 dni dzien w dzien po pol godziny, efekt bylby identyczny!!!!!
wiesz, ze my tego Weidera to z czystej ambicji robimy....... :wink: kosztem zdrowia nie warto.......
ODPOCZYWAJ !!!! :D :D :D :D
Właśnie wróciliśmy z małego celebrowania 20 urodzin mojego brata. W ramach torta była tarta z owocami (stanowiły połowę wagi ciasta) i zjadłam kawałek. Pycha! Były prezenty, życzenia, tata akurat się wstrzelił z telefonem ze stanów. Generalnie było mu chyba miło i rodzinnie na nasz dziwny sposób.
Popijam teraz herbatkę i zastanawiam się mocno nad słowami Tagottki.
Tagottko, masz rację z ambicją, jest główną przyczyną konsekwencji w robieniu. Masz też rację, że porządnie robiony zestaw brzuszków powtarzany przez 42 dni pod rząd zawsze dałby efekty. A jako że jesteś doświadczona i dociągnęłaś do końca to powiedz, rzeczywiście sądzisz, że powinnam przerwać na korzyść innych ćwiczeń? W sumie zostało 9 dni tylko. Warto więc skączyć dla ambicji (może powinnam zmodyfikować ostatnie ćwiczenie po prostu albo zrezygnować z niego?) czy po prostu uznać, że skończyłam? Widziałaś jakieś duże zmiany w swoim brzuchu przez ostatni tydzień szóstki?
Emilko, już nie pamiętałam, jak smakuje pizza. Wzięłam na cienkim cieście z oscypkiem i całkiem dobra była!
Asiu, fizycznie popołudniu już się poprawiło. Inna sprawa, że cały dzień niemalże latałam znów, próbując odkopać się spod roboty i dzień zleciał w moment. W poniedziałek i wtorek bossów nie ma więc będą niemal urlopem ;) Humor dopisuje, a weekend nadal nie zaplanowany. Poza przekopywaniem domu rodziców w celu odnalezienia ładowarki dla taty ;)
Maluszku, weekend już pełną gębą, a ja niezmiernie szczęśliwa z tego powodu! :) Zacznij tę szóstkę w końcu!
Dziewczynki, do domu dotarłam tak zmęczona, że pogadałam z mężem może pięć minut (miał problemy ze zrozumieniem, tak niewyraźnie mówiłam) i poszłam spać. Po prostu, tak jak stałam, NIC NIE ROBIĄC WCZEŚNIEJ, poszłam spać na półtorej godziny. I dzięki bogu, że tak zrobiłam bo byłam już po prostu nieprzytomna!
No i dzięki temu teraz jako tako funkcjonuję. Cały czas jednak zastanawiam się czy zabierać się za ćwiczenia, znów po nocy, czy robić dalej szóstkę. Czy może dać sobie spokój, wyspać się, a wtedy z nowymi siłami jutro mogę nawet zacząć dzień od ćwiczeń naczczo. I chyba coraz bliżej mi do tej ostatniej opcji ;)
Tak ta ostatnia opcja wydaje mi się najrozsądniejsza choć ja nie jestem autorytetem w sprawach szóstki...Mi ona idzie jak krew z nosa ale wydaje mi się, że szkoda byłoby teraz rezygnować...zrób ją do końca...choćby dla ambicji... A później zacznij jakiś inny zestaw...Jest mi tak głupio, że ja zawalam tę szóstkę, że jutro rano chyba zacznę od niej dzień a co mi tam:-)
Zosieńko dobrej nocy!